niedziela, 29 grudnia 2013

Czasami noc sylwestrowa, może być yyyyy...., no tak jakby dziwna !

Czasami noc sylwestrowa, może być yyyyy...., no tak jakby dziwna !

Grupka szamanów żegnała gości, jeszcze ze świąt Bożego Narodzenia.  Większość szamanów już wyjechało, a niektórzy dopiero co dojechali.
-Lili przestań się na mnie gniewać-blondynka o niebieskich oczach, notorycznie dźgała palcem rudowłosą Potter.
-Daj mi spokój, najpierw nas ciągniesz na pasterkę, a później się dziwisz, że ponad połowę wywalili z kościoła, jeszcze jesteś wredna i chciałaś wyciąć mi nerkę-fuknęła wnerwiona yaoistka.
-No, ale przynajmniej nie jestem jakąś satanistką-mruknęła Mari
-Jesteś-dopowiedziały dobitnie Maja i Karola
-To nie mnie wyrzucili za darcie japy i nie umiejętność stosownego zachowania-stwierdziła dobitnie, patrząc znacząco na Treya i Choco.
Ci w odpowiedzi spalili tylko buraka i też udali obrażonych, ale kto by się nimi przejmował.
-Czy możecie uspokoić się chodź na chwilę!!!! Dwadzieścia minut-krzyknęła poirytowana Sara, na zachowanie bliźniaków, od kiedy się w miarę dogadali, ną stop, są kłótnie, o wszystko.
Dwadzieścia minut-powtórzyła Anna i po chwili  dodała z wrogim uśmiechem.
-Macie dwadzieścia minut na uspokojenie i wynagrodzenie, za durne zachowanie. W przeciwnym razie, przez trzy tgodnie, żelazny trening o każdej porze dnia i może czasem nawet nocy, oraz jeszcze gorsza jak dla was dieta. Chciałam wam przypomnieć, że dzisiaj jest sylwester i już wiecie co możecie zrobić.-dodała itako patrząc na nich z wyższością, Yoh tylko jęknął żałośnie, a Hao zaczął na nią klnąć pod nosem.
-Mówiłeś coś ?-spytała z pogardą , kiedy to jej uszu doszły minione słowa. Ten zaś wzdrygnął się na te słowa i wtulił się w brata.
-Pomyśleć, że wielki Hao Asakura, boi się dziewczyny swojego brata i szuka u niego ratunku, jednak ten też boi się własnej narzeczonej kto by pomyślał ?-powiedziała zaczepnie Mari, nudziło jej się, a Li nadal była na nią zła, za co dopuściła dziewczynę do oglądania anime, a jakiej to już każdy musi się wysilić (albo i nie xD) i pomyśleć.
-A ty nie lepsza, Karoli się boisz i czasem Mai-odpowiedział zgryźliwie starszy z Asakurów, na co jego braciszek chciał mu zatkać usta, może się nie dogadują , jak na razie, bo przecież na więzi długo się czeka tak samo jak na zaufanie, ale żaby móc je zdobyć to musi mieć brata w jednym kawałku, bo Kurushimi jak chce to nie musi być wcale taka miła.
-Karola-sama jest ważna dla waszej siostry i nie chciałabym być w waszej skórze, więc radziłabym się do tego dostosować, Maja natomiast zmusza mnie do pisania, więc się odczepcie T.T-odpowiedziała i o dziwo niczego nie kopnęła ani nikogo. Do blondynki podeszła brunetka o dwukolorowych oczach i przyłożyła jej rękę do czoła, autorka zaś spojrzała na nią dziwnie i zaliczyła by glebę gdyby nie braciszkowie.
-Mariś  czy ty nie masz gorączki, bo tak dziwnie się zachowujesz-stwierdziła Maja, ale po chwili zabrała rękę i pokręciła głową z politowaniem.
-Masz trzydzieści osiem stopni-mruknęła Asakura z politowaniem.
-Masz gorączkę i stoisz sobie normalnie, uśmiechając się głupio i zachowując dziwnie, zamiast wyleżeć ?!-krzyknęła poirytowana Maja
-No, tak jakoś się przyzwyczaiłam-próbowała ostrożnie dobrać słowa, ale nie wyszło i Maja zaczęła ją gonić w celu wyraźnej chęci okaleczenia, z mordem w oczach.
-Yoh, Hao pomóżcie!-jęknęła blondynka, robiąc unik przed atakiem.
-Chcielibyśmy-odpowiedzieli, ale ich sytuacja też nie była najlepsza....
-Trey, ty niebieska, durna czapo, gdzie jest moje mleko ?!-krzyknął Tao, na cały dom.
-Wylałem-odpowiedział mu z wrednym szaman, ale zaraz tego pożałował.
-Choco bęcwale, zbiłeś moje kolejne wahadło-dodał do tej całej bury Lyserg.
-O nie!-jęknął Rio i chciał przytulić protegowanego, ale zielonowłosy odsunął się na bezpieczną, od niego odległość.
-A tutaj jak zawsze wesoło-powiedziała witając się Mei i Ayame, jedna opierała się o framugę drzwi, a druga podpierała się ręką o ścianę.
-nie mówiłaś, że przyjedziesz-powiedziała Sara przytulając się na powitanie do Mei, dawno się nie widziały. Chyba jeszcze z czasów turnieju, zanim go przerwano.
-Zrobiłyśmy wam niespodziankę....
-Wyszło, jak wyszło-powiedziała szatynka o niebieskich oczach, Karola.uns
-Askura jeden i drugi, nie zapomnieliście o swoim zadaniu!-przypomniała im krzykiem Kyoyama, mobilizując ich do pacy.
-Już idziemy-rzucili przez drzwi wychodząc.
-Aya-kun !-krzyknęła Mari podbiegając do dziewczyny i powitała ją "miło".
-Możesz mnie puścić?!-spytała z irytacją dziewczyna.
-Iie (nie)-odpowiedziała i odeszła, widząc, że kolejna osoba dzisiaj chce ją zlać.
-O Boże, zapomniałabym!-krzyknęła autorka i wyciągnęła kogoś ze schowka. Była to dziewczyny o rok młodsza, od całej grupy. Miała jasno-żółte włosy, podchodzące gdzie nie gdzie, w kolor biały, niebieskie oczy jak Mari i była trochę niższa od reszty.
-Chciałam wam przedstawić moją kuzynkę, lub jak kto woli siostrę cioteczną, Del-chan-oznajmiła niebieskooka z zakłopotaniem.
-Ohayo!-przywitała się dziewczyna, ubrana w czarną bluzkę, z nadrukiem jej ulubionego zespołu Guns' N roses, czarne martensy i jeansy. Trochę dziwnie to wyglądało, ale kogo to obchodzi...
-Mari-sama!-krzyknęła dziewczyna i przytuliła się do swojej kuzynki. Z niewiadomych nikomu powodów, słuchała się Kurushimi i brała z niej przykład, co źle się czasem kończyło.
-Nie  przytulaj się do mnie-pogroziła blondynka, odsuwając się od dziewczyny.
-Do innych osób się przytulasz-fuknęła fohnieta dziewczyna.
-To z złośliwości-mruknęła w odpowiedzi, za co dostała w żebro od Ayame.
-Hao ?!/Mei ?!-krzyknęli jednocześnie, dziewczyna była już gotowa zabić starszego Asakurę, ale Yoh i Sara ja powstrzymali.
-Hej, hej on się zmienił-przypomnieli dziewczynie, ale ona nadal chowała do długowłosego urazę. Bliźniacy dopiero co wrócili z szampanem, a tu proszę, jak Haosia potraktowano. Niech się cieszy, że to Maja go jak na razie nie zabiła.
-Może i tak, ale ja wciąż mu nie ufam-prychnęła szamanka.
-Ja mu ufam, ale się kłócimy, bo trudno jest do siebie przywyknąć w ciągu paru dni-oznajmił szczerze, czochrając brata po włosach i odstawiając na półkę szampana.
-Ile razy mówiłem, że masz nie dotykać moich włosów!-krzyknął Asakura.
-Wiele-odpowiedział śmiejący się krótkowłosy i specjalnie zaczął robić bratu jeszcze większą szopę na głowie, niż miał...
znowu to samo, gonitwa za sobą i kłótnia....
-Dobra widzę, że wam się nudzi, więc przyozdobicie dom i ustawicie petardy  tam gdzie trzeba-oznajmiła oziębłym tonem medium.
-Oj Aniu, proszę.....
-Nie-przerwała stanowczo dziewczyna i uśmiechnęła się miło, jak na nią do narzeczonego, co znaczyło, że ma to zrobić i nic jej nie udobrucha.
Szatyn podszedł do dziewczyny i ucałował ją w liczko (policzek) i to był szczery gest, bo przy tej czynności bardzo się zarumienił, tak samo jak Kyoyama.
-Mari czemu ty nie zaprosiłaś swojego chłopaka ?!-spytała Del, przez co została zmierzona spojrzeniem pełnym wrogości i chęci mordu. Blondynka zaś miała niepokojące iskry w oczach.
-Del-chan lepiej uciekaj, zanim Cię dorwie, a ja  ją przytrzymam-zaproponował starszy z bliźniaków.
-On ma racje, lepiej uciekaj !!!-krzyknęli Choco, Trey i nawet Len.
-Zamilczcie !-warknęła dziewczyna, wyrywając się i podchodząc do swojej rodzinki .
Nawet Lili i Karola się zaciekawiły , jak to się skończy. Li oderwała się od telewizora i spojrzała z zaciekawieniem. Karola chciała wiedzieć czy dojdzie do rękoczynów, aż w końcu do przelewu krwi. 
-Głupia-powiedziała ze spokojem i rozbawieniem, pstrykając ją w nos. Wszyscy bez wyjątku byli zdziwieni rozwojem akcji.
-Liczyłyśmy na to, że jej przyłożysz a ty co ?!-krzyknęła cała grupka i nagle pod pomieszczeniu rozległ się dzwonek, dzwonka do drzwi...
-Hao idź otworzyć-nakazała Sara.
-A czemu Trey by tego nie zrobił-odezwała się w  końcu Pilica, która zeszła z Tamao i Jun do salonu.
-Bo Hao musi się trochę ruszyć, leń jeden-dodała Sara ze mściwym uśmiechem, chciała Annie podłożyć pomysł na trening.
Chłopak powłóczył się do drzwi i otworzył, je a w nich zobaczył ShamanHoshi.
-No co ? Pociąg się zepsuł-powiedziała z uśmiechem i weszła do środka, a za nią był Rio, który wcześniej poszedł z bliźniakami po za kupy, ale się geniusz zgubił.
Podbiegł do Del-chan i padł przed nią na kolana.
-Czy zostaniesz moją damą?-spytał trzymając w rękach bukiet róż.
-Odczep się pedofilu jeden !-krzyknęła i uderzyła go w twarz, poprawiając kopem z splot słoneczny.
-Mari-sama ją uczyła?-dopytywał się z bólem "Elvis", kuląc się z bólu
-Mariś nie mogła jej uczyć, bo ona by go zabiła-dopowiedziała maja, wkurzając Mari, tym słodkim tonem. Brunetka zrobiła to specjalnie , przyprawiając tym samym o dreszcze Kurushimi.
-Ja bym wolała od niego dostać czarne róże-rzekła kuzynka autorki.
-Hoshi zabierz ją ode mnie-jęknęła blondynka, chowając się za dziewczyna, w celu ratunki przed przesłodzeniem.
-Czemu ona tu w ogóle jest i kim ona jest ?
-To  kuzynka Mari- Del, a jest tutaj, bo jej matka Kurushimi ukatrupi jak się nią nie zajmę T.T-odpowiedziała za nią Lili.
-Nie fohasz się już na mnie ?
-Nie-powiedziała dziewczyna i zabrała niebieskooki jej mangę.
-Jest za pięć dwudziesta czwarta, trzeba iść po szampana i wyjść odpalać petardy-powiadomiła ich Karola, bo te nierozgarnięte dzieci, by o tym zapomniały.
Za nim wyszli minęły trzy minuty.
-Dobra moje postanowienia noworoczne: Schudnę, będę się lepiej uczyć, będę więcej pisać, przestanę zachowywać się jak idiotka, stanę sie lepszym człowiekiem!
-Chyba sobie kpisz...-prychnęli bliźniacy, na co dziewczyna zaliczyła poker face'a .
-Wiem T.T
Zaczęli odliczać, a Len wziął szampana do otwarcia. Wszyscy mieli swoje kieliszki, a bliźniacy i Sara oraz Hoshi, zajęli się odpalaniem petard.
-Za pięć, cztery, trzy, dwa, jeden i zero !!!!-krzyknęła na raz grupa. Szampan się polał na wszystkie strony...
-Hao, mam nadzieje, że od nowego roku będziemy lepiej się dogadywać i nie będzie tyle kłótni-powiedział z resztą całkiem szczerze Yoh , przytulając brata.
-Ja to samo, nii-chan, ja to samo-odpowiedział i odwzajemnił gest.
-Nasze drowie !-krzyknęły: Maja, Karola, Lili, Hoshi, Mari, Sara, Ayame i Mei i o dziwo Del-chan.
Cała noc upłynęła dosyć dziwnie, bo Rio przytulał się do drzewa, Yoh tańczył z Anną, Mari siedziała na dachu i chciała z niego skoczyć, ale później grała z Sarą , Mei i Lili, Maja i Karolą, Ayame oraz Hao, grając w : "Prawdę czy wyzwanie". Hao musiał przytulic się do Sary i Mei za co dały mu ładnego kopa z glana. Mari niestety miała coś podobnego od Ayame, też do Asakury.... Choco wyszedł na ulicę i całował sie z asfaltem , przez Rena. Trey miał wypić tyle mleka, aż nie zwymiotuje. Reszta opowiadała straszne historie. Li kazała Lenowi pocałować Yoh, za co oberwał od Anny...


****

Po pierwsze : Chciałam przeprosić wszystkie osoby, które nie chciały się znaleźć w Opowieści Wigilijnej, ale były to przecież wyższe cele...

Po drugie: Notkę dedykuje wszystkim czytelnikom i Spisowi SK...

Po trzecie: Nowy szablon, który w mi się w miarę podoba -,-"

Po czwarte: Dużo błędów i  Gomenasai, że tak szybko ta notka, a nie 31.12, ale tylko teraz mam na tak długo neta, bo jestem na wyjeździe z Del i zabrałam jej tableta...

Po piąte i najważniejsze: Chciałam wam życzyć wspaniałego Sylwestra i, żeby Nowy Rok przyniósł więcej możliwości i spełniły się wasze marzenia, oraz postanowienia, a nie tak jak u mnie.

KD: U Ciebie, nigdy nic nie wyjdzie xD

Ja to wiem, baka !






wtorek, 24 grudnia 2013

Opowieść Wigilijna (moimi oczami)

Opowieść Wigilijna (moimi oczami)...

Chciałam zadedykować tego one-shot'a : 

Spokoyoh- za to, że dzięki niej zostałam Asakuroholiczką i mnie zmotywowała

Yohao- za utwierdzenie mnie w Asakuroholiźmie 

Ao mori-za miłe słowa

ShamanHoshi-za te wszystkie wiadomości

Zanie- bo jesteś podobna do mnie 

Mai Asakurze- za ten spam i motywację i wiele innych...

Karoli

Lili- przez Ciebie zaczęłam czytać Yaoi, jakoś nie żałuje, ale jednak T.T

( Maja, Li, Karola:Z wami nie da się nudzić !)

Kocieneczka i Hoshi - za komentarze i czat na fb.

Mariko Kamachi - za motywacje i te rozmowy na gg ^^

Zacha - za to, że wisisz mi 3 kg mandarynek oraz z niewiadomych mi powodów, wystraszyłaś moją siostrę z buszu T.T i za kręcenie "Nocnych przechadzek" 

Darze Asakurze - Za to, że jesteś taka nieogarnięta :3

 YunieSK- cudnego bloga YunaxHao 

InsomialsDead - za boskie komentarze i za twojego bloga ^^

Ayame Beyond- jesteś genialna ^^ i w końcu ktoś słucha podobnej muzyki do mnie 

Megumi- zechciała mi pomóc w przeciwieństwie do Mai -,-

Spis SK

Dedykuje to wszystkim czytelnikom i bardzo wam dziękuje, za wsparcie oraz czytanie tego c:

****

Dwie blondynki siedziały na przeciwko siebie i o czymś zaciekle rozmawiały.
-Czy Hao też ostatnio zachowuje się dziwnie ?
-Tak Anno, kompletny wrak człowieka. Jest taki nieobecny i zamknięty w sobie, a już szczególnie nie chce poruszać tematu Świąt.
-U mnie jest podobnie. Tylko, że Yoh jest bardzo smutny. Co z tym zrobimy Saro ?
-Teraz to już jest wola Mari-samy, co z tym planuje zrobić....

****

-Weź się zachowuj, wyglądasz jak na Haju!!!-powiedziała rudowłosa dziewczyna
-To tylko Boże Narodzenie -dodała Narumi
-Nie znoszę Świąt Bożego Narodzenia-mruknęła w odpowiedzi blondyna, szatynka (tak na wpół), miała niebieskie oczy i siedziała podpierając czoło o rękę.
-Nawet ja się dzisiaj uśmiecham, więc ty też możesz !-warknęła brunetka, o dwukolorowych oczach, czyli Maja
-Nie ma to jak wymuszony uśmiech-burknęła w odpowiedzi Mari.


****

-Czy bliźniaki się pogodzą ?!-zapytały razem Will i Dara.
-Jak nie wykończycie Hao, to się zastanowię-odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem autorka tego bloga.
-Miło by było, jakby raz spędzili święta razem -dodała Ao mori.


****

-Anno co robimy ?-zapytała Sara, dziwnie spoglądając na itako
-Mari-sama kazała zaprowadzić Yoh i oddać pod opiekę Spokoyoh- odpowiedziała szeptem medium.
-Mi kazała Hao zaprowadzić do Kaede- dodała po chwili zastanowienia Sara.
-Co ona wyprawia ?-westchnęły obie, zastanawiając się nad tym co knuje Mari.



***

Wszyscy pracowali nad wystrojem domu, pod kierownictwem Will, Dary, Mari i Werki (Kocieneczki), Ao mori...
-Ruchy !!! Nie mamy całego dnia!!!-krzyknęła Yuna.
-Ren zajmij się ozdobami na choinkę. Choco leć po obrus, siano i opłatek. Rio przygotuj 12 potraw, Trey ruchy po talerze, Morty zakupy same się nie zrobią, a i Lyserg ty możesz pomóc Rio w kuchni!!! -wydawała polecenia czarnowłosa.
-Po co my to robimy?!-zapytali wszyscy zgromadzeni.
-Zobaczycie, a teraz do roboty !!!!-odkrzyknęła Mari
-Możesz już iść, my ich przypilnujemy-oznajmiły dziewczyny ze mściwym uśmiechem.
-Ja w was wierze
-Nie martw się, na pewno wszystko zrobimy-dodała dla otuchy InsomialsDead i Ao mori.


****

-Nadal nie wiemy, czemu nie znosisz świąt ?-zapytały jednocześnie : Karola, Lili, Maja i Narumi
-Nie lubię żadnych szczęśliwych świąt, a już szczególnie zakończeń. Mama też swoje powody....-mruknęła w odpowiedzi dziewczyna i wyszła.

****
Blondynka chciała jeszcze omówić plan, zanim zostanie zrealizowany.
-Tak Mari. Wszystko gotowe-odpowiedziały chórkiem , zajmując swoje stanowiska.


****

-Gdzie ty mnie znowu ciągniesz ?!-zapytał szatyn, swojej narzeczonej.
-Nie marudź !!!-westchnęła ciągnąc go za rękę.

****
-Saro daj mi spokój !-warknął Hao, patrząc na nią z chęcią mordu. Znowu go denerwowała i kazała mu wyjść.
-Nie interesuje mnie twoje zdanie  Asakura, idziemy -odpowiedziała i przeniosła ich w umówione miejsce.
Tam już czekała na nich Ota-sama.

****
-Już jesteśmy więc nie marudź!
-Co tu robi Spokoyoh ?!
-Hej Yoh, jak się miewasz ? Może mandarynki na zachętę ?-zapytała z uśmiechem blondynka, w pomarańczowym płaszczyku ^^
-Ej Anno nie zostawiaj mnie -jęknął błagalnie młody Asakura, ale Kyoyamy już nie było.
- Jakoś dasz radę. No chodź-rzuciła na pocieszenie blondynka , złapała go za rączkę i podreptała razem z szamanem, na umówione miejsce.

*****
-Po co mnie tu przyprowadziłaś Kaede ?!
-Cicho Hao, zaraz zobaczysz...-odpowiedziała tajemniczo dziewczyna.
"Nie mam ochoty czekać..."-pomyślał szatyn i przypomniał sobie czemu jest taki smutny.



****

-Czy wszyscy zajęli swoje pozycje ?
-Tak Mari, każdy jest na swoim stanowisku!
-Yuna, Hoshi i Wera (nie chce mi się pisać wszystkich imion , oj ja nie dobra xD) czy dom jest przygotowany na Wigilie?
-Hai (Tak)!-odkrzyknęły, co bardzo uszczęśliwiło dziewczynę.
-Zanie, ShamanHoshi i Mariko są już gotowe ?-zapytała nastolatka
-Gotowe!-stwierdziły
-No to czas zaczynać -oznajmiła z uśmiechem Mari. Teraz to dopiero bliźniaki zobaczą...

**** 
-Zaraz, zaraz ! Czegoś tutaj nie rozumiem-powiedziała Potter po dłuższym zastanowieniu.
-Czego znowu ?!-odpowiedziała za Mari, jej kuzynka Maja.
-Czemu Mariś, próbuje napisać coś związanego ze Świętami?-zapytała rudowłosa dziewczyna.
-Może ma takie widzi-mi-się-mruknęły Narumi i Karola, wyraźnie poirytowane.

****

-Co on tutaj robi ?!-krzyknęli Asakurowie w tym samym czasie, wskazując na siebie.
-Bawcie się dobrze-powiedziała Spokoyoh, machając do nich i czochrając im włoski na pożegnanie.
-Jak spróbujecie stąd zwiać, to was przywiążemy!-pogroziły obie dziewczyny, zostawiając szamanów samych ze sobą.
-Miejmy nadzieje, że się nie pozabijają-westchnęły obie i wróciły do siedziby.

***
Między naszymi bliźniakami panowała niezręczna cisza.
-Pewnie wraz ze swoimi przyjaciółmi spędzasz Wigilię?-postanowił pierwszy się odezwać, kto ? Oczywiście, że nasz Hao.
-Nie! Miałem dzisiaj tylko trening, a ich prawie cały dzień nie było-zaprzeczył ze smutnym uśmiechem chłopak.
Obok nich pojawił się Duch Przeszłych Świąt Bożego Narodzenia.
-Zanie ?! Co ty tutaj robisz ?-zapytali jednocześnie bracia i popatrzyli na siebie zdumieni, a dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
-Chciałam was uświadomić o tym jakimi jesteście jełopami-odpowiedziała z uśmiechem i zagrała na swoim flecie przywołując tym samym wizje, którą miała im do pokazania. Wraz z tym przywołała wspomnienia...
Obaj bracia widzieli swoje wcześniejsze Święta. Yoh mimo iż przebywał je w rodzinnym gronie, to czuł pustkę w sercu. Jego matka -Keiko, była zrozpaczona i z nikim nie chciała rozmawiać. Dziadek i Babcia chłopaka siedzieli w świątyni, a Mikihisa trenował. Sam powyżej wymieniony chłopczyk miał bodajże z siedem-sześć lat. Siedział przy szybie na parapecie i patrzył zaszklonymi od łez oczyma, w przestrzeń za oknem.
Druga wizja, pokazywała małego Hao.
-Czemu nie mogę spotkać się z moim bratem ?-zapytał chłopczyk swojego stróża. Na co ten cicho westchnął. Chciał by jego szaman był szczęśliwy, ale musiał go też chronić, a nie wiadomo co by się stało, gdyby spotkał się teraz z rodziną.
-Niestety Hao-sama, nie możesz tego uczynić, on nawet nie wie o Twoim istnieniu.-oznajmił ze smutkiem duch, na co chłopczykowi poleciało kilka łez po policzkach. Znowu jest sam, bez nikogo. Jedyną osobą jaka mu towarzyszyła, był jak do tych czas Duch Ognia.
Na tych przykrych wspomnieniach skończył duch dziewczyny.
-Czemu nam to pokazujesz ?!-warknął zirytowany długowłosy, tak strasznie nie chciał do tego wracać.
-Jeżeli to was niczego nie nauczyło, to musi ktoś jeszcze do was wpaść-powiedziała dziewczyna śmiejąc się przyjaźnie i zniknęła, zostawiając ich samych.
Jakieś półgodziny później przybył do nich Duch Teraźniejszych Świąt Bożego Narodzenia.
-Nie no znowu ? T.T-jęknął tym razem Yoh.
-Powinnam się na was, za to obrazić-powiedziała z udawanym fohem (przez "h", specjalnie !).
-Pokazuj co tam chcesz i daj nam spokój!-prychnął Hao, za co oberwał od brata.
-Za co ?!
-Za to, że nie potrafisz być miły-burknął Yoh i już mieli się na siebie rzucić kiedy ShamanHoshi ich o dziwo powstrzymała.
-Spokój!!!!-krzyknęła i machnęła swoimi dzwonkami. Jej zadaniem było pokazać, jak obecnie spędzają Boże Narodzenie.
Przed nimi był obraz tego, jak siedzą bezczynnie, a wszyscy próbują ich jakoś pocieszyć. Jeden zamartwia się o to, czy złożyć drugiemu życzenia. Yoh bez przerwy się zastanawia, czy próbować zaprosić brata, ale boi się tego, że zostanie wyśmiany. Drugi cierpi, bo wie, że jego brat go nienawidzi, ale on zawsze chciał się z nim pogodzić i kocha go na swój sposób, ale to trudne z jego przeszłością. Nie dość, że zamordowali mu matkę 1000 lat temu, to teraz jego nowa rodzina go nienawidzi.
-Yoh zawsze możesz do niego iść -powiedziała z troską, Anna próbując jakoś pocieszyć chłopaka, ale niestety tej to nie wychodziło.
-To nic nie da, ale dziękuje-rzekł ze smutnym uśmiechem.
Teraz Hoshi pokazała im jak Hao się zachowuje :
-Idź do niego i powiedz mu co czujesz !-motywowała Sara i wywaliła go z jego namiotu.
-Możesz dać mi spokój, to nic nie pomoże-odpowiedział z grymasem i wrócił do swojego płóciennego domu, kładąc się na futonie.
-Rusz się !!! Idziemy !-warknęła i pociągnęła go za rękę...

