czwartek, 17 kwietnia 2014

Zanim przejdę do notki, chciałam powiadomić, że pojawi on się na dwóch moich innych blogach i dziękuję za pozytywne komentarze względem rozdziału. xD
 Stwierdzam iż  one-shot jest bardzo Asakurzasty :_:
W one-shocie zmienię bardzo zachowanie Yoh~!
PS: Przepraszam za błędy, ale bardzo chciałam to napisać, a jest jak zwykle późno i jeszcze wróciłam ze szpitala, znowu -.-


****
Młody brązowowłosy chłopak siedział sobie w sobotnie, bezchmurne popołudnie bardzo "wesoły" na pozór i opierał się jak zwykle o pobliski murek. Obok niego pojawił się jego kochany brat. Ostatnio Hao zaczął się "żalić" krótkowłosemu, chociaż to niebyt odpowiednie słowo. Raczej po prostu wyładowywał się na bracie słownie...
Yoh jak zwykle ulegał swojemu lenistwu, no cóż taka już jego natura, ale w sumie nie ma się co dziwić. Martwił się o swojego bliźniaka, ale powoli miał już dosyć takiej napiętej atmosfery między nim i bratem, a zresztą jego przyjaciele np. Horohoro i Ren też dziwnie się zachowywali... Ciągle znużeni i smutni.
Młodszy Asakura nie czuł się z tym dobrze, ale mimo wszystko widząc  brata pomachał mu "radośnie".
-Znowu rozmyślasz, zamiast o tym mówić?-spytał Yoh kładąc rękę na ramieniu starszego Asakury, przez co został obrzucony zirytowanym spojrzeniem długowłosego.
~Nie ty jedyny udajesz depresję~pomyślał jego brat. Nie do końca zdawał sobie sprawę, że Haoś słyszy te myśli. Nasz władca ognia, odszedł zostawiając braciszka samego. Myśli Yoh w jakimś stopniu go dotknęły.
Krótkowłosy westchnął tylko cicho, z żalem w głosie:
-Udawanie miłego i ciągła pomoc, mam tego zwyczajnie dość-mimo iż mówił cichym głosem, to miał ochotę to wykrzyczeć.
Przypomniał sobie krzywdy jakie robili sobie jego najbliższe osoby, kiedy mówiły mu, że chcą umrzeć i nie mają po co żyć... Słuchawkowy szaman pomyślał tylko łapiąc się za głowę z akcie desperacji:
~Pragniecie umrzeć ? Proszę bardzo ! Co myślicie, że kogoś to obchodzi ?! I tak jak już kiedyś powiedzieliście, nikt nawet ja oczywiście nie zwróci na to uwagi... Pragniecie umrzeć? Bardzo dobrze! Mam dość waszego ciągłego gadania, po prostu znikajcie...~ takie myśli zakrzątały mu głowę. Może i wydawały się egoistyczne na pierwszy rzut oka, ale nie należy zbyt pochopnie oceniać nikogo, prawda ?
Wszystko przecież ma drugą stronę medalu....


*****
Dwóch braci kłócących się między sobą, chyba nie ma nic gorszego, szczególnie gdy łączy ich specyficzna więź...
-W ogóle mnie nie rozumiesz , Yoh!-warknął długowłosy łapiąc brata za skrawek koszuli, a dokładniej kołnierzyk.
-Rozumiem-westchnął krótkowłosy, starając się złagodzić ton, chodź emocje prawie brały nad nim górę, ale jednak zawsze PRAWIE robi różnicę .
~Czemu tak mówisz, Nii-san ? To przecież ty nic o mnie nie wiesz....~pomyślał smutno słuchawkowy szaman, spoglądając uważnie na rozwścieczoną twarz Hao. Mierzyli się nawzajem spojrzeniami.
~Mówisz zawsze- "Zostaw mnie samego", jak Ren. Mówisz to kiedy tak naprawdę potrzebujesz mojego towarzystwa. Nie ważne ile narzekasz na swój los , to jednak nie jest do końca mój problem, skoro nie dajesz sobie pomóc.  Krzycz, bądź agresywny. Zrób sobie krzywdę jak Horohoro, udawaj, że jesteś "zimny "jak Ren- To wszystko na pokaz !~
-Yoh, ranisz-warknął znowu nasz Ognisty szaman. Jego spojrzenie było nieznacznie łagodniejsze, ponieważ złość powoli zastępował smutek i rozczarowanie, poglądami bliźniaka.
-Ty też ranisz , Nii-san ! Ciągle tylko mówisz, że lepiej jakbyś jednak umarł, a to nieprawda !!!! Jeśli tak pragniesz umrzeć, to umieraj ! Proszę bardzo i tak nikt nie zauważy twojego braku!-wykrzyczał młodszy Asakura. W jego oczach były łzy, jednak chłopak dzielnie je powstrzymywał. Hao wyraźnie osłupiał na takie stwierdzenia.
Do naszych braciszków podeszło dwóch zainteresowanych, a dokładniej: Ren i Horohoro, we własnej osobie. Obydwoje byli zdziwieni zachowaniem Asakurów, więc postanowili się więcej dowiedzieć i w razie czego pomóc.
Między nimi panowała przeraźliwa cisza. Żaden z braci nie chciał pierwszy zaczynać rozmowy, a dwóch interesantów nie za bardzo wiedziało o co chodzi, więc też milczeli.
Krótkowłosy nie wytrzymywał napięcia. Jego ręce były uformowane w pięści. Po chwili podniósł na nich wszystkich wzrok, obrzucając ich zezłoszczonym spojrzeniem.
-Skoro pragniecie umrzeć, to umierajcie !!! Dlaczego tu ciągle jesteście ? Chcecie w końcu żyć czy umierać ? Dlaczego ?! Umierajcie sobie i zostawcie mnie i innych samym sobie, proszę bardzo ! Rozumiem, że wam trudno! Rozumiem, że trudno Ci Hao się dostosować do normalnego życia wśród ludzi, że Tobie Ren trudno się pogodzić z rodziną i to samo Horohoro, ale to nie koniec świata, ale skoro chcecie to sobie umierajcie, jednak jeśli jest nadzieja... to ? To wykrzyczcie się i ? I żyjcie z całych sił, bo tak naprawdę żaden z was nie chce umierać i żyć smutku. Cieszmy się życiem i sobą!-po tych słowach, zdenerwowany szaman zawsze wyluzowany, odwrócił się napięcie i chciał odejść w swoją stronę, kiedy nagle jego przyjaciele i jego brat rzucili się na niego, by go uścisnąć, za uświadomienie im czegoś ważnego.
Tego, że życie jest jedno i zawsze można wszystko naprawić by się nim cieszyć....
-Dziękuje Ni-chan-szepnął Hao, tak cicho, że tylko Yoh go usłyszał. Obydwoje ucisnęli się jeszcze mocniej, będąc szczęśliwi, że jednak mogą na sobie polegać. Los lubi wystawiać czasem ludzi na próby, by ich wzmocnić. Tak jak miłość musi być wystawiona na próbę wraz z ludźmi by się zjednoczyli.

