czwartek, 31 października 2013

Helloween i 1 Listopada

Dzisiaj Helloween, duchy z tej nocy na 1 Listopada będą bardzo aktywne.

Co prawda ja jestem chora i nie mogłam nic z tym zrobić, ale mniejsza o to.

Mam prośbę, żeby nie tylko się przebrać, ale jutro lub pojutrze odwiedzić groby i zapalić znicz na opuszczonym i zniszczonym grobie... Ta pamięć jest ważna, ale jakieś dynie też mają być!!!

Według mnie nic złego nie ma w przebieraniu się, ale nie kwestionuje tego co twierdzą inni i każdy ma prawo świętowac tak jak chce !

Pozdrawiam 

niedziela, 20 października 2013

Postanowienie

Postanowiłam nie zawieszać. :D

Po paru miłych słowach i niektórych protestach oraz odpowiedniej motywacji : "Jak zawiesisz dostaniesz kopa w dupę "xD

Zastanowiłam się nad tym wszystkim, przeanalizowałam i doszłam do wniosku, że nie ma sensu zawieszać. Nawet planuję dodać może 2 rozdziały w Listopadzie, ale jeszcze nie wiem.

A drugiego bloga i tak będę pisać, niezależnie od tego .

Pozdrawiam i dziękuję, że czytacie :D

piątek, 18 października 2013

Rozważania i do moich czytelników !!!

Ostatnio nie mam zbytnio weny na tego bloga, na  razie skupiam się na historii Yami, staram się jak mogę, ale nic nie wychodzi. I tak się zastanawiam, czy nie zawiesić tego bloga ???...

Mało osób czyta i komentuje, a ja chyba nie jestem do tej historii stworzona ...

Ale jeszcze nic nie jest pewne ...

Z nudów ^^"

Nie mam na na razie gotowego rozdziału , a strasznie mi się nudzi więc dodam parę swoich (brzydkich, ale to tak na marginesie) rysunków 





 Nom niestety nie najlepiej rysuje, a tym bardziej zdjęcia mi nie wychodzą. Jednak ważne jest by robić coś z całego serca, wkładając w to emocję, a to staje się piękne. (Oczywiście dla nas ) ^^

niedziela, 13 października 2013

Kolejne zdjęcia z dedykacjami ^^

Na początek kilka zdjęć Lena, dla Mai AsakuryLili Potter 

*Crêpes au Chocolate i Emili Kagane^^




                           Nie zapomniane, osobiście wole mange niż anime, ale tamto też fajne
Ta mina jest po prostu bezcenna i Bason taki przestraszony. Wzrok jakim Len na niego "Nie obchodzi mnie to"

Teraz kilka fotek Hao Asakury specjalnie dla Zanie, Karmen i YunySK


                                                             To spojrzenie, cudowne. ^^
                                                                Hao wraz z poplecznikami

Te zdjęcia dedykuje : Yohao, Kasumi, Elmika, Neko-chan, Annie Kyoyama, SpokoyohKocineczka i Lioness oraz Kenami.

( Ogólnie dla wszystkich Fanów Asakura Twins )


                                           Ludzie to potrafią rysować oraz tworzyć grafikę :D


Kilka Foci Yoh dla jego fanów.


                             Ta ten jeden ze znanych cytatów naszego poprawnego optymisty.

Żeby przybliżyć trochę postać Sary dodam kilka jej zdjęć.

PS: Może mieć różne kolory włosów oraz fryzury, ponieważ jak jej się nudzi to zaczyna eksperymentować. (Nie, nie używa farby do włosów -,- )



*A Lili zdecydowałam się dodać twojego bloga, jeżeli ktoś chcę to przeczytać, to czyta to na własną odpowiedzialność ( Tsa YAOI )

http://hao-len.blogspot.com

*Crêpes au Chocolate-http://sk-chika-len.blogspot.com/

Jeżeli ktoś chce jakieś zdjęcia swoich ulubionych bohaterów, to niech napisze w komentarzu, którego albo jakiego, a ja dodam te zdjęcia przy najbliższej okazji...

piątek, 11 października 2013

6. Trening i Dieta Ryżowa xD

6. Trening i Dieta Ryżowa xD

Nie mogłam, tak zostawić ich spółki. O nich, też trzeba coś napisać od czasu, do czasu. :)

Życzę miłego czytania! 