-Teraz już wiecie, co macie robić ?-zapytała ShamanHoshi
-Tak wiemy.-odpowiedzieli.
-To co chcecie teraz zrobić ?-już myślała, że jej się udało, ale nic z tego.
-Tak, ja wracam do siebie-mruknął starszy Asakura.
-Ani mi się waż-warknęła Mari, nie wiadomo skąd  się zjawiając.
-Co Ty tu robisz ?!-zapytali zaliczając bliskie spotkanie z glebą.
-Ja was tylko miło informuje, że mnie nie obchodzi wasze zdanie i macie tu siedzieć, aż czegoś nie zrozumiecie!
-Tak Mari-sama-jęknęli, a dziewczyna ich zostawiła pozwalając kontynuować S.Hoshi.
Duch Teraźniejszych Świąt zniknął, zostawiając braci , ale po chwili zjawiła się Mariko, a nie wróć-
Duch Przyszłych Świąt !
 -Nie no, teraz ty...-westchnęli razem i znowu spojrzeli na siebie dziwnie.
-Mam wam uświadomić, że jesteście idiotami i nie potraficie bez siebie żyć-powiedziała bez ogródek nasza duszyczka i zagrała na skrzypcach.
Dwóch braci siedziało naprzeciwko siebie i patrzyli na siebie z nienawiścią. W końcu jeden wstał i odszedł z dala od drugiego.
-Mam nadzieję, że zginiesz !-syknął przez zaciśnięte zęby, długowłosy.
-Możesz powtórzyć, bo nie usłyszałem. -odwarknął krótkowłosy i  zaraz tego pożałował. Jak zwykle, kolejna bezsensowna walka. Obydwoje tego nie chcieli, ale nie potrafili inaczej, żaden z nich nie chciał się przyznać do swoich uczuć.
Ich miecze skrzyżowały się, a żaden z nich nie chciał odpuścić. Tyle lat urazy, a wystarczyło by się przyznać, że chcą żyć jak "normalni" bracia i by tego uniknęli.
Duch widząc, że ledwo to znoszą, zatrzymał obraz. Dziewczyna popatrzyła na nich ze smutkiem.
-Zrozumieliście swoje błędy?-zapytała tym razem, bardzo poważnie.
-Tak-odpowiedzieli szeptem. Hao maił zasłoniętą twarz przez jego włosy, nie chciał by ktoś widział, że płacze. Yoh już dłużej nie wytrzymał i po prostu "rzucił" się na brata. Przytulił go, a chłopak po raz pierwszy doświadczył czyjegoś ciepła, po stracie mamy.
-Bardzo Cię przepraszam. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że chciałeś mieć rodzinę. Myślałem, że mnie odrzucisz-powiedział przez łzy Yoh. Nie mógł już dłużej powstrzymywać tego co ciążyło mu na sercu. W Hao coś pękło, odwzajemnił uścisk bliźniaka.
-To ja Cię przepraszam Nii-chan, to ja zamiast Ci powiedzieć uprzykżałem Ci życie, byłem takim idiotą-powiedział przez łzy, za co oberwał od krótkowłosego.
-Nie masz prawa, tak o sobie mówić, nawet gdy jesteś zły!-warknął uderzając chłopaka i po chwili dodał z nie lada uśmiechem:
-To moja robota!-powiedział jeszcze bardziej się wyszczerzając. Oboje wybuchnęli śmiechem z tego wszystkiego. 
-No to teraz zapraszam was do domu! -krzyknęły wszystkie osoby organizujące ten plan  i przenieśli się wspólnie do posiadłości Yoh.

***
-Sami to zrobiliście ?-zapytali Asakurowie z nie lada zdziwieniem.
-Tak, one zagoniły nas do pracy!-jęknęli szamani, wskazując na dziewczyny, a one tylko pomachały do nich.
-To miłe -powiedzieli wzruszeni Asakurowie .
-Co tu robi : Mari, Maja, Lili, Karola i Narumi ?-zapytała Sara
-A jak myślisz. Myślałaś, że przegapimy okazję!-powiedziały z uśmiechem. Nawet Mari się uśmiechnęła.
-Jestem szczęśliwa, że się pogodziliście-powiedziały w tym samym czasie : Spokoyoh, Ao mori, Will, Dara,
Kaede, Anna, Werka, Hoshi , ShamanHoshi, Zanie i Mariko.
-W końcu coś zrozumieliście-powiedziały dziewczyny pełniące zadanie Duchów Bożego Narodzenia.
Wszyscy zasiedli do stołu i składali sobie życzenia, żeby było "śmieszniej" do posiadłości wpadli jeszcze uczniowie Hao. Uradował ich widok szczęśliwego mistrza, a szczególnie małą Opacho.
Zajęli się dzieleniem opłatkiem, jedzonkiem, rozmową i prezentami, które zorganizowała Mari i InsomialsDead, dla wszystkich.
Lili dostała mangę Yaoi, bo Mari specjalnie o tym pomyślała, na co Maja się wkurzyła i "miło" ją potraktowała. Jak by to ująć, zaliczyła bliskie spotkanie z podłogą...



****

-Jak mogłaś napisać szczęśliwe zakończenie ?!-krzyknęła Karola, dziwnie spoglądając na Mari
-No kurde wiem, że nie wyszło, ale się starałam-jęknęła.
-Ty przecież nie znosisz szczęśliwych zakończeń-mruknęli wszyscy naraz.
-To co miałam napisać. Może, że wszyscy umarli ?!
-Nie wiem...
-Dziękujemy wam-odezwali się braciszkowie i popatrzyli na wszystkich z uśmiechem. Ich serca cieszyły się w ten radosny czas.
****
I w ten oto sposób braciszkowie się pogodzili i spędzili pierwsze święta razem...

******
-Chciałam się Ciebie jeszcze zapytać czemu tak nie znosisz Świąt?-spytała Lili
-Cały czas narzekasz!-zwróciła uwagę szatynka (Karola)
-Moi rodzice w Wigilię w czasie kłótni podjęli decyzję o rozwód i mój ojciec się wyprowadził-odpowiedziała z gorzkim uśmiechem Mari.
-Jak nie chcesz to nie mów-oznajmiła Narumi.
-Mnie to już przestało boleć, ale mojej młodszej siostrze zniszczyli Wigilię, tylko dlatego byłam na nich zła-dopowiedziała niebieskooka blondynka, nie do końca szczerze, ale po chwili się uśmiechnęła i dodała :
-Jednak nie jest źle....
-To dlatego tak Ci zależało na naszym pogodzeniu.-rzekł zamyślony Hao. Tak, że go wszyscy usłyszeli.
-Yhym oraz przez to, że was kocham!-  odpowiedziała blondynka przytulając szatynów .

****
-Jesteście pod jemiołą!-krzyknął śmiejący się Choco z Anna i Yoh. Hao miał na ustach jakiś wredny uśmiech i chował jakiś przedmiot za peleryną.
-Możecie się zamknąć!-warknęła Anna, a większość posłuchała, przecież nie chciała się jej narażać.
-Czemu Aniu?-odezwał się tym razem krótkowłosy szatyn, a dziewczyna już chciała odpowiedzieć, Kiedy chłopak zamknął jej usta lekkim pocałunkiem. Hao zdążył w tym czasie cyknąć im fotkę pamiątkową.
Obydwoje byli zarumienieni i uśmiechali się głupi. Pierwszy raz można był zobaczyć tak zmieszaną Kyoyame, niestety zabawa rozkręciła się kiedy Hao do niej podszedł i pokazał "piękne" zdjęcie, kóre im zrobił.
-Zabije!-burknęła itako i Asakura wylądował plackiem na ziemi, przez co jego braciszek musiał mu pomagać się ogarnąć w jakiś sposób.
Nawet Len obejmował lekko Maję, a ta mu na to pozwoliła, tylko z okazji świąt. Jednak na jej twarzy był lekki grymas, co zadowoliło Tao....


****
 -Idziemy na pasterkę!-zarządziła autorka tego bloga [Po co ?!-KD] (Bo tak mi się chce!!! Nie jesteś tu mile widziany *zamyka w piwnicy*)
-Czemu ?-jęknęli szamani, ale przestali kiedy spotkali się ze wściekłym spojrzeniem Mari .
-To jest święto Religijne i czcimy to, że Zbawiciel się urodził, dlatego idziemy czuwać-poinformowała ich, a pierwszy otrząsnął się Hao
-Dobrze, więc trzeba iść-stwierdził i pociągnął brata za fraki.
-Byliśmy już na jasełkach u Will, więc przeżyjemy i to-oznajmili i wzruszyli ramionami.
Dziewczyny , też poszły. Nawet Li i Maja....
W kościele wszyscy czuwali do pierwszej i poświęcili się modlitwie. Jak widać, święta to jednak radosny czas...
-To cudownie, że Jezus Chrystus się narodził-rzekła z uśmiechem Sara i Anna....



****

Hao: Od kiedy w Japonii obchodzi się Boże Narodzenie ? -,-

Od kiedy ja tak chce

Yoh: Przynajmniej udało Ci się napisać coś wesołego :3

Yhym...

KD: A nade mną to się pastwiła by odreagować T.T

Bliźniacy : Serio ?!

Sara: Ja też bym odreagowała -,-"

Moja krew ^^

Trey : Nie ma świąt bez śniegu!

Choco: A słyszeliście ten żart o...

Len: Możesz się przymknąć!

Hao: Ciekawe jak zorganizują śnieg -,-

*Z niewiadomych przyczyn pojawia się to zjawisko*

Yoh: Jakim cudem ?!

Hao: One potrafią wszystko *wskazuje na mnie i na resztę uśmiechniętych osób*

Sara: Nigdy ich nie lekceważ...

A teraz kilka sweet foci ^w^



Hao: Yoh jako Święty Mikołaj ! *zwija się ze śmiechu*

Yoh :*obrażony*

Z tej miłej okazji, Hao też będzie Świętym Mikołajem!!!

 Sara: *zwija się ze śmiechu* Jak on w tym wygląda ?!

No wiem, ja bym wolała, żeby był reniferem lub elfem ;-;

Yoh: *ledwo łapie oddech, przez to ile się śmiał*

Hao: *przeklina coś na mnie pod nosem*

No już nie obrażać się Asakura !!! 

 Wiecie, że życzę wam sporo, ale to sporo prezentów, ale nie to jest najważniejsze ....

 Najważniejsze jest by ....

Trey: By się najeść ^^"

What ?!

Len: A ty niebieska czapo tylko o jednym *zirytowany*

Horohoro: Zamknij się szalikowcu !

Len: Ja Ci dam szalikowca !!! *gania niebieskowłosego w celu zamordowania*

Hao: Nic z tym nie zrobisz ?

Nie chce mi się... A ty już nie obrażony ?

Yoh: On się nie może na mnie teraz obrażać T.T

Sara: A na mnie może :3

Hao: Nie, nie jestem obrażony *czerwieni się*

Anna: Zbiliście mój ukochany wazon!!!!

Trey, Len i Choco : Gomen Anna-sama

Yoh: No nie złość się kochanie *przytula itako, na co ta się lekko uspakaja*

 W "mroźne" (u mnie jest pogoda jak na wiosnę lub jesień) Najlepiej jest się później napić ciepłego kakałka !

Sara: Kakałko jest pyszne!

Yoh: Hai

Hao: Yoh idź zrób kakałko

Anna: Mi też przynieś !

Mi też możesz przy okazji *uśmiecha się niewinnie i unika zirytowanego wzroku chłopaka* 

 Ja najbardziej (oprócz zdjęcia Hao, oczywiście) lubię to zdjęcie (Haosia nic nie przebije xD) Z nich taka urocza para mikołajkowa ^.^

Yoh i Anna: *rumienią się lekko*

Hao: *uśmiecha się wrednie* A może damy jako kartka świąteczna wasze zdjęcie ?

Sara: Musisz być wredny, bo ja Cię przytulę Anna zrobi zdjęcie i Ty będziesz mieć problem !!!

Anna: Bardzo dobry pomysł

Yoh: No właśnie....

Chciałam wam życzyć wesołych, spokojnych, spędzonych w miłej atmosferze Świąt. By był do okres, w którym będziecie szczęśliwi sami i będziecie też uszczęśliwiać innych [To na pewno nie ty xD-dop.KD]. Bogatego Haosiowego i Yohsiowego Mikołaja, oraz pysznych potraw wigilijnych. By zgasły między wami wszystkie urazy i spory, oraz szczęśliwego Nowego Roku !!!!

Meri Kurisumasu!

Życzą Asakurowie, Ja, KD i cała banda ^^

 

 

 



 

****

Jak widzicie udało mi się napisać i jestem z siebie dumna. Nadal mało orginalnie, ale mi się podoba i jest tona błędów ...

Jednak mi się podoba ! A to cud ....