5 komentarzy:

  1. Ja chcem umrzeć! Niech Yoh na mnie nakrzyczy^^
    Yoh:Nie ma mowy, komentarz miałaś pisać.
    No tak, One-shot jak to określiłaś Asakurzasty~ i inaczej się opisać nie da! Kurczę, wszyscy tacy smutni, wyściskała bym ich^^ i ciebie w sumie też!
    Y:Już wyjaśniam autorka ma deprechę i wszystkich dusi...
    Przytulam! A nie ważne. I jeszcze tak się poinformuje, żeby nie było że zrowu nie poinformowana, to informuje, że u mnie NN. A ja tu czekam na rozdział bo dawno nie było, zbyt dawno jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże!To było...było...TAKIE PIĘKNE!Zaraz się popłaczę,chlip...
    Kyuu:Lepiej tego nie rób,od lat nie płakałaś,jeszcze ci się oczy wypalą.
    Fakt.Wybacz,ale już taka ma natura,że kiedy coś mnie wzrusza,nie ważne,co bym zrobiła,i tak bym nie płakała.Ja już tak mam^^".Ale one-shot,po prostu cudeńko,piękny ^w^Mnie się bardzo podobał.Taki Asakurzasty,no i Yoh nawrzeszczał na wszystkich.Mnie się to bardzo spodobało!
    Naru:I to jak,wtedy wstała z krzesła i wrzeszczała:,,DAJESZ YOH!!!".
    No co?Nie mogłam się powstrzymać,to było silniejsze ode mnie^^Nie będę komentowała na twoim drugim blogu,bo bym pewnie przekopiowała to,co już tutaj jest.
    Hao:A teraz,Darka-san,wracasz do łóżka,chyba że chcesz dalej chorować.
    Ale ja nie chcę!A,jeszcze jedno:Nie wiem,czy zauważyłaś,ale tutaj brakuje...czekaj,jak to się...?Ach,tak,to tytuł jest!Tak więc brakuje tu tytułu.Ale ja już kończę,bo moje nianie zaraz dostaną napadu nerwicy na mnie...
    Pozdrawiamy i do zobaczenia!
    Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Haoś, Czub i Śnieżynka mieli myśli samobójcze? O,o
    Nie. Dlaczego? ;-; Ja nie pozwalam ;-;
    Feliks: Ech... wybacz Mari-san, Will nie doczytała do końca -,- *podstawia jej kompa przed nos*
    Aaa... Brawa dla Yohsia! -^^- Braciszek jak zwykle niezawodny -^^-
    Wybacz... po prostu dopiero skończyłam ryczeć po obejrzeniu Sali Samobójców i tak jakoś ;-; Według mnie cała wina za śmierć Dominika spada na rodziców, tego jego kolegę i internet ;-;
    Feliks: Widzisz, Will? Internet to zło.
    Taaa... tak, czy tak oneshot cudowny -^^-
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Will...kiedy wraca Shun z wakacji?Ja też za nim tęsknię!
      Kyuu:Zabieram ją stąd,nie będzie tu bloga zaśmiecać*zabiera Darkę*
      Zostaw mnie,do cholery!
      Kyuu:NIE!
      Naru:No i sobie poszli...Pozdrawiamy za Darkę1

      Usuń
  4. Dzięki za zaproszenie na Twoje blogi! Postaram się je przeczytać. Oczywiście będę na to potrzebowała trochę czasu, ponieważ jak zwykle z niczym się nie wyrabiam, nawet z własnym opowiadaniem. ;-;

    Wracając do notki - krótko, zwięźle i na temat! :D Poruszyłaś ciekawy problem. Bardzo często konflikt powstaje wtedy, kiedy ukrywamy coś przed drugim człowiekiem. Skrywane urazy narastają, kumulują się i prowadzą do kłótni, które niestety rzadko kończą się tak, jak przedstawiłaś. Dlatego tak ważna jest szczera rozmowa, której często ludzie się po prostu boją. Ale to przecież bracia Asakura! ^^ Nieważne jaki problem stanie na ich drodze, zawsze walczą o siebie nawzajem. I za to ich uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń