PS: Wiem jestem beznadziejna w wymyślaniu tytułów. xD
3.Spotkanie przyjaciół cz.2
Posiadłość Yoh :
Następnego dnia koło godziny 6 nad ranem, zadzwonił telefon.Anna jak zwyklę już dawno była na nogach i popijała gorącą herbatę. [ Wow. Anna nie zrobiła Yoh i reszcie pobudki dop.KD ] ( Przecież wiesz idioto, że Yoh ma wyrzuty sumienia, a reszta na tym korzysta " Jak na razie". Po za tym i tak ich później obudzi. Kapujesz?! ) [ Nie nadal nie rozumiem czemu akurat TERAZ ich nie obudziła ] ( Co z ciebie za jełop. * załamuje ręce * ROZUMIESZ, ŻE MI SIĘ TAK SPODOBAŁO, JESZCZE RAZ COŚ NAPISZESZ LUB POWIESZ. A PRZYSIĘGAM, ŻE TWOJA ŚMIERĆ BĘDZIE DŁUGA I BOLESNA !!!! ) [ *chowa się pod kocem i przełyka głośno ślinę* Tak rozumiem ]
A wracając do opowiadania.
Anna niechętnie wstała i odebrała telefon.
-Halo ?- zapytała
- Halo? Anna tu Lyserg niedługo dolecimy do Tokio. Czy przyjdziecie po nas na lotnisko?
- Yhy. Tak chłopaki przyjdą po was.
Odłożyła słuchawkę i uśmiechnęła się wrednie " Będzie to ciężki i długi maraton dla nich " - pomyślała i poszła do kuchni, w celu przygotowania kanapek na śniadanie . Uznała bowiem, że lepiej jak od razu po śniadaniu pobiegają sobie.
Jak skończyła, poszła budzić chłopaków, weszła na górę i ustawiła się na środku korytarza. Po całym domu rozległ się krzyk pewnej dobrze nam znanej blondynki.
-WSTAWAĆ LENIE PATENTOWANE !!!!
Prawie wszyscy wstali no może oprócz Treya i Yoh.
Anna:
Poszłam po wiadro, żeby nalać do niego zimną wodę na pobudkę, myślałam jeszcze nad wodą z kałuży, ale niestety nie padał deszcz więc nie wyszło. Pogodziłam się z tym losem i nalałam do wiadra lodowatą wodę.Weszłam do pokoju Treya, podeszłam bliżej i wylałam na niego wodę, rzucając przy okazji w niego wiadrem. Ten obudził się z krzykiem na ustach:
- ODBIŁO CI, CZY CO !!!!
Dopiero po chwili zauważył, ze kierował te słowa do mnie. Na jego twarzy malowało się ciągle rosnące przerażenie.
-Słucham?! Powtórz!!!- Nakazałam złowrogo.
- Nic, nic Anna- sama.- powiedział pośpiesznie chłopak, lekko plątał się w tym co mówi.
-Za 10 minut czekam na dole - Rzuciłam oschle wychodząc z jego pokoju. Swe kroki skierował ku pokojowi Yoh, stojąc przed drzwiami usłyszałam lekkie jęki i szept szatyna. Zapukałam i czekałam na odpowiedź, ale się się nie doczekałam. Po paru minutach stania weszłam do pokoju...
*****
Anna weszła do pokoju Yoh , podeszła do łóżka i zobaczyła śpiącego chłopaka. Po chwili zauważyła, ze Yoh ma koszmar, zaczął znowu szeptać :-Nie bracie, proszę nie umieraj. Ja nie chciałem, Przepraszam.
Po tej wypowiedzi z jego oczu zaczęły płynąć łzy po policzkach. Na ten widok Anne coś ukuło w sercu, podeszła bliżej i usiadła na łóżku. Zaczęła głaskać szatyna po głowie przy tym mówiąc :
- Ciii, już dobrze to tylko sen. - Jej spokojny i przepełniony troską głos, od razu uspokoił chłopaka. Delikatnie otworzył oczy i usiadł ocierając łzy, pierwsze co zobaczył to czarne tęczówki i blond włosy dziewczyny. Uśmiechnął się promiennie na ten widok.
Anna po raz pierwszy się speszyła i oblała rumieńcem, zabrała swoją dłoń i wlepiła wzrok w prześcieradło.
Yoh od razu to zauważył " Jak ona słodko wygląda, kiedy się rumieni " -pomyślał , ale szybko odgonił tę myśl.
Yoh:
Dziewczyna o, której myślałem nagle wstała, ale po chwili zatrzymała się w progu drzwi :-Za 10 minut bądź gotowy do wyjścia na dole.
Już chciała wyjść kiedy słyszała krzyk:
- Czekaj !!! Jak to gotowy do wyjścia?- zapytałem
- Idziecie po Lyserga i Choco na lotnisko. - odpowiedziała. Chciałem coś jeszcze dodać, ale już jej nie było. Zacząłem się zbierać.
***
Yoh i reszta zeszli na dół i zobaczyli przygotowaną herbatę i zrobione kanapki, oprócz tego zobaczyli też Anne popijającą herbatę i patrzącą na nich z irytacją.-Hej Anna zrobiłaś śniadanie?- zapytał wielce inteligentnie Trey .
- Tak ,a jakiś problem ?!- zapytała trochę zniecierpliwiona.
- Nie no coś ty...- odpowiedział Trey , próbujący uratować swoją sytuację. Po chwili wszyscy zasiedli do stołu i nałożyli sobie po dwie kanapki na talerz, tylko Trey wiecznie głodny, nałożył sobie największą porcję. Lenowi zaczęła pulsować żyłka po chwili zwrócił się do Treya w bardzo nie przyjemny sposób.