Koleżanka zaśpiewała mi cudną pieśń :

"Pada śnieg, pada śnieg. Rzucam Granatami, a Mikołaj dostał w łeb i leży pod saniami. Renifery to frajery ciągną Mikołaja, a Mikołaj jest pijany i ...." 

 Parę kolęd jeszcze :

Cicha Noc -Link

Wśród Nocnej Ciszy -Link

Pójdźmy wszyscy do stajenki-Link

Lulajże Jezuniu -Link

Świeć, Gwiazdeczko -Link

A teraz coś z innej bajki :

Last Christmas -Link (co z tego, że to leci jakieś 60 razy przed Świętami, w czasie Świąt, po Świętach. W styczniu jakieś 200 i w lutym 100. Oraz, że to wcale nie jest Świąteczna piosenka, wpada w uch, ale już mi powoli bokiem wychodzi -,-)

Let it snow!-Link

Happy Xmas- Link (Bardzo pokojowa piosenka, mówiąca o pokoju w czasie  Świąt na Świecie ^^ Napisana przez Jhona Lenona, chyba każdy zna The Beatels)

All I Want For Christmas Is You- Link

Jingle Bell Rock- Link

 Mistletoe And Wine- Link

Santa Claus Is Coming To Town- Link

Feliz Navidad- Link


Jeszcze raz Cudownych Świąt Bożego Narodzenia i Szalonego Sylwestra i Nowego Roku!!!

 



wtorek, 17 grudnia 2013

Dla Will

Dwóch braci stało naprzeciwko siebie mierząc siebie nienawistnym spojrzeniem. To była runda finałowa, całego wielkiego turnieju. Od tej walki zależała ich przyszłość. Obydwoje chcieli wygrać. Mieli swoje powody. Starszy z Asakurów, chciał uratować świat przed ludźmi, a drugi chciał go przed tym powstrzymać.
Obydwoje czekali na rozpoczęcie walki, mieli już przygotowane kontrole ducha, a raczej miecze....
-Walczcie-usłyszeli sygnał, dający wyraźnie dać do zrozumienia, że czas zaczynać.
Yoh nie chciał tego zaczynać, ale wiedział, że Hao też tego nie zrobi. Przecież jego brat uwielbiał pałać się widokiem męczonych szamanów.
-Powodzenia braciszku-mruknął Hao z kpiącym uśmiechem na ustach. Yoh spojrzał na niego z nienawiścią wypisaną na twarzy.
-Twoje myśli są zbyt głośne. Nie martw się Yoh, nadzieja zawsze umiera, mimo iż na końcu to jednak-rzekł starszy z braci, unikając ataku swojego bliźniaka.
-Może i umiera, ale tak jak powiedziałeś, że zawsze na końcu-odpowiedział Yoh, tym razem on musiał się obronić przed atakiem swojego brata.
Foryoku może nie było równe, ale ich siła fizyczna jak i duchowa, już tak.
Młodszy Asakura był tak zaślepiony nienawiścią, że nie był w stanie rozsądnie  myśleć. Chciał powstrzymać bliźniaka za wszelką cenę, a to przysłoniło rozum.
Drugi zaś chciał tak naprawdę zemsty, przede wszystkim nie za naturę, ale za zabicie matki, za zniszczenie mu życia. Każdy go odrzucił, niezależnie od tego czy chciał kogoś skrzywdzić czy nie, dlatego próbował zmienić los, mszcząc się na wszystkich ludziach. Na wszystkich, którzy go skrzywdzili i mieli nieczyste myśli.
Nie potrafili nad sobą panować, to nie była jakaś tam bijatyka, lecz ostatnia walka, to właśnie ona miała rozstrzygnąć kto ocali, albo zniszczy błękitną planetę.
-Wasza nienawiść was zniszczy-szepnął wielki duch, wiedział niestety, że ofiara będzie potrzebna, że ktoś poniesie stratę, albo i obaj.


****
Atak, unik, pchnięcie, odskok i unik, oraz na końcu atak. Tak z pozoru wyglądała ich walka przerwana czasem rozmową, a raczej pojedynczą wymianą zdań.
-Wiesz, że nic nie zdziałasz Yoh, jestem potężniejszy niż kiedykolwiek-stwierdził długowłosy, dając bratu do zrozumienia, że nie ma sensu walczyć. A może o co innego chodziło?
-Jeżeli chcesz doprowadzić do Apokalipsy, to ja nadal widzę sens-prychnął z pogardą, krótkowłosy, na co starszy Asakura przewrócił z politowaniem oczami.
-Jesteś żałosny-mruknął Hao, atakując go z większą siłą, przez co młodszy odleciał i uderzył w barierkę areny, na której się obecnie znajdowali.
 Yoh syknął z bólu. Niestety w czasie tego "cudownego" upadku i obicia, złamał kilka żeber. Myślała, że Hao to wykorzysta, ale nic takiego się nie stało.
"Co jest ?!"-myślał nerwowo Yoh, zastanawiając się co się dzieje, przestraszył się kiedy jego brat zaczął do niego podchodzić.
"Teraz to już pewnie po mnie, ale przynajmniej dziękuje, że mogłem poznać Ciebie braciszku, szkoda tylko, że Ci nie pomogłem się odnaleźć i zrobiłem to co rodzina mi kazała"-pomyślał młodszy i zamknął powieki, oczekując na cios, który z niewiadomych mu powodów nie nastał. Hao też był zdumiony na takie rozważanie brata.
Poczuł tylko czyjś uścisk na szyi. Otworzył zdumiony oczy i zobaczył starszego Asakure przytulającego się do niego.
-Gomen (przepraszam)-wychrypiał Hao, na co krótkowłosy uśmiechnął się promiennie, a z jego oczu pociekły łzy szczęścia i ulgi.
-Arigato (dziękuje) Nii-chan (braciszku)-odpowiedział połamany chłopak, ale oczywiście wtrącił się nasz, KD.
-Muszę wam tą piękną chwilę zniszczyć, ponieważ może być tylko jeden Król Szamanów, a drugi rywal musi zgnąć-postawił swoje warunki.
-Yoh, zabij mnie-jęknął starszy, ale jego bliźniak go nie słuchał, a przynajmniej na to wyglądało.
-Nie mogę-szepnął Yoh i po chwili dodał w krzyku rozpaczy :
-Nie zrobię tego, słyszysz co do Ciebie mówię !!!
-Dobrze, ale nie pozwolę by Wielki Duch nas zabił, dlatego- przerwał swoją wypowiedź i wziął nóż do ręki. Chwycił też dłoń brata i ostrze wbiło się w jego serce.
-Hao ?! Hao ?! Ty idioto-szepnął ostatkiem sił, przytulając się do ciała brata. Niestety jego ducha już nie było, powędrował ku zaświatom.
-Yoh Asakuro jesteś nowym Królem Szamanów !!!!-stwierdził Król Dusz.
Asakura stracił przytomność, przez to, że też sam popełnił samobójstwo. Przeciął sobie tętnice i wykrwawił się, straciwszy przy tym przytomność. Narzeczona chłopaka podleciała (pobiegła) do ciała swojego ukochanego. Przytuliła martwe więzienie duszy, ze łzami....



****

A więc Will, jak widzisz udało mi się "coś" napisać, ale mam ostatnio mało czasu i weny. Przepraszam za literówki...

Oficjalnie zamykam kolejkę na one-shoty, bo muszę wziąć się za zamówienie Mai na innym blogu. Tak maju napiszę MajaxLen i LenxDerksen. Jutro , albo pojutrze będzie, któreś z tych ...


sobota, 14 grudnia 2013

Dla Ayame

Właśnie odbywała się trzecia runda turnieju szamanów, wszyscy walczyli pojedynczo, zmagając się z trudnościami i treningami.
Mei właśnie pokonywała trzydziesty kilometr swojego biegu, wraz z przyjaciółmi. Musieli nie tylko trenować do turnieju, ale też i do walki z tysiącletnim szamanem, który chce zniszczyć świat.
Jego idee są chore i nie na miejscu, ale ma ku temu swoje powody. Niektóre osoby robią to dla zemsty, tak jak nasza Mei.
-Jakim cudem ty masz jeszcze siłę biegać?-zapytał, a raczej wysapał Yoh.
-W jakim sensie ?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Biegasz od dwóch godzin w glanach-zauważył i przystanął na chwilę, ona zaś zrobiła to samo.
-Rozumiem, że chcesz pokonać i tym samym odpłacić Hao za jego czyny, ale zbyt dużo od siebie wymagasz-powiedział stanowczo, rzadko kiedy był aż tak poważny.
-Wiem, ale chcę pomścić śmierć rodziny-odpowiedziała tym samym tonem co ona. Wiatr lekko wiał na jej włosy, przez co unosiły się w powietrzu.
Reszta szamanów była daleko w tyle, Len dlatego, że załapał sytuacje i nie chciał im przerywać.
-Nienawiść nie może Cię zaślepić-próbował jej przemówić do rozsądku, ale ona też wiedziała, że jego coś gnębi.
-Sam go nienawidzisz, prawda?-spytała retorycznie znając odpowiedź. Szatyn patrzył na nią zdumionymi i przesiąkniętymi żalem oczami.
-A więc to właśnie czujesz, ale musisz się tego pozbyć-wyszeptała odwracając się i odeszła zostawiając stojącego jak słup soli, szamana.
Poszła dalej trenować do lasu, kopiąc przy okazji pobliskie kamyki. Była trochę zła, ale i smutna jednocześnie. Wiedziała, że to co czuje jest złe, ale nie da się na to nic poradzić.
Zapomniała całkiem, że w tym właśnie miejscu znajduje się obozowisko Hao i jego popleczników.
Zamyślona weszła na ten teren, nie zwracając uwagi na innych szamanów. Patrzyła na nich tylko pustym wzrokiem, wysiąkniętym z jakichkolwiek uczuć. Każdy przy tym odwracał się od niej, takie spojrzenie było przerażające, jeszcze bardziej niż ich mistrza.
-Czego tu szukasz?-odważyła się zapytać jedna z Hanagumi i zaraz tego pożałowała. Odleciała z dość dużą siłą, ale Mei na tylke kontrolowała atak, że nie uderzyła o nic i wylądowała gładko na ziemi.
-Hm...?-odpowiedziała blondynka, zmieszana i nieobecna. Trochę jakby mówiła przez sen.
Reszta już do niej nie podchodziła, tylko odeszła i zajęła się swoimi sprawami. Miała właśnie przekroczyć granicę tego obozu koncentracyjnego, kiedy przypadkiem na kogoś wpadła.
Tym kimś był sam Asakura, obrzuciła go pełnym irytacji wzrokiem.
-Uważaj!-warknęła
-Ty jesteś tak zamyślona, że świata wokół nie widzisz. Ciekawe o czym tak intensywnie myślisz? Sam chciałbym wiedzieć, może o zemście,a może o mnie-rzekł rozbawiony. Czekając na jej reakcje, ale ta nie nastąpiła. Patrzyła na niego zamglonymi oczyma, tak samo jak na innych wcześniej.
Usłyszeli dzwonki wyroczni....
Na ekranie dziewczyny pisało, że jej przeciwnikiem jest Hao, a na jego, że Mei.
Odwróciła się i odeszła, ale z oddali jeszcze usłyszała :
-Powodzenia, musisz częściej tu przychodzić -krzyknął z kpiną, ale ona go zignorowała. Czyli jutro na arenie ma z nim walczyć, no to cudownie...

****

Następnego dnia, trybuny były całe zapełnione. Wszyscy byli ciekawi, chociaż znali już wynik. Pewnie Hao wygra i ją zabije, zawsze tak robi, jeszcze nikogo nie oszczędził.
Przyjaciele też się martwili, nawet Anna znała przecież możliwości Asakury i wiedziała, że nie będzie się oszczędzał.
-Gotowi ?-spytał Silva, a Mei kiwnęła głową na tak, a Hao uśmiechnął się z pogardą.
-No to zaczynajcie-powiedział o machnął ręką na start. Nikt nie chciał pierwszy atakować, dziewczyna nauczyła się, że nie warto ponosić się gniewem. Wyglądała na opanowaną, a raczej zaspaną i znudzoną rzeczywistością.
Zamknęła oczy i oczekiwała ataku, który szybko nastąpił. W jej stronę poleciała ogromna kula ognia, większość szamanów myślała, że już po niej. Nawet oczu nie otworzyła, dopiero kiedy ogień był pół metra od niej, uchyliła powieki i uniknęła ataku, odchodząc w bok. Szaman stał na swojej kontroli ducha, więc ona też wykonała kontrole ducha trzeciego stopnia, na swojej gitarze (sorrka, ale nie mogłam się powstrzymać).
-Co mi tym chcesz zrobić, dać w łeb tą gitarą?-zakpił
-Nie, ale kusząca propozycja-odpowiedziała i uśmiechnęła się zadziornie, to właśnie była ona, jaką każdy ją znał. Pełna energii i odwagi, oraz anarchizmu.
Przed nimi ukazał się wielki i okazały smok. Zaczęła bawić się wodą, przecież to przeciwnik ognia i często wygrywa, bo nie zawsze.
Byli równi siłą, każdy o tym wiedział. Nie poziomem foryoku, ale siłą. Obydwoje byli zdeterminowani i nastawieni na wygraną.
-Może czas skończyć tą walkę?-zapytał retorycznie i utworzył z ducha ognia miecz, ona za to wyjęła ojcowską katanę, co będzie korzystać z cięższej broni, żeby miała później nie przyjemności. Wytworzyła z tego coś w rodzaju małego medium, takiego jak ma brat Hao.
Ich miecze skrzyżowały się nawzajem i iskrzyły aż, od nadmiary foroyku.
Szamanka cicho podśpiewywała pod nosem, refren takiej jednej piosenki :
-Looking down on the virulent city. The skyscrapers rise Even men with the greatest intentions Start believing in their own lies Rip them off from their future But eventually someones has got to pay The only way out of the cycle Is to strike out and pave your own way!.
( LINK )
Obydwoje tak się atakowali, aż Hao nie podciął dziewczyny. Przez co ta w efekcie upadła, na ziemie. Już chciał jej wbić miecz, kiedy udało jej się przeturlać i wstać, zastosowując tak zwaną sprężynę. Podbiegła i oddała mu za nadobne, wykręcając mu miecz, który poleciał w górę, ale on go złapał. Obydwoje już byli trochę zmęczeni, więc zaatakowali t tym samym czasie i ...
-Remis!-wykrzyknął sędzia, a dwójka walczących szamanów spojrzała na niego, jak na idiotę.
-Obydwoje zostajecie w turnieju, jak na razie-mruknął członek Rady ....