 

Posiadłość Asakury :

 Nad ranem  (Czyli koło 5) , chłopcy zostali brutalnie obudzeni przez Anne i Pilice. ( Ta zmówiły się, nie ma to jak damska solidarność ;P ) 
Dziewczyny dobrze pamiętały co się wczoraj działo, jak chłopaki, zjedli fast foody mimo zakazu blondynki. 
Itako nie oszczędziła, nawet swojego narzeczonego . Była wściekła po tym co zrobili, jak śmieli się jej sprzeciwić i ją olać, o nie odpracują to wszytko. Chociaż widziała w tym jedyną zaletę. Yoh w końcu rozweselił się, choćby na chwilę, ale jednak. 
Treya, Choco i Lena obudziła krzycząc:
- WSTAWAĆ LENIE !!!- i zwalając szamanów z łóżek. Len w odpowiedzi mruknął coś obraźliwego na dziewczynę,.
Lyserg, Rio i Morti zaczęli krzyczeć najgłośniej jak mogli, ponieważ Pilica oblała ich na powitanie, zimną wodą.


Anna :

Skończyłam ich w końcu budzić. Co za lenie, żeby tak się ociągać. Swe kroki kierowałam w stronę pokoju Yoh. 
Stojąc przed drzwiami, zapukałam leciutko. Mając nadzieję, że jednak się obudzi, niestety nadzieje są żmudne. 
Weszłam do pokoju i ujrzałam śpiącego szatyna na parapecie. Na jego policzkach widniały ślady po zaschniętych łzach, zaś włosy przypominały jakaś nieznaną abstrakcję. 
Żal mi się go zrobiło, a serce kroiło. Jednak nad sercem, górę wziął rozsądek, który kazał mi go obudzić na trening. Podeszłam bliżej chłopaka i lekko go szturchnęłam. On w odpowiedzi mruknął coś niezrozumiale.
Poruszył się niespokojnie i uchylił zaspane powieki, powoli przecierając oczęta.
Uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę, wlepiając spojrzenie w moją osobę.


Yoh :

Jeju, ale się nie wyspałem i na dodatek bolą mnie wszystkie kości, po spaniu na parapecie. Dziwne i jednocześnie miłe wydało mi się to, że Anna obudziła mnie w miarę humanitarny sposób. To do niej nie podobne. 
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos blondynki :
- Yoh za chwilę, chce Cię widzieć na dole.
Już wiedziałem co to oznacza ŻELAZNY TRENING. 
Anna wyszła zostawiając mnie samego w pokoju.

****

Anna czekała zniecierpliwiona na, dopiero schodzących po schodach chłopaków.
- W szeregu zbiórka !!!- krzyknęła, a chłopców przeszedł zimny dreszcz po plecach . Szybko wykonali polecenie, bojąc się o własne zdrowie, jak i nie życie. Po chwili zastygli w bez ruchu, czekając na wyrok.
- Wiecie ile, jest 1x3 ?- zapytała 
- Tak- odpowiedzieli skazani, chórem
- No wiec, wiecie też ile to jest 85 km do przebiegnięcia sprintem, jak i 1500 brzuszków, pompek i przysiadów oraz pół godziny siedzącego psa.
Po salonie rozległ się głośny i żałosny jęk szamanów. Jednak medium się tym nie przejęła i po chwili sobie przypomniała, co chciała jeszcze powiedzieć.
- Morti, ty nie musisz ćwiczyć, ale idziesz na zakupy i dom ma lśnić. A i jeszcze przechodzicie na dietę ryżową. ( Ta nie ma to jak: pyszny, zdrowy ryż xD )
Ton jej głosu był tak chłodny jak lód na biegunie północnym.

Dziewczyna podała Mancie, liste obowiązków i zwróciła się do osłupiałych szamanów.
- A WY CO, GŁUSI ?!! JUŻ NA TRENING !!!!
Ponieważ oni nadal stali jak stali , itako z lekka już wkurzona wykopała ich na trening. Sama włączyła swoje ulubione telenowele.

