sobota, 25 stycznia 2014

One-shot-okazjonalny

Taki skromny prezent ode mnie, z pewnej okazji, a z jakiej to ju się dowiecie, w czasie czytania >.>

-Mari rusz si, trzeba iść złożyć Sarze życzenia-powiadomiła ją S.Hoshi, a niebieskooka blondynka, odwróciła głowę w jej stronę i spojrzała na nią nieprzytomnie.
-Hej czy Ty mnie w ogóle słuchasz ?!-spytała dziewczyna, szturchając Marikę, za ramię.
-Nani ? (Co?)-spytała dziewczyna, obudziwszy się z transu.
-Życzenia-przypomniała, po raz kolejny, a Kurushimi spojrzała na nią dziwnie, wstała z parapetu na , którym wcześniej siedziała i po prostu wyszła, z pomieszczenia, oznajmując,  że leci na chwile do Polski, po coś.
-Jakim cudem, ona planuje znaleźć się w Polsce, przed przyjęciem niespodzianką ?-zapytała samą siebie, Hoshi i po chwili westchnęła-Zapomniałam, że ona jest zdolna do wszystkiego.-uśmiechnęła się lekko na te stwierdzenia, ale po chwili uświadomiła sobie, że o czymś zapomniała, a dokładniej o tym, że Mariś też miała dzisiaj urodziny. Czemu się do tego nie przyznała ?


******
-Może powinnaś być milsza ?-spytała Yuno, była duchem należącym do Mari.
-Nie-odpowiedziała dziewczyna w sklepie muzycznym. Jakim cudem zalazła się tak szybko w Polsce, to chyba nikt nie wiem, prócz niej samej.
Ludzi na nią dziwnie patrzyli, bo rozmawiała z duchem, a większość nie potrafi ich zobaczyć, może to i nawet lepiej ?
-Mam, już -mruknęła Mari i wybrała Gibsona 2014 SGM i wzmacniacz Rolanda. Zapłaciła za sprzęt i wszyła z opakowaną w futerał gitarą i nowym wzmacniaczem, oczywiście w komplecie był kabel, bo na co komu wzmacniacz bez podłączenia, no nie ? 
-Spodoba jej się-zauważył duch dziewczyny, a Kurushimi pokiwała twierdząco głową, ale nadal była o dziwo bardzo cicho ...
Czas by wracać do Dobie, gdzie miało się odbyć przyjęcie. 


*****
-Saro pozwól ze mną-poprosiła Kyoyama, a dziewczyna poszła za nią. Anna dała jej czarne kimono i złożyła życzenia urodzinowe.
-Ja nadal nie wiem, skąd wiesz kiedy mam urodziny ?-mruknęła szamanka.
-Mam swoje sposoby by się dowiedzieć, większość osób już o tym wie-odpowiedziała itako, z nikłym uśmiechem na ustach, a Sara wytrzeszczyła na nią oczy, ale darowała sobie zbędne pytania. 

*****
 -Hao rusz się !-warknął jego brat, ciągnąc go za pelerynę, by się pośpieszył, mieli mało czasu.
-Najchętniej bym Cię spalił-mruknął starszy Asakura, odtrącając rękę brata. To miło, że Silva udostępnił im swoją knajpę na czas imprezy. 
-Zamknij buzię i zrób coś pożytecznego, raz w życiu !-krzyknął krótkowłosy. Cały czas były tylko kłótnie, najchętniej, to by się w ogóle, nie spotykali, ale chcieli coś zrobić dla Sary, a raczej Yoh przymusił Hao, do tego. Chociaż nikomu nie jest wiadome jakim cudem, tego dokonał. 


******
-Hoshi, słuchaj czemu nie ma jeszcze Mari, miała już dawno być ?-spytała itako, usiłując wyglądać na spokojną, ale nie za bardzo, jej to wychodziło. 
-Nie wiem, pewnie pojawi się na przyjęciu-mruknęła w odpowiedzi dziewczyna, sama zastanawiając gdzie się podziewa blondynka, równie dobrze mogła być na drugim krańcu świata, znając ją.


*****
-Mari spóźnisz się-mruknęł duch dziewczyny.
-Nie, bo przecież już od godziny jesteśmy w Dobie-odpowiedziała blondynka.
-Tak, ale nie powinnaś iść im pomóc?
-Nie-warknęła niebieskooka i poszła przed siebie.

******
-Cholera ona zaraz tu będzie-mruknął Len, co prawda wszystko było już ładnie zrobione, ale nie wszysyc byli. Jednej osoby jak zwykle brakowało.
-Dobra, trzeba będzie zacząć bez Kurushimi-prychnął Hao.
-Hao-sama, ale czemu ona nie przyszła ?-spytała malutka Opacho, byli tu też poplecznicy Asakury/
-Nie wiem, Opacho-odpowiedział szczerze szatyn, a wszyscy się schowali, na wieść, że Sara idzie.

