niedziela, 1 września 2013

1. Początek i niespodzianki od życia

1. Początek i niespodzianki od życia

Nasz drogi Król Duchów i Rada Szamanów, w końcu raczyli się odezwać.[To nie moja wina T.T dop.KD] 
( Właśnie, że twoja trzeba było nie czekać tak długo ) [ Ale to ty piszesz to opowiadanie - KD ] ( Na twoim miejscy Królu Duchów siedziałabym cicho, bo nie wiadomo z jakich przyczyn, nagle może stać Ci się krzywda *trzymam gitarę w ręce*) [ *pisk* Już się nie odzywam ].( Przepraszamy za drobne usterki techniczne, po prostu musiałam KD grzecznie wytłumaczyć, żeby się nie wcinał ). 
Wszyscy szamani, którzy byli w drugiej rundzie dostali wiadomość na dzwonku wyroczni o tym, że turniej został wznowiony i ma się odbyć druga runda od nowa, w Dobie Village. Jakaż to była euforia u naszych kochanych ( i niekochanych ) szamanów. 
Nasi przyjaciele , postanowili to uczcić i przyjechać do Tokio na jakiś czas by spotkać się z Asakurą ( ta i przy okazji u niego przenocować, przez ten czas xD ).
Ryo jechał do posiadłości Yoh ( a może raczej Anny , przecież ona ma tam władzę ) , a wracając do Ryu to jechał do posiadłości  nucąc jakąś piosenkę. Dlatego Tokageroh zatkał sobie uszy, by nie słyszeć tego nieudolnego śpiewu. Po drodze wziął ze sobą Treya i Pilice.

W Tokio :

W posiadłości Asakury nic się nie zmieniło, no może prawie. Yoh dostał wyrzutów sumienia, że zabił człowieka, własnego brata bliźniaka. Mimo iż wiedział, że on chciał zniszczyć wszystkich ludzi, to nie mógł się z tym pogodzić. Tak bardzo żałował, podobno potrafił wydobyć dobro u każdego, a u własnego brata nie mógł. I jeszcze te koszmary co go męczyły co noc. Przez te zamartwienia bardzo zmizerniał, schudł i zbladł. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Anna już nie mogła tego znieść, mimo iż nie okazywała tego, że coś do niego czuje to bardzo jej na nim zależało. Starła się mu pomóc w miarę możliwości, ale to nic nie dawało.
Często karmiła go na siłę, bo sam nie chciał jeść. Wtedy rzucał gadkę tego typu : "Może jak umrę w końcu z głodu, to go zobaczę, przeproszę i nie będę miał wyrzutów sumienia ".

Yoh :

Siedziałem jak zwykle w swoim pokoju myśląc o tym co robiłem . Jedyne myśli jakie krążyły w mojej głowie to " Jak mogłem go zabić ! Jak JA MOGŁEM GO ZABIĆ ". Czułem jak do moich oczu napływają łzy bezsilności i smutku. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Zawsze marzyłem, żeby mieć brata, a gdy się dowiedziałem, że go mam to okazało się, że jest zły . Z tych rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.

Anna :

Zapukałam cicho do pokoju Yoh i czekałam na zaproszenie. Cały czas myślałam jak mogę mu pomóc jak no przecież nie wskrzeszę Hao do życia. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos szatyna
- Proszę!!!
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam bladego jak ściana Yoh. Musiałam go poinformować o tym, że przyszli nasi przyjaciele.
- Yoh, przyszli Morti i Len, zejdź proszę się z nimi przywitać [ Wow Anna o coś prosi - KD ] ( No nie znowu ty !! -,- Wynocha !!!! ) [ Ale czemu ?! ] ( Po pierwsze zdania nie zaczyna się od " ale " , po drugie, bo mi się tak podoba i tylko przeszkadzasz, po trzecie MASZ COŚ DO TEGO, Że ANNA WSPÓŁCZUJE I MARTWI SIĘ O YOH !!!! ) [ *bardzo piskliwy głos * Ja nic nie mam, już znikam ] (  I takim oto sposobem, Król Duchów, na razie nie będzie się wcinać ) 

A wracając do Anny.

Chciałam już wychodzić, ale nagle przypomniałam sobie o tym, że dzwonili Lyserg i Choco.
- Aaa , zapomniałabym dzwonili Lyserg i Choco.
- I co w związku z tym ? Zapytał jakby od niechcenia.
- To ,że przyjadą za dwa dni.
- Aha, to wszystko ? -Zapytał, nie było mi z tym łatwo starałam się jak mogłam a tu nic, jedno wielkie NIC.
Wtem coś mnie naszło, żeby do niego podejść i go przytulić, jak pomyślałam tak zrobiłam.


Yoh:

Anna podeszła do mnie i mnie przytuliła, było to dziwne uczucie, ale przyjemne. Poczułem dziwne ciepło i bardziej się wtuliłem. Po chwili odeszła parę kroków ode mnie i wlepiła wzrok w podłogę. Spojrzałem na nia przez chwilę a później podeszła do drzwi i na odchodnym rzuciła jeszcze:
- Zejdź na dół, dobrze.
- Dobrze. - Odpowiedziałem.

