2. Ranny i spotkanie przyjaciół cz.1
Gdzieś w Polsce :
Sara biegła jak najszybciej umiała, żeby dostać się na polankę. Po 10 minutach sprintu dobiegła. Ostrożnie podeszła do rannego jakie było jej zdziwienie gdy ujrzała....Sara:
Zdziwiłam się gdy zobaczyłam rannego HAO ASAKURE, w ogóle jakim cudem żyje. Przeszedł mnie zimny dreszcz i stanęłam jak sparaliżowana częściowo ze zdumienia, a częściowo ze strachu. Po chwili bezczynnego stania. Odważyłam się podejść bliżej. Zastanawiałam się jakim cudem wylądował w Polsce, oraz czy mu pomóc, czy zostawić na pastwę losu. Chwilę po zastanowieniu zdecydowałam się mu pomóc.Z tego jak byłam uczona przez adoptowanych rodziców, rannemu zawsze trzeba pomóc. Najwyżej jak się obudzi to mnie spali, na życiu jakoś mi nie zależy. Gdy nachyliłam się by zobaczyć czy oddycha, ujrzałam lekko przygaszone czarne tęczówki chłopaka. Patrzyły na mnie takim nie obecnym wzrokiem, po chwili jednak zamknęły się i chłopak chyba stracił przytomność. Rana jaką miał na brzuchu ciągle krwawiła. Wiedziałam, że tutaj nic nie zdziałam, dlatego z pomocą mojego ducha teleportowałam go do swojego domu. Bogu dzięki, że rodziców nie ma, chociaż i tak się mną nie zajmują więc nie było by problemu.
Wysłałam feniksa by przyniósł mi apteczkę, tą lepiej wyposażoną.
Chłopaka zaś położyłam w pokoju gościnnym, co było dość dużym wyzwaniem, bo chłopak ważył swoje.
Jak feniks wrócił, to mu podziękowałam i zaczęłam przemywać oraz bandażować rany szamana.
****
Sara bardzo dokładnie obmywała i bandażowała rany. Starała się nie sprawić mu bólu, żeby się nie wybudził. Wiedziała, że kiedyś jego przebudzenie nastąpi, ale wolała, żeby to było później niż wcześniej.Po godzinie zajmowania się ranami chłopaka. Sara poszła do swojego pokoju, żeby czas jej jakoś zleciał, to wzięła gitarę i trochę pograła. Później włączyła sobie na mp3 swoje ulubione zespoły. Nawet nie zauważyła, że robi się senna.
Na obrzeżu Tokio :
Ryu wraz z Treyem i Pilicą zbliżali się do domu Yoh. Zaczęli dyskutować o tym jak przywitać ich kumpla.- Hej Ryu, mam nadzieję, że nie mówiłeś nic Yoh o tym, że przyjedziemy?! - Spytał Trey
- No jasne przyjacielu, zrobimy mu niespodziankę - Odpowiedział Ryu .
Po tej krótkiej i mało ciekawej konwersacji. Jechali dalej w ciszy.
Ryu :
" Jestem ciekaw czy mistrz Yoh ucieszy się z naszej wizyty. Mam nadzieję, że tak. Pani Anna pewnie zagoni mnie od razu do gotowania, ale cóż lubię gotować więc nie mam z tym problemu " - Z taki myślami jechałem do posiadłości Asakury, wraz z Pilicą i Treyem.Osiadłość Yoh:
U Yoh wszyscy, zaczęli się rozbudzać. Anna dała im pospać i tylko Mortiego obudziła w dość drastyczny sposób. Informując go o tym, że ma iść na zakupy a później zrobić śniadanie. Len podszedł do lodówki i nalał sobie mleka, żeby się jakość rozbudzić. Yoh jak wstał tak poszedł do swojego pokoju i zamknął się tam. Anna nie była tym zachwycona, ale cóż począć.W sklepie :
" Anna chyba na głowę upadła, żeby kazać robić takie zakupy, biedny Yoh pewnie znowu uszykowała mu dietę i jeszcze ja mam za to płacić, no trudno "- pomyślał Morti i spojrzał na listę.Lista Zakupów
1. 5 dużych opakowań ryżu jaśminowego
2. 2 pojemniki z zieloną herbatą
3. 4 opakowania płatków musli
4. 2 ciemne chleby razowe
5. 3 kartony mleka 1L , 2%
6. 2 mango
7. 1 kg mandarynek
8. Włoszczyzna
9. 20 jajek
10 . masło
11. 10 pomidorów i rzodkiewek
12. Sałata
Ps: Spróbuj kupić jakieś słodycze, albo fast foody, to pożałujesz.