U naszych szamanów:

Chłopaki dzielnie biegli przez wyznaczoną trasę, sprzeczając się trochę.  Zastanawiali się nad tym, dlaczego dała im aż taki wycisk. Tylko Yoh brakowało tego, lubił gdy taka była. Z jego myśli wyrwał go głos Treya :
- Yoh ?
- Tak - odpowiedział 
- Co ty taki nie obecny ?- wtrąci Len z Choco i Lysergiem.
- No właśnie Mistrzu Yoh, cały czas jesteś taki nieobecny .
- Nic się nie stało. Po prostu się zamyśliłem. - odpowiedział i wymusił szeroki uśmiech. Oni tego nie zauważyli, bo byli zbyt zmęczeni.

***

Po paru godzinach. Zmęczeni, głodni i obolali szamani wrócili do domu. Każdy ich mięsień wołał o pomstę do nieba.
 Gdy tylko weszli do salonu, od razu padli trupem na ziemię. W końcu wstali i zobaczyli tylko ryż na obiad, to znowu zaliczyli spotkanie z glebą 2 stopnia, czyli twarz+ podłoga.
Anna zmroziła ich wzrokiem gdy już się pozbierali, a Manta wyglądał jak siedem nieszczęść po sprzątaniu. Cały brudny i zakurzony.

Po pokoju, nagle rozległo się burczenie w brzuchu Treya, reszta też nie lepsza. 
Więc zasiedli do stołu i zaczęli pałaszować jedzonko. Nie obyło się bez kłótni, dennych dowcipów Choco oraz śmiechów, Tylko Yoh siedział jakiś cichy i nieobecny, a Anna z Pilicą zachowały spokój. 
Po obiedzie Choco próbował coś powiedzieć :
- A słyszeliście ten dowcip o ...
- Nie!!!- rozległ się krzyk zebranych.
- Nie? No to wam po...
Nie dokończył, ponieważ Len przyłożył mi swoje Guan-Dao do szyi.
- Nawet nie próbuj niedorobiony komiku, bo zaraz przekonamy się czy w środku, też jesteś taki pusty.- warknął Len, na co Coco głośno przełknął ślinę, a Trey i Rio śmiali się w najlepsze.
Morti i Lay's oglądali wspólnie TV, a raczej przerzucali kanały, pilotem bez sensu.

Reszta dnia i wieczora, minęły w miarę spokojnie. Jeżeli przy nich można spokojnie. 

**** 


Yoh :  Dlaczego znowu dieta? Co ja Ci takiego zrobiłem ?
Ja: AAAAA, Yoh co ty tutaj robisz ?!
Yoh : Wnoszę skargę >.<
Ja; No to nie moja wina, taka wena sorry. ^^"
Yoh: Czemu ? T.T 
 Ja : Life is brutal, oj nie jęcz. Mi wystarczy, że KD bez przerwy marudzi.
KD: Nie prawda
Ja: Prawda i siedź cicho 
KD: Nie 
Ja: * wyprasza Yoh do innego pokoju i podchodzi do KD *
 Ze względów na to jakie obrażenia obnosi teraz Król Duchów, ta scena nie będzie dalej opisywana. 
*Yoh wchodzi do pokoju, gdzie leży na podłodze jogurtowa masa zwana potocznie KD*
Ja: Mówiłam abyś nie wchodził. -,-
Yoh:*przełyka głośno ślinę* Dobrze, ale mam jeszcze jedno pytanie.
Ja: Jakie?
Yoh: Czy mogłabyś wskrzesić Hao do życia ?
Ja: A co ja jestem cudotwórca? Zmarłych nie można przywrócić do życia, a po za tym skąd wiesz, że Hao nie żyje ?
Yoh: *zaczyna skakać ze szczęścia* Czyli żyje?!
Ja: Tego nie powiedziałam.
Yoh: Czyli nie ? *szklą mu się oczy, ale dzielnie  powstrzymuje łezki*
Ja: Na to też Ci nie odpowiem!! No dobrze już nie płacz, chcesz maliny albo mandarynkę? (Ta kocham owoce ^^ )  
*Podaje pojemnik z malinami i torbę z mandarynkami *
Yoh: Dzięki, uwielbiam owoce *bierze mandarynkę i malinki do rączki i zaczyna wcinać *


Dobra koniec tego dobrego


****

Trochę krótkie, ale taka wena. 