****
-Chodź, nie mamy całego dnia-powiedziała Kyoyama, ciągnąc Sarę, za rękę.
-Nie, do póki się z Mariką nie zobaczę-stwierdziła.
-Zobaczysz się z nią na pewno-powiedziała, a po chwili zapytała jeszcze-Czemu tak Ci na tym zależy ? 
-Z ważnego powodu-odpowiedziała szamanka i poszła za Sarą, ta ją ciągnęła do knajpy Silvy, ale ta przed drzwiami się zatrzymała.
-Przecież jest zamknięte-stwierdziła, ale blondynka wepchnęła ją za drzwi.
-Subete no besuto!!!-krzyknęli (nie podam znaczenia tych słów, trzeba się samemu w tym wypadku domyśleć). Dziewczyna była szczerze  zaskoczona i uśmiechnęła się do nich, ale mina jej zrzedła, gdy zobaczyła, że nie ma Kurushimi.
Usłyszeli trześnięcie drzwiami , a w przejściu stanęła niebieskooka blondynka, z gitarą w ręku u w drugiej ręce trzymała wzmacniacz.
-Najlepszego Saro-mruknęła z uśmiechem i podała dziewczynie prezent, ale ta zamiast zobaczyć co jest w środku, po prostu przytuliła się do Mari i coś szepnęła jej na ucho.
-Właśnie Mari-chan , wszy....-zaczęła S.Hoshi, ale powyżej wymieniona dziewczyna jej przerwała.
-Lepiej nie kończ tego zdania-warknęła Mariś, humor od razu jej się pogorszył. 
-Ale czemu ?
-Bo nie !
-"Bo nie", to nie odpowiedź-prychnął Hao, ale został zmrożony wzrokiem dziewczyny, która odwróciła się w pośpiechu i wyszła, jeszcze z ostatnimi słowami "Nie będę wam psuć, imprezy bawcie się dobrze".
-Co jej odbiło ?-spytał Yoh, wychodząc z osłupienia.
-Ma dzisiaj urodziny tak jak ja -oznajmiła Sara, a większość osób zaliczyło glebę.
-Trzeba iść jej poszukać !-krzyknęła Anna, nie wiedziała co ta wariatka może wywinąć. 


*****
"Pieprzone urodziny, boże jak ja tego nie znoszę. Zawsze wszyscy o tym zapominali, więc się do tego przyzwyczaiłam, zawsze coś się wtedy działo, a teraz ? Właśnie co teraz"-myślała dziewczyna idąc w stronę domu, Asakury Yoh.
Z niewiadomych przyczyna zaczął padać śnieg, na środku pustyni ?! 
 Kiedy doszła, to położyła się na łóżku i zaczęła słychać głośno muzyki.
-Nie sądzisz, że źle postąpiłaś ?-zaczęła Yuno, ale Mari najwidoczniej też ją olała i zamknęła oczy, wgłębiając się w tekst piosenki (Link )


*****
-Czemu pada śnieg ?!-krzyknęli jednocześnie Trey i Choco, a Sara uśmiechnęła się tajemniczo.
-Mów-warknął Tao, a dziewczyna postanowiła ujawnić im rzekomą tajemnice.
-To przez Mari-powiedziała, a wszyscy wytrzeszczyli na nią spojrzenia.
-Ale jakim cudem ?-spytała Yoh
-Właśnie mistrz Yoh, ma rację-dodał Ryu.
-To przez uczucia. To jakby taka reakcja, przez zebrane foryoku, równie dobrze mogłoby dojść tutaj do Armagedonu, ale jak widać, nie doszło-wyjaśnił Hao, domyśli się już czemu tak jest. Sara i on też tak mieli, Anna chyba też.
-Trzeba jej poszukać, zanim wyrządzi więcej szkód !!!-krzyknął Ryu, ale dostałą na uspokojenie od Sary z liścia.
-Ona jest pewnie w domu u Yoh i słucha muzyki-stwierdziła po namyśle ShamanHoshi, a większość zgodziła się z tą teorią i poszła do domku Asakury. I rzeczywiście, po dwudziestu minutach zastali tam śpiącą dziewczynę, Yoh i Ren już chcieli ją obudzić, ale Mari lekko się trzęsła na całym ciele.
-Co z nią ?
-Ma gorączkę-stwierdził Faust, po przyłożeniu ręki do jej czoła.
-Od czego niby ?!
-Może straciła dużo foryoku  -zaproponował Yoh, a Hao spojrzał na niego z zaskoczeniem. Czemu on na to nie wpadł ? 
-Bardzo prawdopodobne-dopowiedziała itako i podeszłą bliżej śpiącej dziewczyny. Miała spokojny wyraz twarzy, chodź się trzęsła. Strasznie blada cera, bardziej niż zwykle, a jej blond włosy mieszały się z brązowymi i opadały na jej twarz.
-Yoh ma po części rację, ale to tak naprawdę inny powód-dopowiedziały Sara i Hoshi, trochę ją poznały, ale tylko trochę, więc nie były w stanie, o niej zbyt dużo powiedzieć. Praktycznie nikt nic o niej nie wiedział, a już szczególnie o problemach i tego typu sprawach.
Dziewczyna przetarła zaspane oczy i uśmiechnęła cię dziwnie, zbyt dziwnie nawet jak na nią, do wszystkich. Miała taki dziecinny uśmiech na ustach, a w oczach coś się kryło, tylko co ?
-Mari wszystko w porządku ?-spytali zgromadzeni, na jej twarzy widniał nadal ten sam uśmiech. Zmierzyła wszystkich spojrzeniem, po kolei, zatrzymują się na Sarze i Hao. 
Wstała w miarę szybko, a w ręce ścisnęła ostrze jakiegoś noża, wyszła na dwór i wyciągnęła rękę do góry, na której leżało ostrze. Płatki śniegu, opadały na nią i na jej rękę, mieszając się kolorem z czerwoną cieczą spływającą jej po dłoni. Po jej policzkach spłynęła łza, ale ta nadal się uśmiechała, jak dziecko.
-Co ty wyprawiasz ?!-krzyknął Tao, a Kurushimi odwróciła się spokojnie w jego stronę. Płatki śniegu zatrzymały się w tym momencie, wszyscy początkowo spojrzeli na starszego Asakurę myśląc, że to jego sprawka, ale on też nie do końca wiedział, a co w tym wszystkich chodzi. 
-Nic Len, nie ma się po co denerwować-wzruszyła ramionami i podeszła do Sary i przytuliła ją, lekko.
-Gomenasai Sara-chan-powiedziała chowając głowę w ramię koleżanki. Czarnooka blondynka poczuła, że ma przemoczoną bluzkę, od łez Mariki.
-Za co ?-spytała zdumiona, szamanka.
-Zniszczyłam Ci urodziny, tak jak każdemu innemu nastrój i humor, niepotrzebnie za mną poszliście-powiedziała nie odrywając głowy, od ramienia dziewczyny.
-Posłuchaj mnie uważnie -nakazała Sara i odsunęła od siebie, płaczącą dziewczynę. Łzy cały czas siekły jej po policzkach, ale je otarła i spojrzała na swoją koleżankę. 
-Nigdy nic o sobie nie mówisz, ukrywasz co Ci ciąży na sercu, nienawidzisz wesołych świąt, próbujesz wytrzymywać każdy zadany ból i Ci się to udaje, nigdy nie prosiłaś o pomoc, nikogo, żalić też tego nie robiłaś, więc teraz jest czas, być w końcu to zrobiła, przed wszystkimi. Pokazała jaka jesteś naprawdę, nie ukrywała już nic-oznajmiła twardo Sara, a dziewczyna wytrzeszczyła na nią oczy. 
-Masz nas, nie musisz już ukrywać tego wszystkiego-obok nich pojawiła się czarnowłosa dziewczyna, zwana Zanie.
-Po to są przyjaciele-powiedział z uśmiechem Yoh, a Kurushimi strasznie się skrzywiła na te słowa, ciekawe czemu...
-Nie krzyw się tak , bo Ci zostanie-zażartowała Zanie.
-Źle się czujecie i chyba wam się nudzi, że zrezygnowaliście z imprezy Sary, idzie się bawić-stwierdziła niebieskooka, siadając na śniegu.
-Przeziębisz się-zauważyła S.Hoshi, ale ta nadal siedziała na ziemi i bawiła się śniegiem, rysując coś na nim.... 
-Dobra idziemy-powiedziała Hao i wziął blondynkę na ręce, bo zaczęła się wyrywać i kopać.
-Ty durny, chłopczyku z kompleksem lolity masz mnie postawić w tej chwili !!!!-darła się dziewczyna, ale szatyn nic sobie z tego nie robił. Nie chciało mu się już czekać, aż ta się zdecyduje i dodatkowo z nią przekomarzać.
-I co krzyczałaś już jesteśmy-powiedział ze spokojem długowłosy i po chwili oberwał od niej w twarz z pięści. Złapał się za obolały i czerwony policzek, tak to jej typowe zachowanie.
-Za kolorowo tu, nienawidzę kolorów-mruknęła po cichu pod nosem.
-Tak, tak my wiemy, że ty to być tylko na czarno i w glanach chodziła, a teraz idziemy-powiedziała reszta i zaczęła ją ciągnąc warz z Sarą. Wszyscy w miarę dobrze się bawili, co prawda Kurushimi nie była zbytnio do niczego chętna, ale Zanie, Hoshi i Sara ją  w "zmusiły" by się ogarnęla i zaczęła cieszyć, a nie fohy strzela.
Tylko bracia zostali na chwilę w tyle.
-Brawo, Hao spisaliśmy się i uszczęśliwiłeś bardzo dwie osoby-oznajmił Yoh, a uśmiechem i poczochrał bratu włosy, ten już chciał coś odpowiedzieć, ale Yoh też poszedł do swoich przyjaciół .
-Hao-kun rusz się ! -krzyknęły szamanki, do chłopaka i jego popleczników, a ten poszedł do nich z nikłym uśmiechem na twarzy... 