****

Mam nadzieję, że się podoba, ale ostatnio źle się czuje...

piątek, 13 grudnia 2013

13.Czasami trzeba porozmawiać, nie?/ Czemu tak trudno jest powiedzieć słowo "Przepraszam"?

13.Czasami trzeba porozmawiać, nie?/ Czemu tak trudno jest powiedzieć słowo "Przepraszam"?

Dziewczyna została opatrzona już, trochę pobladła przez stratę krwi, ale nie było jakoś bardzo źle.
-Może nam powiesz kim jesteś?-spytała podejrzliwie itako, czuła od niej bardzo dużo foryoku i nietypową aurę.
-Mam na imię Sara i pochodzę z Polski, jestem tu obecnie, ponieważ....-zakończyła swoją wypowiedź by wziąć wdech i tym samym się zastanowiła, czy słusznie jest im mówić, co tutaj robi?
-Miałam tu sprawę do załatwienia-mruknęła i podparła czoło o zdrową rękę.
-A gdzie jest Polska?-zagadnął Choco
-Chyba w Ameryce, albo Europie.-odpowiedział mu Horohoro
-Na zachodzie-westchnął Lyserg, załamany tym, że nie znają geografii.
-Możesz u nas przenocować-zaproponowała medium, a wszyscy na nią spojrzeli ze zdziwieniem. Kto by się spodziewał takiego aktu, ze strony Kyoyamy.
-Nie, dziękuje!-warknęła Sara, odwracając wściekłe spojrzenie. Strasznie bolała ją głowa, za dużo osób, nie radziła sobie z Reshi, szczególnie jeżeli chodziło o Yoh. Czuła jego ból, sama z własnym sobie nie radziła, a co dopiero z czyimś?
-To Yoh Cię odprowadzi i jeżeli chcesz to możesz z nami ruszyć do Dobie....-zaproponowała jeszcze raz blondynka, a szamanka przymknęła lekko powieki.
-Zgadzam się-odpowiedziała, a do pokoju wlazł Rio.
-Zostań moją damą-krzyknął klękając przed Sarą, a ta spojrzała na niego z irytacją.
-Nie-odpowiedziała twardo.
-Zanim wyjdziesz to może wszystkich przedstawię.-oznajmił Trey, a ona pokręciła głową na "nie".
-Nie musicie znam wasze imiona-odpowiedziała, a spojrzenia wszystkich zwróciły się ku niej.
-Jak to znasz ?!-warknął Len i przyłożył jej swój miecz błyskawicy do gardła, ona nie była jakoś tą postawą przestraszona.
-Masz Reshi, prawda?-zapytała podejrzliwe Anna, by się upewnić.
-Tak, mam-prychnęła i wstała kierując się do drzwi. Wychodząc jeszcze rzuciła :
-Dzięki za opatrzenie ramienia, a teraz zwijam się stąd.- młody Asakura wyszedł tuż po niej, aby ją odprowadzić.
-Gdzie mieszkasz, obecnie ?-zapytał szatyn, a dziewczyna odwróciła się ku niemu. Szli wolnym krokiem ku hotelowi, gdzie miała przenocować dziewczyna.
-To jeden z najlepszych hotelów-zauważył chłopak i złapał ją za ramię, bo jak widać nie wyglądała na zachwyconą.
-Moi "rodzice" tutaj mieszkają, ja tylko na jakiś czas-mruknęła i pożegnała się z chłopakiem, w przyjacielskim uścisku. Po tym jak sobie poszedł, a ona weszła do pokoju, bo znała numer. Z jej oczu poleciały łzy, wolała by już u nich spać, ale to nie wypada. Nie może okazać przed nikim swoich uczuć i słabości...
Napisała jeszcze do jej opiekunów list, z informacją gdzie się wybiera im to i tak na rękę.

      " Jutro wraz z przyjaciółmi wyruszam do Dobie, ponieważ turniej wznowiono...

   Sara"

Położyła się na łóżku i zasnęła, zwijając się w kordłe i kuląc pod nią. Nadal płakała, ale po godzinie udało jej się usnąć.


****
Następnego dnia, wstała i wykonała poranną toaletę. Wzięła swoje rzeczy, jej przybrani rodzice już dawno poszli, jeżeli w ogóle  byli w pokoju.
Teleportowała się do domu Asakury, a może raczej Anny, bo ona tam przecież rządzi. Zapukała do drzwi, a otworzył jej Manta.
-Ohayo Saro!-powiedział karzełek z serdecznym uśmiechem, a ona go odwzajemniła i weszła do środko. Chłopaki właśnie skończyli trening.
-O już jesteś, może pójdziesz z Yoh?-obwieściła Anna, patrząc znacząco na szamankę, a ta kiwnęła głową potwierdzająco.
-Gdzie chcesz iść?-zapytał Asakura, wychodząc przed dom.
-Nie wiem. Co ty proponujesz?-odpowiedziała pytaniem, na pytanie.
-Może pójdziemy na lody truskawkowe, a później na Straszne Wzgórze?-zaproponował i spotkał się z pytając spojrzeniem dziewczyny.
-Straszne Wzgórze, to ten cmentarz gdzie się poznaliśmy-wyjaśnił
-Dobrze, możemy tram iść, a nie mieliśmy dzisiaj ruszać do Dobie?
-Wieczorem dopiero wyruszamy-objaśnił i pociągnął ją za rękę w miejsce gdzie ścieli iść. Szli już spokojnym krokiem, podeszli do budki z lodami,a Yoh zamówił to co chcieli. Ona zaczęła szukać pieniędzy, ale chłopak ją wyprzedził.
-Nie martw się, ja zapłacę-dodał
-Jak chcesz-mruknęła w odpowiedzi, nie potrafiła mu powiedzieć o jego bracie. Co by się stało? Może by się ucieszył, a może znowu byłby zmuszony działać przeciw sobie? Nie potrafiła dodać nowych zmartwień, nie umiała. Czuła jego poczucie winy, ale powie mu o nim na Turnieju, a przynajmniej się postara, być pierwsza w tej sprawie.
-Coś się stało?-zamartwi się jej zachowaniem.
-Nie, nic po prostu się zamyśliłam.


Sara:

P tym jak skończyliśmy, udaliśmy się na Straszne Wzgórze. Krótkowłosy pokazał mi grób Amidamaru, osobiście bardzo współczułam samurajowi.
Tutaj przynajmniej miałam Reshi bardziej pod kontrolą.
-Zbierajmy się, bo Anna nas ukatrupi i Yoh-kun nie przejmuj się i nie martw Wszystko się jakoś ułoży-próbowałam go pocieszyć, ale sama nie wierzyłam w swoje słowa. Z własnego doświadczenia wiedziałam, że tak nie jest.


Hao : (pomyślałam, że czas do niego wrócić)

Od jakiegoś dnia byłem w moim obozie, nie za wiele się zmieniło. Hanagumi były w pełnym składzie, Nichrom też, Luchist, Ramiro itp...
Tylko Opacho bardzo źle wyglądała, raz ją tylko widziałem, ale ona mnie nie. Miała zapłakane oczka, wychudzona ogółem wyglądała strasznie i to z mojego powodu. Domyśliłem się, że chodziło o to, co jej powiedziałem w czasie walki z Yoh.
Siedziała na głazie przy kanionie i obserwowała zachodzące słońce. Podszedłem do niej i przysiadłem się obok.
-Hao-sama?-wyszeptała, jakby z obawą. Pewnie się mnie bała....
Nie odpowiedziałem, tylko siedziałem dalej, a ta kurczowo trzymała nóżki przy sobie, pod brodą.
-Ja przepraszam-powiedziała, a ja zdziwiłem się bardzo.
-Za co ?-zapytałem
-Ja nie chciałam być ciężarem-jęknęła, a po jej policzkach pociekły łzy.
-Nie jesteś-odpowiedziałem i poczochrałem ją po włosach. Może była czasem irytująca, ale jak na swoje przeżycia bardzo pogodną osóbką.
Wziąłem ją na ręce, a ona usnęła i zaniosłem ją do jej namiotu.
Nie potrafiłem powiedzieć słowa "przepraszam", duma na to nie pozwalała, oraz to, że nie mam uczuć....


****

Masz Ayame, bo pewnie chciałaś rozdział. Nie wiem, czemu jestem tak aktywna, ale tak jakoś wyszło ^^ Przepraszam za błędy, ale oglądałam Jigoku Shoujo pisząc to i dostałam weny...

 

czwartek, 12 grudnia 2013

Dla ShamanHoshi

-Jeanne musisz mi pomóc-oświadczył Yoh, z niepewną miną.
-O co chodzi?-spytała białowłosa, wolała wiedzieć na co się pisze.
-Chodzi o Ren-mruknął szatyn.
-Co znowu zrobił?-zapytała niepewnie przywódczyni X-laws.
Szatyn zamiast wyjaśniać słownie to pokazał, Trey i Choco wnieśli poturbowanego Lena, do siedziby Wyrzutków.
-Znowu ?!-westchnęła dziewczyna i pokazała im gdzie go położyć.
-No, niestety-powiedział Trey z głupim uśmiechem, a dokładniej Horohoro.
-Co on takiego wyprawiał ?!-wtrąciła się Anna.
-Nie wiem, znaleźliśmy go w takim stanie-odpowiedzieli jej wszyscy, a Żelazna Dama załamała ręce. Jednak, życie ludzkie najważniejsze więc wzięła się do roboty. Co prawda turniej już się skończył, ale nasza gromadka i X-laws musiało jeszcze zostać z niewiadomego powodu. Pewnie Hao coś chciał tylko czego ?
-Możecie mnie zostawić samą ?-zapytała retorycznie srebnowłosa, a oni grzecznie opuścili pomieszczenie, nawet Kyoyama nie dyskutowała.
Przywołała do siebie swojego ducha stróża i wzięła do ręki jakąś starą księgę. Były tam nauki samego Hao Asakury, pewnie nikt by się tego po niej nie spodziewała, ale dzięki temu uda jej się pomóc, Tao.
Otworzyła księgę i przeczytała to co trzeba. Jak widać jeżeli już raz się kogoś uratowało, to teraz są potrzebne silniejsze zaklęcia i sam król szamanów do pomocy. Tylko ciekawe czy się zgodzi pomóc ?
-Yoh!-zawołała chłopaka, a ten przyszedł jak najszybciej mógł.
-Co jest ?!
-Musisz przyprowadzić tu Hao-oznajmiła tonem niewznoszącym sprzeciwu, a szaman chcą ratować przyjaciela popędził czym prędzej do swojego bliźniaka :