Ten rozdział planowałam dodać dopiero w drugiej połowie października, ale nie jestem pewna czy później uda mis się cokolwiek dodać więc trochę przyśpieszyłam..

Pozdrawiam Mari Asakura : >







piątek, 4 października 2013

5.Rosołek i lekka kłótnia

5. Rosołek i lekka kłótnia

Sara wleciała do kuchni niczym tornado, przewracając przy okazji kilka rzeczy po drodze. [ To ona potrafi latać? dop.KD] ( Ty naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz ?) [ Ale o co Ci chodzi ] ( Mi, o nic... ) [ To dobrze ] ( CHODZI MI O TO, ŻE JESTEŚ GŁUPI ) [ Nie prawda!! ] ( Radziłabym ci nie krzyczeć, BO NIEDŁUGO NIE BĘDZIESZ MÓGŁ TEGO ROBIĆ * look na na krzesło, przy stole* ) [ * piskliwy głosik* Tak, już nie będę krzyczeć, obiecuję ]
Takim o to sposobem pozbyłam się Króla Duchów. 
PS; Jeżeli, ktoś chce się nim zająć, to pożyczę z wielką przyjemnością * wredny uśmieszek*
Wracając do opowiadania :

Dziewczyna przechadzała między blatami  stołów, w poszukiwaniu książki kucharskiej, ponieważ gotowanie było jedyną wymówką, na jaką wpadła.Aby się nie zbłaźnić.
Po za tym ona była trochę głodna, więc nie była to taka głupia myśl. Niestety okazało się, że nic interesującego w tych książkach nie było. Czyli czytanie tego poszło na marne. ( Ta syzyfowa praca, książki kucharskie są spoko można znaleźć fajne przepisy xP ) 
Szybko wpadła jednak na jakiś pomysł :
" Dobra zrobię  rosołek, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. A tak po za tym da się tym najeść, czyli nie będzie żadnego problemu. Jak Hao nie będzie smakować, to po prostu nie zje i będzie siedział głodny ".
Jak pomyślała tak też zrobiła, szybko przygotowała i umyła składniki. Na blacie postawiła dwa garnki.

Marchwie, pietruszki i inne warzywa obrała, a mięso ( czyli parę skrzydełek drobiowych ) wrzuciła do garnka z zimną wodą i włączyła płytę, wstawiając jednocześnie na niego garnek. Po pewnym czasie gotowania się wywary, zaczęła go delikatnie mieszać. Następnie wrzuciła przygotowane już warzywa i wzięła się za krojenie cebulki. W drugim garnku wstawiłam makaron i wyjęłam patelnie. Polawszy ją oliwą wrzuciła na nią pokrojoną cebule i czekała aż się zarumieni. Później gdy cebulka była zrobiona, to wrzuciła ją go garna z wywarem, pomieszała i przykryła pokrywką .
Po pewnym czasie zupa była zrobiona i makaron też. Wyjęła tacę i dwie miseczki oraz łyżki. Do miseczek nalała zupy i odstawiła na tacę. Wziąwszy do rąk wcześniej podany przedmiot, zmierzała wolno ku pokojowi chłopaka. Gdy już dotarła, ujrzała szatyna usilnie próbującego wstać. Odruchowo odstawiła tacę na stolik nocny i pobiegła do chłopaka pomagając mu usiąść. Niestety opatrunek na brzuchu zdążył już przesiąknąć krwią szamana.