****

Napisałam ! Chciałam jeszcze rozdział, ale to za trudne, za dużo do nauki >.> i nie mam czasu sprawdzać błędów >,< 

Mam nadzieję, że wam się podoba i już wiecie z jakiej okazji napisałam tego one-shot'a, tak dzisiaj jestem miła, mimo iż nie lubię swoich urodzin -,- 

Gdy to pisałam to słuchałam dwóch różnych, bardzo różnych utworów, pod względem gatunków muzycznych... 

Zawdzięczam to Zanie, bo przez nią zaczęłam tego słuchać, tak czuj się winna

A drugi, to niech słucha osoba, która nie będzie mi się później żalić, że jak mogłam -,-


KD: Najlepszego Mari-sama !

Wiesz, że ja tego nie znoszę ?

KD:Wiem 

Zginiesz marnie -,-"

A rozdział może uda mi się napisać , może a jak nie to coś się pojawi w lutym


 

 

niedziela, 5 stycznia 2014

Ten mi się bardziej podoba...

A więc, muzyka mi bardziej w tym filmie pasowała, nie wiem jak wam ?
Co prawda w tej sprawie, najbardziej się liczy moja ocena, ale jestem ciekawa waszych sugestii..
PS: Maja piszę to co chciałaś i się nie obijam w razie czego -,-"

sobota, 4 stycznia 2014

Opening

Więc starałam się zrobić opening, ale nie wiem czy wyszło...?
Mi się podoba , a to dziwne O.o
Rozdział może będzie w następnym miesiącu, jak będę miała wenę

czwartek, 2 stycznia 2014

15. Ty naprawdę jeździłaś na tej deskorolce i to jeszcze po śniegu ?! / Ponowne spotkanie, w trochę dziwnych okolicznościach...

15. Ty naprawdę jeździłaś na tej deskorolce i to jeszcze po śniegu ?! / Ponowne spotkanie, w trochę dziwnych okolicznościach...