-Niebieska czapo, możesz zachowywać się kulturalnie chociaż przy stole!!!
-Co?! Cicho bądź krótko majtku!!!
-No dajesz śnieżynko!!!
- Za to ty, ty ty....
-No tak. Nie ma riposty..
- Zamknij się, za to ty cały czas pijesz to mleko może myślisz, że dzięki temu urośniesz ?!- zapytał z kpiną Trey i pochłonął swoją porcję zaledwie 1 minute. Len był wściekły, a Trey poderwał się do biegu. Po salonie było słychać odgłosy kłótni i biegania. Annie pojawiła się charakterystyczna kropelka na czole, pozostali wiedzieli co to oznacza - Wybuch Gniewu.
- JEŻELI MACIE TYLE ENERGI TO Z PRZYJEMNOŚCIĄ SOBIE POBIEGACIE!!!!
-Nie!!!- po czałym domu rozległ się grupowy jęk szamanów i Mortiego.
- O tak, przyda wam się trening - dodała po chwili Pilica
- A teraz WON na lotnisko biegać!!!- krzyknęła itako
- Ale po co?
-Ponieważ, przylatują Lyserg i Choco.- odpowiedziała im na pytanie
-Aha- mruknął Morti. Ryu wielce uradowany wykrzyknął :
- Lyserg, mój protegowany.
Anna była coraz bardziej wkurzona, wykopała chłopaków z domu. Zaczęli biec, Anna ponieważ im nie ufała wysłała za nimi swoje duchy .
30 minut później, dobiegli w końcu na lotnisko. Tam ujrzeli Lyserga i Choco , machających do nich . Ryu od razu dobiegł i przytulij Lyserga.
- Ryu, ja też się ciesze, ale mnie dusisz- powiedział Lay's .
- Tak przepraszam- powiedział Ryu i odstawił Lyserga na ziemię.
-Ej, a za mną nikt nie tęsknił.- powiedział z wyrzutem Choco
-Nom- przytaknęli mu razem Trey i Len.
-Chłopaki ja wiem,że wy tylko udajecie, że nie lubicie Choco- powiedział optymistycznie Yoh, szczerząc się jak na niego przystało.
-Nie prawda !!! - krzyknął Len
-No właśnie!! - przytaknął mu Trey
- Mistrzu Yoh, a może wrócimy już do domu ?
- Ja mam lepszy pomysł idziemy na cheesburgery ?
- No dobrze, ale co jak Anna się dowie.
- E tam, nie dowie się- powiedział Trey . ( No pięknie, oni nie są świadomi tego co ich czeka )
-No to idziemy.
I ruszyli w stronę baru, po 15 minutach doszli i złożyli zamówienie. Były to litry coli, góra cheesburgerów i innych fast foodów ( ta nie ma to jak, góra niezdrowego jedzenia, ale ja raczej nie jem takich rzeczy xD ).
Jedli, pili i żartowali. Nie obyło się bez kiepskich żartów Choco i kłótni. Po zjedzeniu okazało się, że jest już bardzo późno. Wyszli z baru i poszli w stronę domu.
Ledwo przekroczyli próg, a już dostali ochrzan od medium.
-JAK ŚMIALIŚCIE JEŚĆ FAST FOODY, BEZ POZWOLENIA !!!!
W środku Anna cieszyła się, że jej narzeczony nie zadręcza się już tak.
-YYY a ty skąd o tym wiesz? - zapytali równocześnie.
-Mam swoje źródła- odpowiedziała im i dodała:
- Jutro macie potrojony trening, a dzisiaj pokażcie tym dwóm pokoje * wskazał na Lyserga i Choco * i spać!!!
-Tak jest- zasalutowali i wykonali polecenie.
O 22 :30 nikogo już nie było słychać, no może oprócz chrapania Treya .
Yoh za to nie mógł spać. Siedział na parapecie patrząc w gwiazdy i rozmyślając o tym jak by to było jak by miał normalną rodzinę i brata bliźniaka z którym by się wychowywał, mimowolnie wyrwała mu się myśl " Ale już się nie przekonam, bo przecież on nie żyje z MOJEJ ręki ". Po policzku spłynęło mu kilka łez smutku i rozpaczy, obok niego pojawił się Amidamaru, po patarzył smutnym wzrokiem na swojego przyjaciela po czym powiedział:
- Yoh-dono, nie zamartwiaj się zrobiłeś to co było słuszne, a teraz idź spać bo czeka Cię jutro trening.
-Dobrze dobranoc- odpowiedział Yoh i uśmiechnął się do swojego stróża. Chwilę później było już słuchać tylko, lekkie pochrapywanie chłopaka. Amidamaru cały czas przy nim czuwał, ale później znikł ...
Lay's mnie rozwaliło, przeczytałam lays xD i naszła mnie ochota na chipsy. Ogólnie rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarze, wiem lays-y są dobre ^^
UsuńPozdrawiam :)
Anna oczywiście tyranizuje wszystkich dookoła. Już się boję potrojonego treningu chłopaków. XD
OdpowiedzUsuńTwoje dialogi są... hm, bardzo spontaniczne. Oczywiście to plus, rozmowy bohaterów są dlatego zabawne.
Yoh cały czas się zamartwia w samotności. Czekam na rozwinięcie tego wątku i prawdopodobne pojawienie się Hao z niecierpliwością. ^^