Sara:

Czy ten idiota zawsze musi udowadniać, że da sobie radę sam. Tyle włożyłam w to pracy, żeby rana pięknie się zrosła, a on zamiast poprosić o pomoc, był na tyle uparty by zlekceważyć to, że nie jest w pełni sił.
-Trzeba było poprosić o pomoc, a nie podnosić się samemu. Tyle się nad tym napracowałam. No tak zapomniałam Pan-Wielkie-Ego, wszystko robi sam i nigdy nie prosi o pomoc!!!! - krzyknęłam, na co on tylko prychnął pogardliwie. Czym prędzej popędziłam do apteczki i wyjęłam  stamtąd  bandaże i wodę utlenioną oraz maść na szybsze skrzepnięcie rany.

Hao :

Sara stanęła w drzwiach z opatrunkami, podeszła do mnie i zaczęła zdejmować stary bandaż. Zdziwiłem się, że robi to tak delikatnie jakby nie chciała sprawić mi bólu. Nie chciałem jej pomocy, ale wiedziałem, że sam sobie nie poradzę, ledwo usiadłem a co dopiero walki szamańskie i kontrola ducha, po za tym chciałem się czegoś o niej i jej zdolnościach, dowiedzieć.
Po tym jak skończyła, podała mi miseczkę z jakąś zupą. Byłem strasznie głodny, ale głód to oznaka słabości, ona zaś patrzyłam na mnie czekając chyba aż spróbuję, ale ja na razie nie zamierzałem jeść. Ona zrezygnowana zaczęła sama jeść i dodała :
- Smacznego
W końcu przełamałem się i spróbowałem, nie było to takie złe jak myślałem,a nawet lepiej to było pyszne, ale nie chciałem zbytnio tego okazywać. Podałem jej naczynie,a ona  odstawiła je na tackę.
Lekko się uśmiechnęła w moją stronę i to nie był ten sam arogancki uśmiech co zawsze, ten był szczery i miły.
Między nami cały czas panowało milczenie. Po raz pierwszy w życiu nie mogłem tego znieść i zapytałem :
- Jak nazywał się twoja drużyna w czasie turnieju ? - Wymyśliłem na poczekaniu, chociaż już wcześniej chciałem o to zapytać .
Uśmiech momentalnie zszedł z jej twarzy i po chwili jakby zastanowienia odpowiedziała :
- *Shi  to Yami . Chwile później dodała
-Ale to nie  ja tą nazwę wymyśliłam, chociaż nie jest taka zła
- Aha - mruknąłem.
 Mogłem się spodziewać się takiej nazwy po jej stroju można było wywnioskować, że jest inna. Różniła się wyglądem, zachowaniem i siłą. Nawet jak się odzywała, to było widać, że może, specjalnie denerwować rozmówcę.
- Nie słyszałem, o was- wypaliłem na poczekaniu
- No to raczej oczywiste, byłeś zajęty innymi sprawami - odpowiedziała, wzruszając lekko ramionami.
-Czy ty coś sugerujesz ?! -zdenerwowałem się tym co powiedziała. I pomyśleć, że wyprowadza mnie z równowagi dziewczyna, której nawet nie znam.
- Nie no coś ty -  powiedziała z wykrywalną ironią.
- Co ty do cholery jasnej, do mnie masz ?!
- Wiesz, większość szamanów nie zabija swoich przeciwników. Mówiąc przy tym, że są za słabi do jego jakiegoś tam Królestwa tylko dla szamanów- i znów ten sarkazm . No po prostu nie wierzę inni  szamani uciekali by na sam mój widok, a ona najzwyczajniej w świecie jeszcze się ze mną kłóciła.
- TO NIE JEST TAM JAKIEŚ KRÓLESTWO, A PO ZA TYM TY NIC NIE ROZUMIESZ, NIKT NIE ROZUMIE, TO NIE JEST TAKIE PROSTE !!!- wykrzyczałem w odpowiedzi, znowu zapadła ta niezręczna cisz dla nas obojgu. Przypomniały mi się te wspomnienia, dlaczego zacząłem nienawidzić ludzi.