Sara :

Poczułam, że ktoś delikatnie mną szturcha, jak na Anne to za delikatnie, a reszta by się nawet do mnie nie dotknęła, po wczorajszym pokazie.
Zresztą bardzo dobrze, przynajmniej może nikt już nie będzie się wtrącał, tam gdzie nie trzeba.
-Sara-kun obudź się-usłyszałam czyjś głos przez co lekko uchyliłam powieki, ale słońce przywitało mnie swoimi rażącymi promieniami, przez co znowu zamknęłam oczy.
-Gomenasai-usłyszałam i odchyliłam się i wstałam gwałtownie , tracąc przy tym równowagę. Pewnie zaliczyłabym upadek, gdyby osoba, która wybudziła mnie ze snu, by mnie nie złapała.
-Yoh ?-spytałam jeszcze ospałym głosem, ale po chwili wstałam i wyprostowałam się prosto, patrząc mu w oczy.
-Przepraszam Cię za nich, ale oni nie chcieli Ci sprawić przykrości-powiedział, smutno patrząc mi w oczy. Z tego co słyszałam, to zawsze był optymistą. Jednak przez to, że nadal obwinia się za zabójstwo, bardzo się zmienił.
-Wiem-odpowiedziałam, by nie obarczać go kolejnym poczuciem winy.-Nic nie szkodzi-dodałam promiennie się uśmiechając i dając mu do zrozumienia, że wszystko gra. Tylko gdyby wiedział, że jest zupełnie inaczej.
-Czemu tak się zdenerwowałaś ?-zapytał podchodząc bliżej i usiadł na tym samym miejscu, co ja wcześniej. Przysiadłam się obok. Jemu można zaufać ? Nie zniknie, tak jak mój wcześniejszy przyjaciel, który zostawił mnie całkiem samą...
Te pytania nurtowały i zakrzątały mi głowę, niestety nie na wszystkie pytania są odpowiedzi.
-Nie lubię o tym mówić, a po za tym...-miałam już dokończyć, ale urwałam zastanawiając się na tym czy to wypada i czy nie sprawie mu tym przykrości.
-Nie ufasz nam jeszcze, prawda ?-tak jakby wiedział o czym myślę, czy aż tak to po mnie widać ?
-To nie tak, po prostu ...
-Boisz się zaufać ?
-Hai , Yoh-kun, ale nie ma co się przejmować-odpowiedziałam wykrzywiając usta w uśmiech.
-Powiesz mi coś więcej o sobie. Czemu jesteś sierotą ?
-To dla mnie bolesne, ale jeżeli nikomu nie zaufam to będzie mi to ciążyć na sercu. Moi biologiczni rodzice, zginęli w wypadku samochodowym. Jakiś pijany  kierowca ich potrącił, to się zdarza, ale boli mnie to, że nie poniósł za to żadnej odpowiedzialności.-oznajmiłam, z wyrazem twarzy bez jakichkolwiek uczuć. Nie czułam smutku, tylko złość na samą siebie, że nigdy nie próbowałam tego zmienić. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z własnej głupoty, przecież mogłam sama zacząć śledztwo, a teraz co?
Poszłam na łatwiznę startując w turnieju, ale może uda mi się wygrać i zmienić rzeczywistość, chodź szczerze w to wątpię.
-Arigato-odpowiedział, a jego twarz się rozpromieniła od uśmiechu jakim mnie obdarzył.
-Za co ?
-Za to, że mi zaufałaś i zechciałaś o tym powiedzieć. Nie martw się, czasem trzeba poczekać, a wiele rzeczy się ułoży na lepsze-stwierdził, wierząc w swoje słowa. Może jest to niepoprawny optymista, ale takich też nigdy nie za wiele.
-Może. Kto by pomyślał , że tak Cię to ucieszy.-westchnęłam z rozbawieniem. Miło, że na jakiś czas, przestał mieć negatywne myśli. Przynajmniej on...
Chciałabym, żebyśmy się zaprzyjaźnili, ale czy to nie jest nierealne ?
-Yoh, ja chciałam przeprosić, za moje zachowanie-chyba dopiero drugi raz w życiu okazałam przed kimś skruchę, niedobrze...
-Nie masz za co. To normalne, Len też nie był taki miły na początku.-odpowiedział.
-Dobrze wiedzieć-westchnęłam cicho.
-Może spróbujesz się z nami zaprzyjaźnić ?-to pytanie zupełni zbiło mnie z tropu i bardzo zdziwiło w swej prostocie.
-Spróbuje-odpowiedziałam, tak jakbym jeszcze się nad tym zastanawiała. chodź w rzeczywistości się w miarę cieszyłam.