***
-Hao musisz ze mną iść!-jęknął błagalnie do swojego bliźniaka, a ten popatrzył na niego zdziwiony.
-Ren ma znowu podobny wypadek jak w czasie turnieju i teraz Jeanne ma problem z przywróceniem jego ducha-oznajmił młodszy ciągną brata za rękę, a ten uśmiechnął się pobłażliwie.
-To raczej oczywiste. Ponieważ, żeby kogoś wskrzesić, znowu potrzeba  jest moja lub króla szamanów pomoc. A, że teraz ja wygrałem turniej to wychodzi na to samo- powiadomił władca ognia, ale i tak poszedł. Polubił Rena, więc nie przeszkadzało mu to, że musi pomóc, zresztą braciszkowi też chciał pomóc, zżyli się ze sobą przez ten czas i to właśnie Yoh, pomógł mu zmienić swoje poglądy i wyjść z kręgu nienawiści.
Dotarli po jakiś dwudziestu minutach na miejsce. Czerwonooka już tam na nich czekała z talizmanem i kielichem potrzebnym do tego oraz Senji Ryaketsu (potoczna nazwa-księga szamanów)
-Do dzieła-powiedział długowłosy i podszedł do dziewczyny. Ona stała lekko i smutno się uśmiechając.
-Rozłożyłaś i przygotowałaś już talizmany ?-zapytał, a ona kiwnęła potwierdzająco głową.
-Teraz tylko wystarczy napełnić kielich twoją i moją krwią oraz wypowiedzieć formułę -dopowiedziała dziewczyna i zrobili to co trzeba.
Kielich był już pusty, bo niestety rytuał ten nakazywał przez trzy osoby spożycia tej krwi, Ren zarówno jak Jeanne i Hao musieli się tego napić.
-Wiesz co należy teraz zrobić-powiedział stanowczo starszy Asakura.
-Dobrze, ale czy moglibyście wyjść-odpowiedziała, a oni zostawili ją samą z chłopakiem.
Złożyła na jego ustach delikatny pocałunek, zupełnie jak muśnięcie skrzydłami motyla.
Fioletowłosy otworzył lekko oczy i popatrzył na nią zdziwiony.
-Kim jesteś ?-zapytał, a ona zdziwiła się na to stwierdzenie. Jak to, kim ona jest?!
-Nie pamiętasz mnie ?-odpowiedziała pytaniem, na pytanie. Była szczerze zaskoczona, bo takiego obrotu spraw się nie spodziewała.
-Iie (nie)-odpowiedział i po chwili dodał :
-A czy powinienem Cię znać?
-Nie ważne.-mruknęła i odwróciła się od niego, ale po sekundzie znowu na niego spojrzała z uśmiechem.
-Zwą mnie Jeanne Iron Maiden-  przedstawiła się
-Ja jestem Ren Tao-odpowiedział i chciał podać jej rękę, ale tylko gdy spróbował to tego pożałował.
-Wiem i musisz się oszczędzać, przynajmniej przez dwie godziny będziesz miał częściowy paraliż, bo dusza musi przywyknąć do ciała-postanowiła i usiadła koło niego. Do pokoju wpadła cała reszta i nawet sam Hao Asakura.
-Jakieś problemy?-zapytał król szamanów.
-Niestety ma amnezję-westchnęła
-Ty się nim jak na razie zajmiesz-powiedzieli stanowczo, a białowłosa wytrzeszczyła na nich oczy, ze zdumienia.
-Czemu ja ?!
-Bo się do tego nadajesz-odpowiedział Trey.
Szamanka westchnęła z zażenowaniem, ale niezauważalnie się uśmiechnęła.

***
-Jesteś bardzo miłą osobą Jeanne-san- stwierdził Tao i uśmiechnął się do niej szczerze.
-Arigato (dziękuje)-powiedziała i poszła razem z nim. Tao chciał się przejść i nabrać świeżego powietrza do płuc.
Wyszli z domku i poszli na brzeg morza, złotooki chwycił dziewczynę za rękę. splatając jej palce ze sobą. Ona była mile zaskoczona tym gestem i lekko się zarumieniła.
-Piękny widok, nieprawdaż?-szepnął chłopak, a dziewczyna pokiwała głową na "tak". Słońce właśnie zachodziło, a niebo miało piękną barwę. Szaman przytulił się do nie, chwytając ją w pasie i złożył na jej ustach pocałunek. Iron Maiden była tym gestem bardzo zdziwiona, pomyślała, że to pewnie przez brak pamięci.
-Wiesz, że nigdy nie straciłem pamięci- szepnął  jej do ucha z łobuzerskim uśmiechem....

****

Gomen , Gomen ShamanHoshi, ale się starałam...

Nadal przyjmuję zgłoszenia dotyczące one-shotów

 





środa, 11 grudnia 2013

Dla Ayame

Ayuś mam nadzieję, że się nie gniewasz, że będzie beznadziejnie ?

Wstęp :

Na oko trzynastoletnia szamanka, wracała sama do domu przez las. Wracała ze spotkania z Yoh, był jej przyjacielem.
Za drzew zobaczyła, że w powietrzu unosi się dym , więc przyśpieszyła do biegu. Przypadkowo z pośpiechu wywaliła się o wystający korzeń, a drogę zagrodził jej ogień. Próbowała się wyrwać i wstać, ale ugrzęzła jej noga. Pośpiesznie próbowała ją wyciągnąć, ale zero skutku , w końcu jednak się udało....
Dobiegła przed dom, ale to co zastała to szczyt jej koszmarów. Cały dom się palił i nigdzie nie mogła znaleźć rodziców, więc wbiegła do palącego się pomieszczenia i rozpaczliwie szukała.
-Oka-san (matko, mamo),Oto-san(ojcze, Tato)!!!-krzyczała rozpaczliwie dziewczyna, wchodząc coraz głębiej do pomieszczenia, ale nie słysząc odpowiedzi nie szukała dalej i wyszła z walającego się budynku. W nią uderzyła jakaś deska, ale dalej szła.
Wyszła z domu i próbowała dobiec do domy Yoh, ale w czasie tej trasy straciła przytomność prze tlenek i dwutlenek węgla, który nazbierał się w jej organizmie. 
-Nie chcieli mi Cię oddać, a i tak to poszło na marne-zaśmiał się szatyn identyczny jak Yoh. Miał tylko inny ubiór i dłuższe włosy, wziął dziewczynę na ręce i teleportował się z nim, Bóg wie gdzie ...



Cztery lata później :

Siedemnastoletnia dziewczyna ciężko trenowała po ucieczce z obozu Asakury. 
Poszukiwała sposobu zemsty na Hao, co prawda uciekinierką była od jakiś dwóch miesięcy, ale jak widać świetnie sobie radziła. 
Pogrywała na gitarze czasem tu i tam, pracowała w warsztatach gdzie naprawiała motory, oraz spotykała się z Yoh, by utrzymać znajomość. Oszczędziła chłopakowi, że ma brata, ale jak widać, już się o tym dowiedział w czasie turnieju. Obecnie wszyscy zmierzali na drugą rundę, ale dla blondynki stało się coś okropnego.
X-laws unicestwiło jej ducha stróża, jej przyjaciela i teraz jak szybko czegoś nie wymyśli, to się nie uda. 
Odłączyła się od przyjaciół już jakiś tydzień temu, by samemu poszukać, Manta pożyczył jej swojego drugiego laptopa, albowiem o północy jest dostępne "coś" o czym przypadkiem usłyszała... 
 -Jak nie masz stróża i to jeszcze przez "kochaną" metalową puszkę, to trzeba było powiedzieć-mruknął szatyn zjawiając się za naszą Mei i złapał ją w tali .
Szamanka odwróciła się i uderzyła go z pięści w twarz, a później poprawiła ładnym kopem z półobrotu. Miał cały czerwony ślad w miejscu uderzenia no, ale co się dziwić gdy obrywa się z glana ?
-Odjedź ode mnie!-syknęła przez zaciśnięte zęby ze złością. Nie bała się, ale nie czuła się też bezpiecznie. Po pierwsze nie miała ducha stróża, po drugie nikogo z nią nie było. Była praktycznie bez szans, ale trzeba mieć nadzieję. Do odważnych i mocnych świat należy !
-Tak jak zapamiętałem. Odważna, pyskata, nieuprzejma i szczera do bólu. Za dużo by wymieniać, ale nie mam na to czasu. Przecież powinnaś ze mną wrócić-powiedział wrednie się uśmiechając.
-Odjedź ode mnie-mruknęła, a chłopak z niewiadomego jej powodu po prostu ją jak na razie zostawił. Pewnie i tak nie da jej spokoju....
Wzięła i otworzyła laptopa i weszła na przeglądarkę internetową, gdzie wpisała hasło do wyszukania "Piekielna Linia". Za minutę wybije północ, za pól minuty jeszcze trzy, dwa , jeden i kliknęła na link. 
Pojawiła się stron i wystarczyło tylko wpisać osobę na której chciało się zemścić.
Wiadomo chyba kogo wpisała, a do niej przybyła osoba, która się tym zajmowała.
-Wzywałaś mnie, prawda?-zapytała czarnowłosa dziewczyna w mundurku szkolnym. Miała czarne, długie włosy i czerwono-krwiste oczy.
-Jigkou Shoujo ?!
-Nazywam się Enma Ai i wzywałaś mnie. Chcesz zemsty prawda?-powtórzyła  pytanie Dziewczyna z Piekła. 
-Hai (Tak)-odpowiedziała siedemnastolatka. 
-Weź to, kiedy odwiążesz sznurek, to zawrzesz ze mną pakt. Osoba przeklęta trafi prosto do piekła, ale będzie później zobowiązana zapłacić. Pojawią się dwa groby i ty też pójdziesz do piekła. Twa dusza nigdy nie zazna spokoju, ale to dopiero po śmierci. Decyzja należy do Ciebie-oznajmiła Enma i podała jej lalkę z owiązaną wstążką wokół szyi. 
-Arigato (dziękuje)-odpowiedziała niebieskooka i wzięła lakę do ręki, tuż obok niej pojawił się Ryuk.
-Miło Cię wiedzieć Mei. Nie wiedziałem, że będziesz zniżała się do takich środków, Ai ma potężną moc, ale co Ci to ta?-stwierdził shinigami, a dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem. Jigoku Shoujo już dawno zniknęła.
-Mogłeś pojawić się jakieś dwadzieścia minut temu-mruknęła Mei, do Ryuka, a ten uśmiechnął się lekko, na słowa dziewczyny.
-Masz jabłko ?-zapytał i dostał to co chciał. 
-Masz pilnować by nikt  tu się w nocy nie kręcił-prychnęła wydając polecenie, a bóg śmierci od razu się zgodził. Nawet polubił tą dziewczynę...


****
Następnego ranka dziewczyna obudziła się nad ranem, jeszcze przed wschodem słońca. Patrzyła w niebo rozmyślając czy aby na pewno, w ten sposób pozbyć się Asakury, musiałaby w takim razie zapłacić bardzo wysoką cenę, jej własną duszę...
Schowała więc rzecz to kieszeni i poszła w dalszą wędrówkę, za nią leciał Ryuk. 
-Co chcesz zrobić?-zapytał 
-Jeszcze nie wiem, ale coś się wymyśli. Jak na razie muszę dojść do Dobie, a Ty zostaniesz moim nowym stróżem na ten czas-oznajmiła bez tanu sprzeciwu, a strażnik jeszcze bardziej się uśmiechnął. 
-Niech tak będzie-powiedział bezdźwięcznie, a dziewczyna wzruszyła ramionami. Przed nią pojawiły się trzy uczennice Hao: Mattie, Kanna i Marion.
-Pójdziesz na nami-rzekły złowrogo, a dziewczyna zmroziła uch wzrokiem.
-Widzę, że masz nowego ducha -zauważyła niebieskiowłosa, a dziewczyna nakazała Ryukowi zaatakować. Niestety w czasie tego wypadła jej ów laleczka.
-Myślisz, że co przeklniesz naszego Mistrza-powiedziała Marion z pogarda.
-Nie wiecie co mówicie, ale nie mam na was czasu-odpowiedziała Mei i poszła dalej przed siebie, czy jest jakikolwiek sens się na nim w taki sposób mścić. Postanowiła, ze jednak tego nie robi i odda lalkę.
-Enmo Ai, weź sobie to-powiedziała, a przed nią pojawiła się czarnowłosa.
-Zostanę twoim duchem stróżem-rzekła Enma, a szamanka wpadła w osłupienie.
-Moi pomocnicy też-powiedziała swoim spokojnym tonem i zabrała lalkę, a jej pomagierzy skinęli głowami na tak. Nie tylko Mei na tym korzystała, ale też i Enma, mogła się dzięki temu odpokutować swoje grzechy. 
Udało im się dotrzeć do Dobie, a Mei przeszła test KD, bez problemu, spotkała też am Yoh.
-Mei-kun, jak dobrze Cię widzieć !-zawołał szczęśliwy chłopak, przytulając się do przyjaciółki.
-Mi Ciebie też-westchnęła i oddała Mortiemu kompa. Obok nich pojawił się Hao.
-Jak widać wszyscy przeszliście test Króla Duchów, a Mei ma nowego stróża-zauważył szatyn, a reszta teraz dopiero zwróciła na to uwagę. 
-Odejdź Mappa Douji-rzekła dusza Enmy, a ognistego szamana coś trafiło.
-Nigdy więcej nie mów tego imienia-warknął z nienawiścią, a reszta bardzo się zdziwiła.
-Wiem, że nienawidzisz swojej przeszłości.-dodała Mei z tryumfalnym uśmiechem na ustach. 
-Dzięki tobie też nienawidzę swojej -prychnęła z pogardą i odwróciła się napięcie, ale szatyn ją złapał za ramię.
-Nie będziesz sobie ze mną pogrywać-warknął wściekły .
-Zostaw ją Hao-krzyknął bliźniak chłopaka. 
-Ai wiesz co robić -wydała polecenie duchowi.
-O żałosne cienie uwiązane w mroku. Twe czyny niosą ludziom ból i cierpienie, twa dusza kroczy ścieżką grzechu. Czy chcesz zobaczyć śmierć ?-zapytała retorycznie i przeniosła chłopaka w wizję, których nie chciał widzieć. Była tam jego matka.
-Mei przepraszam Cię za mojego głupiego syna-powiedziała ze smutkiem Asakura, a szamanka kiwnęła głową. Pojawił się też tutaj Yoh. 
-Przestań!-warknął chłopak, za co dostał z lewego sierpowego od swojej matki.
-Nie myśl, że twoja matka jest taka słaba. Masz odkupić swoje winy-powiedziała i przytuliła go. Yoh nawet przeszedł cień by mu wybaczyć, ale Mei nie.
-Wybaczycie mi ?-zapytał ognisty szaman, na co blondynka prychnęła z odrazą.
-Ja dam mu drugą szansę-powiedział młodszy Asakura i przytulił się lekko do brata. 
-A ja nie wiem-powiedziała i odeszła przed siebie, ale na pożegnanie lekko się uśmiechnęła :
-Zawszę będę was jednak denerwować-powiedziała i zawiesiła sobie na szyi swój krzyżyk, a w ręce miała zakrwawioną kosę.
Ciekawe co zrobi, ale tego każdy może się domyślić, nadal nie wybaczyła chłopakowi na tyle by żyć z nim w zgodzie, ale teraz będzie zastępowała Piekielną Dziewicę i przejmie obowiązki śmierci...


****

Gomen Ayame nie wyszło tak jak chciałaś T.T Informuję, że jeszcze napiszę dla Ciebie lepszego One-shota, zobaczysz... 

Jeżeli ktoś chce to przyjmuję zgłoszenia na One-shoty... 

I jeszcze raz przepraszam Aya, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jest sporo literówek więc dajcie znać, jak coś wyłapiecie ok ?

 




niedziela, 8 grudnia 2013

12." Kochani" rodzice, bardzo wam dziękuje, że jak zwykle macie mnie gdzieś, Yoh uważaj, bo komuś krzywdę zrobisz!

12." Kochani" rodzice, bardzo wam dziękuje, że jak zwykle macie mnie gdzieś, Yoh uważaj, bo komuś krzywdę zrobisz!

Blondynka była już prawie u celu. Całą podróż przespała przez to, że wcześniej miała ciężką noc i przez to nocne latanie.
Pewnie śniły jej się koszmary, bo coś pomrukiwała przez sen.
-Saro!-krzyknął jej duch, ale kiedy to nie pomogło, to ponowił próbę obudzenia dziewczyny.
-Saro obudź się !
-Co znowu ?!-warknęła, przecierając oczy. Była niezadowolona, że ją obudził, mimo iż miała koszmary, to chciała odespać nieprzespane godziny.
-Przepraszam, że Cię obudziłem, ale już dolecieliśmy-oznajmił ognisty ptak, a szamanka w ramach przeprosin pogłaskała go po karku.
-To ja przepraszam, że na Ciebie nakrzyczałam. Jestem po prostu zmęczona. Chociaż i tak dobrze, że mnie obudziłeś...-powiedziała w ramach przeprosin i usprawiedliwienia jej postawy.
-Zaraz będziemy na lotnisku, a tam już czekają twoi "rodzice"-rzekł duch, a na słowo "rodzice" dziewczyna momentalnie się spięła. Popsuł jej tym humor, jeszcze bardziej.
-Skąd wiedzą? Przecież nic nie pisałam ani nie wysłałam żadnego ducha by ich powiadomił-stwierdziła po głębszym zastanowieniu Sara.
-Ja wysłałem jakiegoś pobliskiego ducha by im to przekazał-mruknął w odpowiedzi duch, dając jej do zrozumienia by dłużej nad tym nie myślała.
Zresztą nad czym tu się zastanawiać, miała  im coś tylko przywieść i może, albo wracać lub pozwiedzać. Ona wybrała tą drugą opcje.
W czasie lotu jej Dzwonek Wyroczni zaczął dzwonić tym swoim wkurzającym dźwiękiem (brak synonimów -,-) [Za trudno zajrzeć do słownika ?-dop.KD] (Jestem chora, bo się zaraziłam od siostry, a ty mi tutaj o nauce !!!) [Powinnaś się więcej uczyć] (Mam dobre stopnie -,-") [A ta 4 z matmy...] (Cichaj nie moja wina, a teraz zjeżdżaj z dala ode mnie!!!!)
Przepraszam za niego, to się nie powinno powtórzyć =="
[Jak to nie ?] (Spadaj stąd *jednym mocnym kopem z glana odesłała KD daleko stąd*)
Na ekranie tego małego i denerwującego urządzenia, wyraźnie pisało :

   "Drodzy szamani i szamanki !

Wielki turniej szamanów wznowiony, a dokładniej zaczęła się trzecia runda. Prosimy aby w ciągu najbliższych dwóch tygodni, wszyscy uczestnicy, którzy zostali w drugiej rundzie, przybyli na ten czas do Dobie!

Życzymy powodzenia...

   Rada Szamanów ! "


Sara :

To jednak sobie nie pozwiedzam Tokio, ale przynajmniej nie będę musiała się męczyć z "rodzinką". Ciekawe na czym polega trzecia runda. Dobrze by było walczyć w parach, ale pewnie nikogo nie znajdę.
-Sara-sama jesteśmy już na lotnisku!-oznajmił Feniks zniżając gwałtownie swój lot. Jakieś pięć metrów nad ziemią,  zeskoczyłam z ptaka. w jednej ręce trzymałam torbę, a w drugiej teczkę, którą miałam dostarczyć.
-Witaj Saro !-przywitali się jej adopcyjni rodzice.
-Mam to co chcieliście-burknęłam w odpowiedzi podając im teczkę.
-Arigato (dziękujemy), możesz już wracać, albo pozwiedzać. Ogółem masz nie przeszkadzać-oznajmili, na co  próbowałam się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyszedł jakiś grymas .
-Myślałam, że może chcieliście o czym ze mną porozmawiać-powiedziałam z nadzieją , ale nadzieja matką głupich, chodź umiera na końcu, to tak jest.
-Mamy teraz dużo pracy-odpowiedzieli i poszli w swoją stronę.
-Jak zwykle mają mnie gdzieś-szepnęłam pod nosem, kierując się w stronę hotelu, gdzie opłacili mu pobyt. Co z tego, że dużo zarabiają jak mają mnie gdzieś, ale nie przecież oni się mną interesują...


***

-Nie smuć się, przecież możesz teraz obejrzeć miasto-próbował pocieszyć nastolatkę jej duch, ale niezbyt mu wyszło.
 -Najpierw pójdziemy do hotelu-mruknęła dziewczyna i też poszła tam gdzie chciała.


Posiadłość Yoh :

-Yoh dzwonek do drzwi, idź otworzyć-powiedziała Anna, która w tym momencie pastwiła się nad Choco, Lenem i Treyem, bo zbili jej większość talerzy, kiedy się gonili i kłócili. Jakby to ująć : "Bitwa na naczynia kuchenne !".
-Dobrze-powiedział szatyn i poszedł otworzyć drzwi, a tam stali : Jun,  Tamar i Faust z jego ukochaną.
-Wchodźcie-zaprosił ich do środka.
-Kto to ?-zapytała krzycząc itako.
-Jun, Tamara i Faust.
-Jun ?!-krzyknął nagle Len.
Co ty tu robisz ?!-dodał po chwili.
-Przyjechałam zająć się moim małym blaciszkiem- zaczęła seplenić, na co Tao momentalnie się zaczerwienił.
-No już się tak nie rumień-stuknął kumpla w żebra, wiadomo kto. Oczywiście, że Trey.
Fioletowłosy już chciał się na niego rzucić, ale Pilica go powstrzymała.
-Uspokoić się!!!
-Wiecie co jest czerwone jak Lenny ? Cegła !-strzelił kolejnego suchara Choco.
-Zabiję!-powiedzieli z mordem w oczach Tao i Horohoro.
-Tak naprawdę chcieliśmy Ci podziękować Yoh- wyjąkała Tamao i od razu się zrumieniła.
-Tak. Chcieliśmy Ci podziękować za to, że pozbyłeś się Hao-powiedziała Jun z uśmiechem.
-Yoh dzięki Tobie pomściłem moich rodziców-dopowiedział Lyserg.
W chłopaku coś pękło, jak mogli dziękować za zabicie jego brata ?! W oczach stanęły mu łzy. Tylko Anna widziała o co chodziło, domyśliła się, że szatyn zaraz wybuchnie, więc powiedziała szybko :
-Yoh idź na trening.
Asakura wziął katanę i powlókł się na Straszne Wzgórze. Miał bardzo niezadowoloną minę i wyglądał na wściekłego i równie zrozpaczonego.


***

-Możemy iść wcześniej na cmentarz ? -zaproponowała blondynka, humor wyraźnie jej się poprawił.
-No dobrze, ale wiesz już się ściemnia-rzekł z obawą ptak.
-Będę uważać-odpowiedziała i poszła żwawym krokiem przed siebie.
Po jakiś dwudziestu minutach prawie weszła na szczyt.
Z dużą siłą odleciała na pobliskie drzewo. Z jej ramienia ciekła, czerwona ciecz, czyli prościej ujmując : Krew.
Szatyn z początku jej nie zauważył, ale kiedy tylko się zorientował, że dziewczyna leży podpierając się o pień to od razu do niej pobiegł. Czuł, że ma bardzo wysoki foryoku, ale zaryzykował.
-Hej nic Ci się nie stało?! -zapytał w pośpiechu zdejmując koszule. Postanowił samemu zatamować krwawienie.
-Nie martw się, sama pójdę-powiedziała i uśmiechnęła się gorzko. Wolnym krokiem chciała iść do hotelu, ale szaman ją zatrzymał.
-Faust lepiej Ci to opatrzy. Proszę pozwól mi pomóc-jęknął
-Sama dam sobie radę !-warknęła. Kiedy coś ją bolało, to nie chciała prosić o pomoc tylko zaczynała się denerwować.
"Kolejny raz ktoś przeze mnie cierpi "-pomyślał chłopak, a z jego oczu pociekły łzy bezsilności. Nie chciał przy nikim płakać, ale nie potrafił sobie wybaczyć, że po raz któryś kogoś skrzywdził.
-Gomen (przepraszam)-wychrypiał cicho, na co blondynka gwałtownie się zatrzymała.
-To ja przepraszam-westchnęła i pomogła mu wstać. Miała przecież do dyspozycji drugą rękę.
-Pozwolisz sobie pomóc ?
-Hai (tak)-odpowiedziała dając mu nadzieję i ruszyli razem do domu chłopaka.


Anna :

Usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam otworzyć. To dziwne, ze Yoh tak szybko wrócił?
-Kim jest ta dziewczyna ?!
-Anno, przypadkiem zrobiłem jej krzywdę i proszę by Faust się nią zajął- jęknął błagalnie, więc pokiwałam twierdząco głową, że się zgadzam.
-Faust zajmiesz się nią ?-zapytał mój narzeczony
-Oczywiści Yoh- odpowiedział nekromanta i podszedł do tej blondynki. Później rozpoczną się pytania.
"Bardzo niedobrze, że wysłałam go w takim stanie na ten trening"-pomyślała, będąc zła  na samą siebie.


Yoh :

Czemu zawszę muszę robić wszystko źle ?!
Nie dość, że Hao wycierpiał przeze mnie, to jeszcze ją zraniłem. Może musiała gdzieś pilnie iść, a ja idiota ją przytrzymałem. Nawet o jej imię nie zapytałem....


***

Znowu mało orginalnie, wiem i przepraszam za to, ale dopiero się rozkręcam... 

Przy tym rozdziale towarzyszyły mi trzy piosenki :

Hao : Bo jak zwykle zamiast zastanowić się nad treścią, to tylko muzyki słuchałaś !

Ja: Jestem chora, mam do tego prawo !

Yoh: A mi się podobają te utwory

Ja: ^^ To, że ktoś nie lubi Rocka, to nie moja sprawa 

Yoh: Ja lubię :3

 I bardzo się z tego cieszę !

Hao: Co on tutaj robi ?! *wskazuje na Yoh*

Yoh : Hao !!!

 Uspokoić się i siadać na tyłkach. Nie mam siły by was godzić, brzuch mnie boli więc ogar!

Bliźniaki: *skruszone minki* Gomen 

 No już lepiej, macie po kisielu !!! *czochra obydwu po włoskach* KD leć po kisiel !!!

KD: Ale mi się nie chce !!! T.T

 Zapomniałeś o pokerze...

KD: Już idę *płacze*

PS: Przepraszam za wszystkie błędy, to wyniki ręki i mego złego samopoczucia...



sobota, 7 grudnia 2013

Gomen!

Pewna mała, niebieskooka blondynka weszła i podeszła na sam środek sceny. Wszyscy zwrócili ku niej swe spojrzenia, no może prawie wszyscy. 

-Czy nikogo nie brakuje ?-zapytała 

-Dwóch osób, a mianowicie bliźniaków-odpowiedziała Anna Kyoyama ze mściwym uśmiechem . Pewnie planowała już jak ich ukarać. 

-Ale tak po za tym wszyscy są ?-ponowiła pytanie dziewczyna.

-Hai-odpowiedziała widownia.

-A więc planowałam dzisiaj dodać nowy rozdział, ale nic z tego, ponieważ muszę zająć się chorą siostrą  i gotować, a wczoraj wraz z przyjaciółmi kręciliśmy nocne przecha...-próbowała dokończyć, ale do sali wpadli bliźniaki, nawzajem czochrając swoje włoski i śmiejąc się donośnie. Zaczęli  za sobą ganiać. 

-Czy raz w życiu moglibyście się uspokoić!!!!-wydarła się itako, a oni weszli na scenę i usiedli bok autorki tego bloga. 