Sara : 

Nie chciałam go aż tak urazić . Wiem, że jestem wredna i niemiła, ale staram się być inna chodź mi nie wychodzi. Zastanawia mnie to co powiedział, jak to nie takie proste !!! Chociaż rozumiałam dlaczego nie znosi ludzi . Ja też za nimi nie przepadam, a szczególnie za ich myślami. Są tacy sztuczni i nie akceptują tego co jest dla nich obce, ale to nie powód, żeby ich zabijać .
Niestety ten głupek znowu musiał dodać swoje trzy grosze :
- Twoi rodzice nie mają nic przeciwko, że tu jestem?
- Raczej nie ani jedni, ani  drudzy nie mają z tym problemu. Tak na marginesie tych drugich nie ma w domu, bo mają to gdzieś, praca i wszystko inne ważniejsze.
W moim głosie było słychać żal, złość i smutek, na twarzy też, ale szybko zmieniłam wyraz twarzy na bezuczuciowy i pusty wzrok.
- Jak to drudzy rodzice ?- zapytał
- Za ciekawość wiele się płaci.A po za tym, nie twoja sprawa - warknęłam i skierowałam się do wyjścia. Na odchodnym rzuciłam oschle :
- Wiesz dobrze Cię rozumiem, ja też nie za bardzo cieszę się z obecności ludzi. Mi też wyrządzili wiele zła, ale to nie powód, żeby ich zabijać.

****

Nastolatka skończyła swoją wypowiedź końcową i wyszła., zostawiając zszokowanego szamana samego ze swoimi myślami i pytaniami na ten temat . Zaś ona sama kierowała swe kroki do swojego pokoju  .

**** Tłumaczenie :


*Shi to Yami- Śmierć i Ciemność. Nazwa z języka japońskiego, ponieważ dziewczyna z którymi była Sara, pochodziły z Japonii .

***

Ta znowu krótkie wiem Gomenasai za to, ale tak jakoś wyszło. Kiepskie tytuły wiem, ale nie mam do tego głowy ani talentu. Do tego opowiadania też, ale nie chcę się tak szybko poddawać i zniechęcać. 

Rozdział ukazał się szybciej niż planowałam, ale nie wiem czy uda mi się coś  jeszcze dodać w tym miesiącu. Ten rozdział miał lekko kulinarną część. Ponieważ sama lubię gotować. ^^

Pozdrawiam Mari Asakura :D


wtorek, 1 października 2013

4. Ranny cz.2

4. Ranny cz.2  ( Znowu się powtarza, ale to już zakończenie  "Rannego" )

Dom Sary :

W pokoju, gdzie leżał ranny chłopak. Miał  długie, brązowe włos, które leżały w nieładzie, a brzuch miał owinięty w opatrunku. Chłopak ten miał na imię Hao, obok niego siedziała nastoletnia szamanka o imieniu Sara. Właśnie czytała książkę o Harrym Potterze, była na 200 stronie kiedy usłyszała chrząknięcie. Lekko się wzdrygnęła i odwróciła  z niedowierzaniem w  stronę szatyna.
Chłopak zaczął się powili budzić. Lekko rozchylił powieki, które ukrywały jego czarne jak noc tęczówki. Dziewczyna bardzo się zdziwiła, że tak szybko się obudził. Osobiście wola, żeby jego pobudka nastąpiła później niż wcześniej, ale nie zbadane są wyroki losu . Usłyszała kolejne chrząknięcie, które wyrwało ją z rozmyśleń.
Odwróciła się w jego stronę, a ich spojrzenia spotkały się. Szaman przeszywał ją spojrzeniem na wylot.
Próbował coś wyczytać z jej myśli, ale jak na nazłość nic to nie dało. Zaczął się zastanawiać czym spowodowane, jest to zjawisko.
Nie chciał bowiem, pytać jej o jakiekolwiek informację, wolał sprawdzić to na własną rękę,ale nie wyszło. Trudno się mówi Life is brutal. [tak jak u mnie T.T dop.KD] ( Nie łam się mogło być gorzej xD )
" Jakim cudem, ona jest w stanie tak dobrze blokować umysł, z tego co wiem tylko posiadacze Reshi są w stanie tak dobrze to robić. Jedynymi posiadaczami Reshi jestem ja, Anna i Opacho. Więc kim Ona jest ? "- takie myśli krzątały się teraz w główce naszego szamana.


Sara :

Patrzyłam na niego z pustką w oczach, chociaż w głębi serca czułam strach i obawę.
On teraz patrzył na mnie tym swoim zimnym i przenikliwym spojrzeniem. Wiedziałam, że chce się ode mnie z myśli, wszystkiego dowiedzieć : Gdzie jest ? I kim ja jestem?. Mimo iż nie mogę mu czytać w myślach to po prostu to wiem, on nie chce pytać, tylko dowiedzieć się tego w inny sposób, ale nie ma tak łatwo z czystej przekory zablokowałam umysł. Czasami robiłam to podświadomie, ale tym razem było inaczej.
Czekałam cierpliwie aż coś powie, bo ja nie na pewno nie zacznę rozmowy, o nie !
On cały czas milczał jakby próbował mi coś udowodnić, ale co mi udowodni to, że nie ma odwagi się zapytać.
Po 20 minutach ciszy chłopak w końcu się odezwał :
-Gdzie ja jestem, ale przede wszystkim kim ty jesteś ?
-  Jesteś u mnie w domu, a na imię mam Sara.- odpowiedziałam ( Zapomniałam wspomnieć , Sara ma tak genialnych rodziców, że zmusili ją do uczenia się japońskiego i angielskiego, ponieważ oni często pracują w Japonii. Dlatego uznali, że będzie dobrze jak ona też będzie umieć mówić po japońsku. No, ale teraz jej to się przydaje ^^' )
- Ty mnie opatrzyłaś?
- A widzisz tu jeszcze kogoś innego?-odpowiedziałam, pytaniem na pytanie. Spojrzał na mnie z chęcią mordu w oczach, ale ja niby nic sobie z tego nie robiłam. Ile dawało mi radości denerwowanie Wielkiego Hao Asakury, który podobno jest tak bardzo opanowany, że nie da się go zdenerwować jakąś błahostką.

-Aha-mruknął i znowu przybrał tą swoją kamienną twarz. Ja też się staram być opanowana no, ale bez przesady.
Był dość nieprzyjemny i niemiły. Co prawda, nigdy nikogo nie oceniam pochopnie, ale od niego biła taka nieprzyjemna aura. Był na mnie zły, nie wiem za co? Przecież nic mu nie zrobiłam, a nawet uratowałam mu życie!!! A on co ?! Wielce na mnie wkurzony i obrażony, za nic. Pff.
Ciekawa jestem tylko czemu taki jest ? Czemu ? No właśnie.
Miedzy naszą dwójką znowu nastała cisza, ale w końcu zdecydowałam się odezwać pierwsza :
- Hao Asakuro, wyprzedzę pytanie " Dlaczego nie słyszę twoich myśli " . Otóż jestem szamanką i tak jak ty posiadam Reshi .
- Brałaś udział w turnieju ?- wypalił szybko
- Tak brałam,  a co ?
- To Dlaczego nic o tobie nie słyszałem, tak samo i o twoich zdolnościach ?! -zapytał z nutką złości i jednocześnie ciekawości .
- Skąd ja mam wiedzieć, a po za tym. Co ty taki ciekawski? Nie wiesz,  że ciekawość to pierwszy stopień do piekła .- odpysknęłam, jak to na mnie przystało, nie ważne dla mnie było to KIM on jest, po prostu to była jakby moja taktyka obronna.
Jeszcze coś tam przeklął pod nosem, ale ja go nie za bardzo słuchałam.


Hao:

Co za denerwująca dziewczyna. Jest arogancka i chamska, ale takich właśnie ludzi potrzebuję do stworzenia mojego Królestwa Szamanów, mimo iż taka jest to wydaje się być odważna i zdeterminowana. Ma też mocny charakter i siłę.
Tylko jakim cudem ona ma Reshi, oraz jak ja  mogłem o niej  nie słyszeć. Po chwili zastanowienia nad tym, co do mnie mówiła, zrozumiałem, że sobie ze mnie kpi .
- Nigdy masz do mnie nie mówić w ten sposób !!!- krzyknąłem
- Bo co mi zrobisz ?!- zapytała z kpiną i arogancją wpisaną w głosie.
Obok mnie od razu pojawił się Duch Ognia, tylko w mniejszej formie, ponieważ moje foryoku ( nie wiem jak to się pisze xD ) dopiero się regenerowało.
Ona zaczęła się śmiać.