*****

-Nie przeszkadzam?!-spytała sarkastycznie Anna, przerywając im rozmowę. Widać było, że w duchu się cieszy, że osoba, na której jej zależy się rozpromieniła.
-Zbieramy się już-rzuciła oschle w kierunku szamanów, a sama wzięła jakiś gwizdek i dmuchnęła w niego. z tego, jakże małego przedmiotu wydobył się bardzo nieprzyjemny dla ucha dźwięk, budząc tym samym śpiące towarzystwo i od razu, stawiając ich na nogi.
-Pobudka, wy lenie !!! Zbierać się i idziemy !-wydawała polecenie, blondynka, a każdy wykonywał je w pośpiechu. Po niecałych dwóch minutach, ruszyli w dalszą drogę.  Gdy doszli do jakiejś drogi to Ryu zaproponował coś, co wydało się dobrym, a nawet bardzo dobrym pomysłem.
-Może uda nam się zatrzymać auto-stopa i spotkamy Billego-zaproponował czarnowłosy, ale po chwili szybko dodał:
-Oczywiście jeżeli Anna-sama i Sara-sama, się zgodzą-jąkał się i plątał w słowach.
-Yhym, to dobry pomysł-odpowiedziała Anna, a wszyscy odetchnęli z ulgą, no może prawie wszyscy. Większości nie za bardzo, widziała się perspektywa chodzenia w taki upał, a przecież znali już drogę.
-Mi się ten pomysł nie podoba, ale do pewnego momentu możemy jechać -dopowiedziała właścicielka ognistego ptaka.
-No raz zaakceptuj-zachęcił dziewczynę, zresztą wiadomo kto...
.... oczywiście, że młodszy Asakura.
Nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy przed nimi ukazał się granatowo-niebieski jeep. (taki samochodzik).
-Kogo to ja znowu widzę. Wskakuj Ryu wraz z przyjaciółmi-rzekł entuzjastycznie Billi, z uśmiechem, w swoich okularach przeciw słonecznych, a więc zaczęli wsiadać do samochodu, co było istną tragedią.
-Przestań się pchać, Trey !!!-krzyknął Len, odpychając niebieskowłosego na bok, przez co ten uderzył, w jakąś metalową rurę.
-Przestań ty poddenerwowany czubie !!!-i chłopak oddał przyjacielowi.
-Co ty powiedziałeś, ty Wielorybi  tłuszczu !!!?
-Hej wiecie, że...-zaczął Choco, ale nie skończył.
-Zamknij się-warknął jakże spokojny, zazwyczaj Lyserg, ale nawet on miał już serdecznie dosyć, bo ileż można.
-Ale, to naprawdę będzie dobre...-zachęcał komik, też wsiadając na pakę.
-Zamknąć się wszyscy, bo głowa mnie już boli. Nie dość, że nie potraficie nawet zablokować tych durnych myśli, to ciągle się drzecie-krzyknęła Sara, wyraźnie zdenerwowana, strasznie bolała ją już głowa, ale co będzie w dobie. Miejmy nadzieję, że będzie bardziej sprawna i lepiej użyje blokady.
Anna była zadowolona, z tego, że jest kolejna osoba, która jej trochę tutaj pomoże z tym całym harmidrem. Cóż może nie pałała do niej, przyjacielskością, ale potrafiła postawić się w jej sytuacji, sama cierpiała z Reshi.
-Gomen Sara-sama-przeprosiła za wszystkich, o dziwo Tamar, cała się czerwienią. Wzbudziło to duże rozbawienie u Sary, ale wolała to zachować dla siebie.
-Nie ma za co-odpowiedziała dziewczyna, ostatnia wsiadając z tyłu.
Len, Trey, Choco, Lyserg, Tamara, Manta, Faust u Pilica siedzieli z tyłu na pace, a na krawędzi zajęła miejsce Sara, z przodu siedzieli Anna i Yoh, oraz Jun z Lee Pai Longiem, trzymając się za ręce. Pewni gdyby było więcej miejsca, to Faust też by się adorował do swojej ukochanej.


*****
-Thanks (dzięki) zostawisz nas tu ?-spytała Sara, jednocześnie dziękując kierowcy.
-Znasz angielski ?-spytali jednocześnie Lyserg i Bill.
-No, tak trochę-odpowiedziała blondynka, ruszając dalej wraz z całą grupą. Zrobiła jakieś dziwne ruchy rękoma i przywołała swojego stróża, przenosząc ich w jakieś mroźne miejsce.
-Jakim cudem ?-spytał po raz pierwszy Amidamaru, nawet Asakura był tym faktem zdziwiony.
-Nani?
-Jak byłaś w stanie nas, aż tak daleko przenieść ?-powtórzył pytanie Bason.
-Właśnie czy to jakieś zakazane techniki ?-dopytywał się Tokageroh , a ognista szamanka (brak synonimów) westchnęła cicho.
-Zużyłam na to prawię całe foryoku, ale przynajmniej w ponad połowie drugi. Za trzy dni będziemy na  miejscu- powiadomiła ich, o zaistniałej sytuacji i położeniu.
-Na jakąś godzinę, tu zostańcie, ja chcę iść w zdłuż rzeki- oznajmiła tonem niewznoszącym sprzeciwu, takim jak Anna.