***
Po 10 minutach Yoh zszedł na dół i przywitał się :
- Cześć Len, Morti.
- Cześć. -Powiedzieli razem.
-Może po oglądamy razem TV ?- Zaproponował Yoh. Wszyscy się zgodzili. Chłopaki zaczęli gadać, szczególnie Morti, żeby jakoś rozweselić swojego najlepszego przyjaciela, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Len jak zwykle poszedł do lodówki po mleko. Po chwili wrócił z całą szklanką szybko wypił zawartość i zapytał:
-Może włączymy w końcu ten telewizor ?! 
Był już lekko poirytowany tą dyskusją, a raczej monologiem Manty.
- Dobrze, a tak w ogóle co leci ? -Zapytał Manta
- Nie wiem sprawdź może coś ciekawego. Powiedział po chwili zastanowienia Yoh. Zaczęli przeglądać kanały, udało im się trafić na film z Lee Pai Longiem. 
- O super film z Pai Longiem !!!- Krzyknęli entuzjastycznie Yoh i Morti . Len pokręcił głową z politowaniem po chwili dodał :
- Mi wystarzczy, że widzę go prawie codziennie z Jun.
-Oj no Lenny, wyluzuj się .- Powiedział Yoh szczerząc się w charakterystyczny sposób dla niego. I tak oto Yoh zapomniał o swoich problemach , Jak na razie . Nawet Anna lekko się uśmiechnęła. Po filmie wszyscy, poszli spać w salonie, ponieważ byli zbyt zmęczeni, żeby dostać się do swoich pokoi. Niestety nagle Anne obudził przeraźliwy krzyk jej narzeczonego. No tak znowu śniły mu się koszmary, blondynka podeszła do niego i lekko go do siebie przytuliła, jednocześnie głaszcząc go po głowie. Po chwili Yoh uspokoił się i reszta nocy była spokojna. Anna jeszcze przez chwile zastanawiała się.


Anna: 

Od kiedy to ja jestem taka miła. Boli mnie to, że on tak cierpi tylko czemu?! Właśnie ta myśl zakrzątała jej umysł " CZEMU ? ", Zawsze byłam oschła i nie okazywałam uczuć, ale po zdarzeniu w Gwiezdnym Sanktuarium zdałam sobie sprawę, że mogłam go stracić na zawszę. " Nie muszę być silna i stanowcza " - to pomyślawszy, poszłam spać.



Gdzieś w Polsce: 

Lasem szła młoda nastolatka, o długich ciemnych blond włosach, w czarnej bluzie z logo Iron Maiden, czarnych biodrówkach z przypiętym łańcuchem po boku,*pieszczochach na rekach  i czerwono-czarnych glanach. Na uszach miała słuchawki, a obok niej leciał feniks.
Ta dziewczyna była szamanką i miała na imię Sara. Też uczestniczyła w turnieju i dlatego, poszła trenować do lasu. Idąc na jej ulubioną polankę { z dala od ludzi co dawało jej duży odpoczynek psychiczny}na, której zawsze trenowała nagle dostrzegła, kogoś leżącego i mocno pokiereszowanego, chciała mu pomóc dlatego przyśpieszyła kroku, a wręcz biegła by zająć się rannym. Jeszcze nie wiedziała  kto to jest, ale dziwne było to, że nie słyszała myśli tej osoby, ale nie teraz to się dla niej liczyło. Liczyło się tylko pomóc rannemu...

* Pieszczocha - Pewnie większość wie co to jest, ale dla nie wiedzących. To skórzana bransoleta wybijana ćwiekami, różnego rodzaju.

***

Sorry, że taka krótka, ale jakoś weny zabrakło, a po za tym nie mogłam się powstrzymać by skończyć na tym momencie.

Pod koniec miesiąca postaram się dopisać parę blogów, które czytam , a nie byłam w stanie ich ostatnio dodać.

Pozdrawiam Mari Asakura 

 

3 komentarze:

  1. Witam! ^^
    Cieszę się, że opowiadanie prężnie się rozwija (zaraz przeczytam następny rozdział). Historia zaczyna się ciekawie. Przerwanie w takim momencie jest bardzo dobrym i zawsze sprawdzającym się zabiegiem. Aż chce się czytać dalej!
    Kolejnym plusem jest nowa postać, wprowadzona do opowiadania. Na razie nic o niej nie wiemy, dlatego nie chcę jej teraz oceniać.
    Znalazłam kilka błędów. Przede wszystkim w niektórych miejscach brakuje przecinków, a gdzie indziej nie powinno być kropek. Interpunkcja sprawia, że łatwiej się czyta, dlatego polecam sprawdzać kilka razy swoje teksty. Moje również są pełne błędów w fazie szkicu, jednak zawsze staram się wszystko poprawiać.
    Dobra, nie rozpisuję się na razie. XD Zabieram się za kolejny rozdział~

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła już mi się podoba <3 Nie będę się rozpisywać, więc po prostu napiszę cudownie razy tysiąc ^^. Lecę czytać next rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!
    Dziękuję że, zajrzałaś na mojego bloga . Bardzo podoba mi się twój. Anna taka milutka xD Muszę koniecznie nadrobić twoje notatki .

    OdpowiedzUsuń