Sara :

Zaczęłam się śmiać z jego wypowiedzi. Byłam w pełni świadoma, ze jego wściekłość coraz bardziej rośnie i, że nawet w tym wstanie może mi coś zrobić, ale nie mogłam się oprzeć. Ogniem raczej trudno będzię mu mnie skrzywdzić, z tego wczoraj  co rozmawiałam, telepatycznie z moim duchem stróżem. Okazało się, że na ogień jestem uodporniona, ale on ma do dyspozycji wszystkie żywioły, a ja tylko jeden.Wcześniej myślałam, że potrafię tylko panować nad ogniem, ponieważ mój dych stróż to Feniks, ale jak ona powiedziała, że to moje naturalne zdolności. Niestety  z osobą panującą nad wodą, nie mam szans. Troszkę teraz jestem zła na Feniksa, bo jak zwykle, zamiast powiadomić mnie o moich zdolnościach wcześniej, to czeka. A ja głupia martwiłam się, że on może mnie spalić. Po za tym, jego foryoku, jest znacznie większe, niż moje, ale okazanie mu tego,że się go boje to by była : oznaka słabości,  przynajmniej jak dla mnie.

- Z czego się śmiejesz ?!- krzyknął, mocno wkurzony.
-Na prawdę myślisz, że możesz mnie spalić ?- zapytałam z kpiną.
-To raczej oczywiste.
- Nie wydaje mi się, ale próbuj - zachichotałam lekko
-A to niby czemu miało by mi się nie udać?!- krzyknął, jak było widać nie tak trudno go wyprowadzić z równowagi .
- Po pierwsze nie krzycz, po drugie ja też potrafię panować nad ogniem i wątpię, żebyś mnie spalił, szczególnie w tym momencie, kiedy jesteś ranny.  Zresztą i tak wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Po tej wypowiedzi obok mnie pojawił się mój stróż, oczywiście w mniejszej postaci. Hao wytrzeszczył na mnie oczy.
- Twoim duchem stróżem jest feniks ?
-Nom, a co nie widać.
Był zły, ale po chwili się uśmiechnął wrednie i powiedział:
-Są jeszcze pozostałe żywioły, a ty potrafisz tylko kontrolować ogień, prawda ?
- Tak, to co może mnie zdmuchniesz, albo rzucisz we mnie kamieniem- odpowiedziałam z pogardą, chociaż wiedziałam, że każdy inny żywioł jest moim wrogiem. No może oprócz powietrza, przecież to moje medium, bo inaczej nie ma, ognia bez tlenu.
-Może, ale raczej z tego co wiem woda to naturalny przeciwnik ognia- powiedział z satysfakcją.
Teraz to mnie zagiął, woda to moja słaba strona, co prawda lubię pływać, ale w walce jestem na straconej pozycji.
Mina od razu mi zrzedła, a on uśmiechnął się z triumfem na ten widok. " O jak ja mu zaraz zetrę ten durny uśmiech" - pomyślałam. Korciło mnie żeby to zrobić, ale leżącego się nie kopie, a szkoda . Musiałam jakoś szybko wybrnąć z tej sytuacji, dlatego wstałam i wypaliłam to co mi do głowy przyszło :
-Dobra to ja idę coś zrobić do jedzenia. Niedługo wrócę.
- Jak dla mnie możesz nie wracać- mruknął
Nie zareagowałam, ale trochę zabolała mnie ta uwaga. Nawet nie wiem czemu ?
Szybko wyszłam z jego pokoju i skierowałam swe kroki do kuchni. 


****

Tak wiem, krótko i zbyt mało realistycznie :( 

Nie wiem, jakoś mnie tak naszło i dodaje ten wpis na sam początek października. 

Jeżeli coś się podobało, albo i nie to czekam na opisania tego w komentarza. 

Ponieważ to dla mnie wskazówka od was.

Pozdrawiam Mari Asakura :)