*****
Dziewczyna przechadzała się przy korycie rzeki, była cała zlodowaciała, ale udało jej się ja roztopić. Obecnie siedziała już od paru minut w lodowatej wodzie, jakoś nie specjalnie jej to przeszkadzało. Miała przecież kimono, które kiedyś dostała, więc je właśnie przemoczyła. Nikogo przy niej nie było, a przynajmniej tak mogło by się zdawać. W końcu mogła odpocząć, od wszystkich i ból głowy już ja prawie  opuścił.
-Nareszcie spokój-mruknęła, zanurzając się w tafli wody, coraz głębiej.
-Masz okazje odpocząć, ale nie bądź dla nich taka szorstka-skarcił dziewczynę, jej stróż, a ta kiwnęła głową, że zrozumiała.
-Nie jest ci zimo ?-spytał dobrze znany jej głos, a ona zamknęła tylko oczy i nawet się nie odwróciła.
-Nie jesteś przypadkiem w swoim obozie ?-spytała z sarkazmem, otwierając, ale nadal nie patrzyła na osobę, która ją zapytała.
-Przeniosłem się tutaj by pomyśleć-westchnął, siadając nad brzegiem potoku.
Blondynka, nie czuła się jakoś zagrożona., ale bezpiecznie też nie. Miała przecież dopiero dziesięć tysięcy punktów foryoku, co u niej było mało. Chociaż i tak już sporo zregenerowała w tym krótkim czasie, to pewnie przez to, że odpoczęła psychicznie.
-Nie boi się tu siedzieć sama ?
-Nie za bardzo, przecież nic mi się nie stanie-odpowiedziała, kładąc się na wodzie i znowu zamykając oczy.
-Wiesz, jak znasz takich ludzi jak ja, to woda może być dla Ciebie nawet niebezpieczna-mruknął chłopak, i jednym ruchem ręki zamroził wodę, w której przebywała Sara.
-Z taki tanimi pokazami to do cyrku-warknęła, starając się zniszczyć lód. Niestety niebyt jej to wychodziło, ale jakoś nie specjalnie się tym przejmowała, bo po co ?
Szatyn widząc jej zmagania z żywiołem, postanowił jej pomóc. Był rozbawiony tą sytuacją.
-Popisujesz się swoją siłą. Czyżby Wielki Hao Asakura miał jakieś kompleksy, że musi to robić. Nie do wiary-powiedziała z ironią, teatralnie przewracając oczami.
-Jesteś strasznie bezczelna i pokazujesz się z silnej strony, ale tego może kiedyś zabraknąć-odpowiedział szaman, z jakimś dziwnym blaskiem w oku.
-Dobra, dobra idź już sobie i do zobaczenia, ale jeżeli będziesz mi i grupce tych genialnych popaprańców, przeszkadzał, to ja się zemszczę-pogroziła, ale ten się tym nie przejął. Nastolatka wszyła z wody, na ten śnieg, a z jej przemoczonego kimona ciekła woda, tak samo jak z jej długich, blond włosów. Ona jeszcze obrzuciła go wyzywającym spojrzeniem i wzięła z pakunku deskorolkę.
-Możesz wziąć moją torbę, ja wezmę gitara-rzekła do swojego ducha stróża, a ptak pokiwał głową twierdząco i wziął to co chciała dziewczyna.
-Jesteś niepoważna, wredna i arogancka, dlatego Cię polubiłem-stwierdził szczerze, szatyn i śladu po nim nie było, za to Sara zupełnie to olała i tylko weszła na górkę by na niej pojeździć, ale podświadomie słowa Asakury, wywołały u niej jednak jakieś uczucia, tylko ciekawe jakie... ?


***
-Głupia jesteś !!!!-darła się na Sarę, Kyoyama. Po tym jak widziała, jak ta jeździła w mokrym ubraniu. w śniegu to jeszcze na deskorolce, to pomyślała, że ta jest niezdrowa umysłowo.
-Tak jestem !-odkrzyknęła szamanka. Trey i Choco śmiali się z tej sytuacji do póki nie napotkali wściekłego spojrzenia Anny.
-Dobra, nie denerwuj się zaraz się przebiorę-mruknęła cicho, by nie wszczynać kolejnej awantury.
-Tutaj ?-spytali szamani i Manta, patrząc na nią jak na wariatkę.
-Jakiś problem ?-spytała udając, że nie wie o co im chodzi, zaczynając zdejmować przemoczony nagajuban. Wszyscy się odwrócili w przeciwną stronę, a chłopaki byli cali czerwoni na twarzy i o to jej chodziło. Wystarczyło ich zawstydzić i będzie spokój.
Po chwili była już w normalnym ubraniu, miała kilka draśnięć jeszcze od lodu, ale co tam...
-Horohoro chcesz ze mną pojeździć? -podeszła do chłopaka, a ten od razu się zgodził.
-Ktoś jeszcze?-niestety nie dostała odpowiedzi, ale jak Ryu chciał się przyłączyć, to powiedziała, że wyląduje i skończy jak bałwanek w śniegu.


****

Boże jak to głupio wyszło !!! Gomenasai ! Błagam o wybaczenie... 

Hao: Za dużo Yaoi , za dużo.... *kręci głową z politowaniem i rozbawieniem*

A ty skąd wiesz co to jest ?! 

Ren: Może zaczniesz przynajmniej czytać normalną mangę ?

Czytam horrory, moce nadprzyrodzone i akcje ^^

Hao: A to Dengeki Daisy, to co to jest niby za gatunek *wyciąga tomik mangi spod łóżka i ucieka przed goniącą go dziewczyną*

Sara: Pobij go !!! A i niestety to ja muszę teraz dokończyć jej wypowiedź ... 

KD: Czemu nie ja ?! 

Sara: Bo za głupi na to jesteś !!!  

Mari nie ma ostatnio weny i pisała to w aucie więc będzie sporo błędów, ale ważne, że jakiś pomysł miała...






 