" Cała Anna "- pomyślał Manta. Zabrał się za zbieranie produktów do koszyka i podążył do kasy.Posiadłość Asakury :
Po 20 minutach, wrócił do posiadłości jego przyjaciela od razu został mile powitany, przez Anne .- Shorti jak już zrobiłeś zakupy to bierz się z Lenem do roboty i zróbcie śniadanie!!!
- Tak jest Anno - Odpowiedzieli jednocześnie Len i Morti. Woleli nie igrać z Anną bo w najlepszym przypadku może to się skończyć bardzo bolesnym treningiem, a nawet czymś gorszym.
Yoh :
Siedziałem w pokoju patrząc się na widok za oknem. Źle się czułem, że zostawiłem na dole swoich przyjaciół, ale nie chcę ich dołować. Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk dobrze mi znanej blondynki.-Yoh śniadanie !!!!
- Już idę !!- od krzyknąłem i zszedłem na dół.
Ależ była niespodzianka kiedy nagle do domu wpadli Trey , Ryu i Pilica z dość złą miną patrząc na swojego brata.
- Cześć Yoh!!! Sorry, że tak bez zapowiedzi, ale pomyśleliśmy, że będzie tak fajniej !!! - Krzyknęli równocześnie Trey, Ryo i Pilica.
- Nic nie szkodzi im was więcej tym fajniej- powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Nagle Trey wleciał do kuchni jak torpeda, z buzi ciekła mu ślinka i po chwili przyglądania się robionej jajecznicy i kanapką powiedział :
- Jak dobrze, że dążyliśmy na śniadanie .
- Ty nic nie dostaniesz śnieżynko.- Powiedział Len
- Też tęskniłem bufonie.
- Ja Ci zaraz dam bufona !!!! - krzyknął Len i przyłożył Treyowi Guan dao do szyi. Po chwili zaczęli się ganiać po salonie. Ryu zaoferował pomoc Mancie przy śniadaniu, za co ten był mu wdzięczny. Ja zacząłem się coraz bardziej uśmiechać. Lecz Trey nagle zbił ulubiony wazon Anny. Już wiedziałem co będzie się zaraz działo
Anna :
Trey zbił mój ulubiony wazon, cała aż się gotowałam w środku, ale starałam się przybrać kamienną twarz.- Trey, Len do mnie !!!
- Tak jest Anno.- Powiedzieli cicho i podeszli.
- Wiecie co was teraz czeka ?! - zapytałam retorycznie
- Yyyy, nie - odpowiedział Trey.
- Po pierwsze to było pytanie retoryczne, po drugie MACIE PRZEBIEC 30 KM, ZROBIĆ 2000 POMPEK, PRZYSIADÓW I BRZUSZKÓW I 2 GODZINY KRZESEŁKA, ZARAZ PO ŚNIADANIU !!!!
Chłopakom od razu zrzedły miny.
- Tak Anno- powiedzieli najciszej jak umieli, by nie pogarszać swojej sytuacji . Po śniadaniu Len i Trey poszli robić swój trening. Morti i Ryu zmywali naczynia , Yoh znów poszedł do swojego pokoju, a ja i Pilica oglądałyśmy telenowele.
Anna jak zwykle w świetnym humorze rozstawia wszystkich po kątach. Klasyka XD
OdpowiedzUsuńJakoś miałam przeczucie, że ten ranny chłopak to nie kto inny, a właśnie Hao. Sara postąpiła bardzo fajnie, ratując go. Pewnie wyniknie z tego "coś większego". :D
Ok, dzisiaj się już rozpisałam. Czekam na kolejne rozdziały i przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga (martwy-krysztal.blogspot.com).
Pozdrawiam ^^
Dzięki miłe,że zajrzałaś na mojego bloga. W tamtym komentarzu, dziękuję za zwrócenie uwagi i kilka dobrych wskazów. Ten i poprzedni rozdział został napisany tak na szybko. Teraz staram się wszystko dokładniej przemyśleć. Odwiedziłam twojego drugiego bloga, jest bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję i Pozdrawiam: D
Przyznam, że historia wciągnęła mnie i jestem bardzo ciekawa dalszych losów tej dwójki:-)
OdpowiedzUsuńJest coraz ciekawiej! Jestem pewna, że Haoś nie spali Sary. Domyślam się, że ona także ma reishi, więc będą się dogadywać <3 Pozdrowionka ^^
OdpowiedzUsuń