-Znowu Ci się nie chce dodać notki ?-zapytał ziewający Hao, a dziewczyna próbowała zabrać głos, kiedy znowu ktoś jej przeszkodził 

-Nocne przechadzki są dzisiaj już, będziemy śpiewać aż weźmiesz nóż... Nocne przechadzki !-śpiewała pewna grupka nastolatków, na co blondynka mocno się wnerwiła:

-Wczoraj nagrywaliśmy i macie być cicho !!!!

Wszyscy znowu zamilkli, ale Asakurowie dostali jakiegoś napadu śmiechu.

-Znowu to nagrywaliście! Haha!!! Jak zwykle ty śpiewałaś, że mają wyłysieć!-powiedzieli przez śmiech, na co Mari załamała ręce.

-Jak to leciało Yoh ?-zapytał brata starszy Asakura

-Chyba jakoś tak : "Łysu, łysu i wyłysu. Wyłysiej Hej! Łysu, łysu i wyłysu. Włosów jak najmniej!"-odpowiedział na pytanie brata.

-Nie wytrzymam, zajmijcie się budyniem czekoladowym-oznajmiła Mari.

-Ty duchowa paciajo rusz się! Przegrałeś w pokera i teraz musisz usługiwać mi przez tydzień (a raczej całą wieczność xD), a więc przynieś im budyniek, bo ja tu od jakiś 15 minut próbuję coś powiedzieć !-wydała polecenie blondynka. 

-Last Christmas I gave you my heart. But the very next day you gave it away. This year To save me from tears I'll give it to someone special.-śpiewała Ayame, na co Mari  lekko uśmiechnęła się do śpiewającej dziewczyny. Dołączyły również :Will, Dara i panna "M". 

Na co blondynka zaliczyła face palma.

 -Serio ?! Później pośpiewacie, ja tu próbuję coś przekazać, a nie tylko harmider!

-No to kiedy dodasz ten rozdział?-zapytała jedna z największych fanek Asakura-Twins , kochająca mandarynki i znęcająca się nad KD, czyli sławna Spokoyoh.

-Postaram się dodać coś na święta, ale jak na razie to samo urwanie głowy, miałam nawet przygotowaną kartkę, ale moja "kochana" siostrzyczka dołożyła ją do babeczki Ayame i KD to zjadł *wściekłe spojrzenie w stronę tej duchowej paciai.

-To nie moja wina, później ją oddam-poskarżył się z rozpaczą duch

-Nie dziękuje, a więc uważam ta tragedię za zakończoną-rzekła dziewczyna, unikając krzesła, które miało być rzucone w KD, ale nie trafiło... 

-Jak wam się tak strasznie nie podoba, to przynajmniej w inny sposób mnie zabijcie-jęknęła Mari i wyszła wraz z bliźniakami. 

-Niech nie będzie wam łyso pytać, o co w tym chodzi !

piątek, 6 grudnia 2013

Last Christmas i takie tam ode mnie....

 A więc pierwsza sprawa :

Dzisiaj Mikołajki i moi znajomi wpadli w szał śpiewania

Last Christmas. Trochę nie rozumiem czemu jest nazywana piosenką świąteczną, bo jedyne słowo nawiązujące do świąt to "Christams", ale ogólnie prze nich też mi się udzielił nastrój, oraz śpiewanie tego na lekcjach... 

Druga sprawa :

Chciałam wszystkich przeprosić za błędy, ale teraz jest ich więcej, bo wynikają przez mój gips na ręce i przedłużyli mi termin do końca Stycznia -,-" więc mam problem. Postaram się wszystko poprawić i spędzić więcej czasu nad tym, ogólnie planowałam trochę inaczej, ale w moim brudnopisie zacięłam się na 14 rozdziale i nic mi nie przechodziło do głowy, więc zmieniłam prawie wszystko...

Trzeci sprawa :

Bardzo się cieszę i z opinii pozytywnych, jak i negatywnych. Negatywne tłumaczą co mogę zmienić, nad czym mam pracować, a pozytywne też motywują i pokazują co najlepiej kontynuować. 

Jedyne komentarze, których nie chcę to coś tego typu jak : "Żal", "Nuda", "Żałosne"- bez żadnego uzasadnienia czemu i jeszcze najczęściej z anonima. Jak już wcześniej pisałam, nie mam nic do negatywnych opinii, ale uzasadnienie czemu tak jest i co mam zmienić jest dla mnie bardzo ważne ^^

Czwarta sprawa :

Mam nadzieję, że nikt nie jest zły za to, że np. Poleciałam jego/jej bloga w zakładce "Czytam", bo jak tak, to zaraz to zmienię...

Pozdrawiam i życzę cudownych Mikołajek, oraz biorę się za poprawianie literówek... 

11.w końcu się przybrani rodzice odezwali, dając bilety do Japonii....

11.w końcu się przybrani rodzice odezwali, dając bilety do Japonii....

Tym razem pierwszy wstał chłopak, wraz ze dopiero co wschodzącym słońcem, które właśnie zaczynało swoją wędrówkę po niebie, rozświetlając tym samym świat. Przyroda wraz z jego cudownymi promieniami, również wracała do życia, ukazując wszystkim jej uroki.
Szatyn zszedł do ogrodu i usiadł na pobliskim dębie, powietrze było bardzo rześkie, ale chłodne. Ptaki delikatnie ćwierkały jakąś melodię, dodając uroku do krajobrazu. Lekka mgła przy lesie powodowała, że mogło się wydać iż na w na zewnątrz jest chłodnawo, ale w rzeczywistości było ciepło jak na tą porę dnia.
Pewna blondynka podeszła bliżej drzewa, a swoją obecność zdradziła przez łamane gałązki pod stopami.
Gdy była już obok drzewa, na którym siedział chłopak, to pierwsza zabrała głos :
-Wiesz, że zachowujesz się jak idiota.
Szamam spodziewał się czegoś takiego z jej strony, cóż czasem jej postępowanie jest dość oczywiste.
-Możesz powtórzyć -warknął zirytowany jej postawą i dziecinnością.
-Jak masz jakieś problemy ze słuchem, to się leczy, a tak na marginesie jesteś skończonym idiotą i to nie tylko przez to, że wczoraj się pokłóciliśmy. Myślisz, że co ? Zemścisz się na Yoh i co Ci to da? Świat przez te tysiąc lat jakoś nie popadł w Armagedon, przez brak twojego "Królestwa". Też mnie skrzywdzili, też jestem sierotą, ale ja nie planuję wypić połowy ludzkości. Tylko dlatego, że uczynili mi sporo zła. Każdy ma prawo do drugiej szansy, ale ty zamiast ją dać, to dodajesz wszystkich do dwóch kategorii. Ci silni szamani i Ci niepraktyczni ludzie oraz słabsi szamani. Twoja postawa jest żałosna.-powiedziała chłodno czarnooka mrożąc go lodowatym spojrzeniem, jednak wyglądała na spokojną w swojej posturze.
-Jak nie wiesz i mnie nie znasz to się nie wypowiadaj. Tobie jednak się udało znaleźć rodzinę i dom-warknął
-To prawda nie znam Cię, ale co z tego, jeżeli krzywdzisz innych i podoba Ci się to ? A tak dla twojej wiadomości oni nigdy nie będą, ani nie byli moimi rodzicami. Nigdy nie znalazłam domu, bo Oni mnie nie chcieli, wzięli mnie tylko z litości. Nigdy mnie nie kochali, aż wręcz odrzucali. Czy dla Ciebie jest to normalne, kiedy zostawia się dziewczynę w moim wieku, a nawet jeszcze wcześniej na trzy lata samą,a oni wyjeżdżają za granice . Nawet nie pisali, ani nie dzwonili, ale nie mam do nich jakoś stosunkowo żalu, bo jak  mnie nie chcieli, to nie mogę ich winić o brak jakiegokolwiek zainteresowania.-odpowiedziała starając się nie wyglądać na zdenerwowaną, tylko ciekawe czy jej wyszło ?
-Jednak masz gdzie mieszkać nikt, Cię nie wyrzuca !
-To ja już  bym wolała na ulicy, niż użerać się przez te lata z nimi. Wiesz jakie to szczęście dla osoby, która przez całe swoje życie w domu dziecko, nic nie miała i nagle, ktoś ją "chce", ale jak widać też się pomyliłam, wzięli mnie dla statusu społecznego, ale nie ma co się użalać nad sobą, tylko wybaczyć im ten czyn i żyć dalej, mierząc się z rzeczywistością-rzekła z determinacją w głosie, ale jednocześnie goryczą, że nigdy sobie tego wcześniej nie chciała uświadomić ani wracać, do tego kim jest i co jej  tutaj robili. Jednak nie będzie się nad sobą użalać, oraz nad tym, że los dał jej solidnego kopa. Trzeba wstać z ziemi i jak na przekór starać się wyjść na swoje, tylko wtedy człowiek osiągnie podstawowe szczęście i spokój duchowy!
-Jesteś dość zuchwała jak na taką młodą osobę-mruknął Asakura z przymrużeniem oczu, na jej stwierdzenia. Niepoprawna optymistka.
-Jestem, ale każdy ma w sobie jakąś nieciekawą cechę Asakura, możesz przy okazji powiedzieć co chcesz w zamian, za wczorajszą pomoc z Reshi- rzuciła krótko siadając na trawie i podbierając się o pień drzewa.
-Zobaczysz w turnieju-powiedział tajemniczo i zszedł  drzewa.
-Dzisiaj wracam do swoich uczniów, miło było Cię poznać-oznajmił kpiącym tonem, szczególnie drugą część zdania.
-Nawzajem Asakura- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Hao wezwał Ducha Ognia i wskoczył mu na ramię, gdy był już wysoko ponad chmurami. dziewczyna mruknęła pod nosem:
-Mam nadzieję, że zapamiętasz.Kkażdy ma prawo do drugiej szansy, by naprawić swe czyny. Do zobaczenia- i wróciła do domu, a tam czekał na nią shikigami listka z listem.
-Czego znowu ?!-warknęła dziewczyna i wzięła kopertę do ręki, otwierając ją i wyjmując zwartość. Przeczyła korespondencje na której pisało:

       "Saro !

     Chcemy byś do nas przyjechała z pewnym dokumentem, jesteś nam bardzo potrzebny więc mamy nadziejże, że szybko to zrobisz. W kopercie masz bilet, jeżeli zdecydujesz się na przylot samolotem, ale równie dobrze możesz przylecieć na swoim feniksie. Wiesz o który dokument chodzi, więc weź teczkę ze sobą i przyleć jak najszybciej. Radzę Ci się dobrze spakować.

Czekamy "


Sara :

No to cudowanie, czyli spędzę resztę dnia na pakowaniu i locie do Tokio. No po prostu cudnie, ale przynajmniej lubię Japonię więc mogę pozwiedzać.
Nie mam ochoty lecieć jakąś plastikowo-medalową puszką, wić polecę na moim Feniksie, tak  jak zaproponowali.
Poszłam po tą teczkę, swoją torbę i zaczęłam się pakować do podróży. Ten bilet to mogą sobie zabrać. Wiedziałam, że prędzej czy później, będę musiała im coś dostarczyć dla ważnych spraw służbowych i szpitalnych do ich kliniki. Przynajmniej ratowali życie innym ludziom, więc nie można im zarzucić całego zła. Nikomu tak naprawdę nie można.
Spakowałam parę ubrań, może ze dwie płyty i odtwarzacz MP3. Do ręki wzięłam kopertę i katanę, którą uwielbiałam walczyć. Każda broń zawsze przydatna, przecież jakoś trzeba się bronić.
-Feniksie powstań-powiedziałam, a duch od razu przybrał wielką kontrole ducha, foryoku powinno mi jak na razie starczyć na ta podróż.
-Dziękuje , że zawsze przy mnie jesteś powiedziałam i wskoczyłam na stróża, przytulając się do jego szyi.
Wcześniej jeszcze zamknęłam dom i poleciałam.
-Nie ma za co Saro, to ty mi pomogłaś-odpowiedział ptak, a ja zasnęłam na jego grzbiecie, myśląc wcześniej o tym co dziś rano powiedziałam. Pewnie go skrzywdziłam, mimo iż tego nie chciałam, powinnam bardziej uważać na słowa, które dobieram. Jak zwykle musiałam kogoś skrzywdzić, sprawiając mu tym samym ból, a tak strasznie nie chciałam tego zrobić ....


***

Wiem, że to opowiadanie nie jest ciekawe, a fabuła mało oryginalna,  ale się staram by było w miarę ciekawie. Mam nadzieje, że osiągnę zamierzony cel i zaciekawię, ale nie liczę na to. Po prostu pisanie o szczęśliwych zakończeniach, to dla mnie sporę wyzwanie, gdy samemu się w nie, nie wierzy, ale będę się starać by było ciekawiej i coraz to lepiej.  Pisanie jest dla mnie przyjemnością więc to robię, nie zależnie od efektu, ale i tak się staram.

Z komentarzy niektórzy uważają, że między Sarą i Hao coś jest. To dosyć specyficzna więź, ale na pewno nic więcej niż przyjaźń, chociaż nie wiem.  Ja nie potrafię pisać zbyt dobrze o relacjach, miedzy ludzkich, więc nie wiem co wyniknie z tego... Wszystko zależy od mojej weny i was.

Ten rozdział jest takim moim małym prezentem na Mikołajki ! 

Nadal przyjmuję zgłoszenia dotyczące opowieści wigilijnej....