środa, 1 stycznia 2014

14. Czas ruszać i znowu to samo ?! T.T Po co Ci deskrolka na pustyni ?!

14. Czas ruszać i znowu to samo ?! T.T Po co Ci deskrolka na pustyni ?!

Nasza dwójka szamanów doszła do domu, w jednym kawałku, jak na razie xD.
Gdy tylko przeszli przez próg drzwi , od razu spotkali się z poirytowanym spojrzeniem Itako.
-Spóźniliście się-zauważyła i zmierzyła Sarę nieufnym spojrzeniem, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
-Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi i zmarszczek wcześniej dostaniesz-mruknęła złośliwie Sara, uśmiechając się cynicznie. Trochę tak jak Hao.
-Udam, że tego nie słyszałam-prychnęła itako.
Yoh przez cały czas się nie odzywał, po prostu stał z pustym wyrazem twarzy i obserwował tą krótką, wymianę zdań.
-Dobra wszyscy spakowani, więc czas ruszać-wydała polecenie, medium. Reszta od razu posłuchała, wszyscy ruszali na turniej, który może zmienić życie każdego z nich, na zawsze.
-Czekaj-mruknęła szamanka, biorąc do ręki jakieś ściśle owinięty przedmiot, gitarę i torbę z ubraniami. Nie przewidziała, że turniej tak szybko się zacznie, chociaż szybko by tam doleciała, ale zawsze wszędzie podróżuje sama, może czas coś zmienić, Ktoś drugi raz dał jej szansę, więc wart z tego skorzystać, że drugi raz w życiu jej rówieśnicy ją akceptują i są też powiązani z tym światem .
-Możemy już iść?!-zniecierpliwił się Len, nie lubił być niepunktualny, uważał to za brak szacunku.
-Hai (tak)-odpowiedziała dziewczyna i wyszła do czekających na nią szamanów.
Dom zamknięty, pobliskiego duchy będą go pilnować, więc nie ma zbytnio problemu, a tak po za tym, nikt raczej nie ma tu czego kraść.
Po jakiś dwudziestu minutach dotarli na lotnisko, a tam na nich czekał samolot należący przecież do rodziny Tao.
-Nie chcę lecieć tą kupą złomu, nie czuć przez to wiatru-burknęła pod nosem Sara, wchodząc do samolotu.
-Co mówiłaś ?-spytał zdziwiony Trey, wchodząc za nastolatką.
-Już nic-odpowiedziała westchnięciem, na jego pytanie. Siadając koło Anny, chyba jako jedyna się jej nie bała. Yoh siedział koło okna, tez obok Anny, dziewczyna siedziała na samym środku, a siedzenia były ustawione trójkami, więc taki układ odpowiedział chyba każdemu. Len, Trey i Choco , siedzieli niestety razem. Biedny Lay's siedział koło Ryo i Jun, a za nimi Manta, Tamara i Pilica...
-Słyszeliście taki dowcip o pilocie ?-krzyknął entuzjastycznie nieudolny komik.
-Zamknij się !-krzyknął jednocześnie przywódca rodu Tao i lodowy szaman, próbując powstrzymać czarnoskórego, przed powiedzeniem tego durnego kawału.
-Panie pilocie, panie pilocie-dziura w samolocie!-krzyknął chłopak, czekając na jakąkolwiek reakcje i doczekał się. Po samolocie rozległ się śmiech Pilici, i dźwięk uderzonego szamana, przez czuba i sopelka.
-Nie martw się, z nami zawsze możesz pogadać i się wyżalić-pocieszył dziewczynę, Ryu (Rio, jak kto woli -,-) [Dawno mnie tu nie było O.o-dop.KD] ( I dalej może Cię tu nie być -,-") [*chowa się przed dziewczyna trzymając w ręku 1080 korali, pożyczonych od Anny*]
Gomenasai za tego idiotę -,-
-Arigato-odpowiedziała z uśmiechem, ale kiedy szaman odszedł, to wykrzywiła usta w grymas, ukazujący jakieś negatywne emocje.-Lepiej, żeby jednak nikt nie znał moich myśli i problemów-dodała szepcząc pod nosem, że nikt jej nie usłyszał.

****

Yoh już spał.
Położył się od razu kiedy, samolot oderwał się od ziemi. Przelecieli już cały ocean, co bardzo zadowoliło Lena, miał dość chrapania niebieskiej czapy i głupich żartów tego ciemnego idioty.
Sara siedziała zamyślona, a Anna czytała jakąś starą księgę, która prawie, że kruszyła się w jej dłoni.
-Anno czemu tak szybko mi zaufałaś?-spytała itako, blondynka, dając upust jednego z jej nurtujących pytań.
-Czułam , że to nic złego nie przywróży. Po prostu intuicja, a po za tym twoja aura, bardzo mnie zaciekawiła, tak samo jak poziom foryoku. Jakbyś chciała skrzywdzić, Yoh za to, że Cię zaatakował, to byś po prostu mu oddała ze dwojoną siła, może nawet śmiertelną, a ty po prostu go zostawiałaś w spokoju... Nadal jestem ciekawa kim tak naprawdę jesteś, bo nic o sobie nie powiedziałaś-odpowiedziała Kyoyama, na nurtujące ją pytania.
-Aha, dobrze wiedzieć-mruknęła w odpowiedzi szamanka, podpierając głowę na ramieniu.

Anna :

Bardzo zaciekawiła mnie ta dziewczyna, sama nie wiem czemu jej zaufałam? Może przypominała trochę mnie, jak Yoh mi pomógł się uwolnić od Oni (demona), później niestety wymusiłam na nim tą obietnice, niepotrzebnie... Jeżeli on mnie nie kocha, to bezsensu jest być ze sobą na siłę.
Westchnęłam cicho na te przykre stwierdzenia, przecież to oczywiste, że ma mnie za złą osobę. Wtedy pomógł mi, tak jak każdemu innemu.
-Czemu czytasz Senji Ryakketsu ?-usłyszałam pytanie, ale dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z jego treści.
-Księgę Szamanów ? By się czegoś dowiedzieć i sama się podszkolić-odpowiedziałam oschle, nie znosiłam gdy ktoś wtykał nos w nieswoje sprawy.
-Sokka (rozumiem)-odpowiedziała moja rozmówczyni i odwróciła głowę w przeciwną stronę, od mojej twarzy.
Po całym tym złomie rozległ się nieprzyjemny dla uszu dźwięk.

****

-Co się dzieje Len?-zapytało ospale, młody Asakura wybudzony ze snu.
-Awaria!-warknął  wkurzony i wszyscy musieli wyskoczyć z samolotu. Bogu dzięki był ustawiony na pilota automatycznego, więc mogli sobie sami poradzić. Każdy był zmuszony do skoku, ale wcześniej wzięli swoje rzeczy i wyskoczyli.
Większość próbowała nieudolnie zresztą utworzyć kontrole ducha, więc w końcu blondynce się zechciało, przywołać duch stróża.
-Wiesz co robić-mruknęła, a feniks przybrał wielką kontrole ducha, łapiąc tym samym ich wszystkim .
-Arigato -powiedziała dziewczyna, głaszcząc ognistego ptaka, po główce, tym samym mu dziękują, na jej twarzy zagościł szczery i opiekuńczy uśmiech.  Po chwili jednak krzyknęła zdenerwowana.-Moja deskorolka, gdzie ona jest ?.
Jej feniks zauważył pakunek i go pochwycił w swoje szpony.  W końcu dany przedmiot znalazł się w jej rękach.
-Po ci Ci deskorolka na pustyni ?!-krzyknęli wszyscy, wyraźnie  zirytowani jej postepowaniem.
-Po Dobie da się jeździć, po tej pustyni też. Jest to przecież kamienna pustynia.-odpowiedziała, a na czole większości drgała niebezpiecznie, charakterystyczna żyłka.
-Jesteś skończoną wariatką !!!!-krzyknął Trey, ale po chwili się zamknął.
-Jest lepsza od Ciebie i Choco. Waszego poziomu głupoty, nie da się pobić-w obronie dziewczyny stanął Tao.
-Jestem dumna ze swojego braciszka-rzekła uśmiechnięta Jun, na co jej brat spalił buraka.
-Może będziemy się zbierać?-zaproponował Dithel, próbując coś namierzyć swoim wahadełkiem. Jego maleńka wróżka uśmiechnęła się do swojego przyjaciela, a ten to odwzajemnił.
-Genialny pomysł !-krzyknął Ryu  i przytulił zielonowłosego.
-Duszę się-wyszeptał, ledwo biorąc oddech.
-Ryo odstaw go już-zagroziła Sara, przykładając mężczyźnie miecz do gardła. Trochę dziwnie to wyglądało, bo była przecież od niego niższa, ale co tam ...
-Tak panienko -powiedział dla żartu, by rozluźnić atmosferę, chyba jednak efekt był odwrotny.
-Jeszcze raz się tak do mnie zwrócisz, to zabiję-warknęła, ale po chwili dodała z łobuzerskim uśmiechem.
-Wystarczy Sara-jednak dalej trzymała przy nim broń, ostrzem ku tętnicy czarnowłosego.
-Hai Sara-sama-odpowiedział wystraszony, gdy coraz bardziej zaczęła przybliżać ostrze.
-Saro proszę-odezwał się Yoh. Nikt się tego nie spodziewał, że będzie ją o cokolwiek prosić. Anna była niezadowolona z takiego postępowania, ale najwidoczniej to właśnie wystarczyło zrobić, bo dziewczyna schowała katanę do pochwy (taki jakby pokrowiec ochronny na miecze). Czyli wystarczyło tylko poprosić....

****

Zaczęło już się ściemniać, co wróżyło zimną noc...
-Dobra zatrzymujemy się tu i robimy postój -zarządziła Anna, swoim niewnoszącym sprzeciwu tonem.
Reszta od razu posłuchała, z wyjątkiem jednej osóbki.
-Przeszliśmy marne trzydzieści kilometrów-stwierdziła z wyraźnym niezadowoleniem.
-Marne trzydzieści kilometrów!-krzyknęła wściekła, bo im prędzej dotrą, tym mniej trzeba będzie się z tym wszystkim użerać.
-To dużo, jak na to ile mieliśmy na to czasu-podzielił się swoimi uwagami, różdżkarz.
-Niech wam będzie-mruknęła, dając tym samym za wygraną. Położyła swoje rzeczy, koło miejsca gdzie miało być ognisko. Zobaczyła, jak usilnie próbują je rozpalić , więc trochę im pomogła w tym. Pstryknięciem palców, rozpaliła ogień zaskakując tym samym szamanów. Nikt nie wiedział, że tak potrafi.
-Jak ?!-zapytali na raz chłopaki, nie odrywając oczy od niej.
-Normalnie-odpowiedziała, a w jej ręku pojawiła się kula ognia, którą zaczęła się bawić, siadając koło palącego żywiołu po turecku.
-Hao Cię uczył ? Bo tak naprawdę to nic o tobie nie wiemy, z wyjątkiem tego, że brałaś udział w Turnieju i masz Reshi-powiedział podejrzliwie Len.
-Nie uczyłam się tego od Hao. Nad ogniem zawsze potrafiłam panować. Jestem od niemowlęcia sierotą, wziętą jak miałam kilkanaście lat z domu dziecka. W turnieju biorę udział, by zmienić ten świat na lepsze i żeby przywrócić rodziców do życia, albo chociaż dowiedzieć się kim byli i kim ja jestem. Proszę bardzo chcieliście wiedzieć, więc się cieszcie, że znacie prawdę-warknęła gwałtownie wstając i odchodząc od nich.  Podeszła do jakiejś skały, na skraju kanionu i tam usiadła.


Sara :

Myślą, że to tak łatwo o tym wszystkim mówić ?! Nie jest to dla mnie proste, nie znoszę swojej przeszłości i nie lubię gdy ktoś próbuje się w to mieszać!
Nie ważne co będę robić, to miła i grzeczna nie będę. Wiem, że jestem strasznie chamska i arogancka, ale tego mnie jak na razie nauczyło życie. Okaż chwilę słabości, a ludzi Cię zniszczą i odbiorą jakąkolwiek radość z życia...


*****

A więc, dodałam coś na początek kolejnego, strasznego roku -,-" Boże jak ja nie chcę 2014...

Życzę więc by Nowy Rok był lepszy od poprzedniego, mam setkę błędów, bo na tablecie piszę xD I przed oczami mi miga (nie będę tłumaczyła czemu ^^"). Pijanego, wesołego i radosnego sylwestra do końca, niech nowy rok, który został powitany będzie tym szczęśliwym, zraz po 13-stce.  

Notki będą nieregularnie, musze pozmieniać parę rzeczy też i na innych blogach i tutaj... Mało będę też komentować, bo nie mam na to siły. I to może będzie jedyny rozdział w tym miesiącu. Gomenasai ...