11.w końcu się przybrani rodzice odezwali, dając bilety do Japonii....
Tym razem pierwszy wstał chłopak, wraz ze dopiero co wschodzącym słońcem, które właśnie zaczynało swoją wędrówkę po niebie, rozświetlając tym samym świat. Przyroda wraz z jego cudownymi promieniami, również wracała do życia, ukazując wszystkim jej uroki.Szatyn zszedł do ogrodu i usiadł na pobliskim dębie, powietrze było bardzo rześkie, ale chłodne. Ptaki delikatnie ćwierkały jakąś melodię, dodając uroku do krajobrazu. Lekka mgła przy lesie powodowała, że mogło się wydać iż na w na zewnątrz jest chłodnawo, ale w rzeczywistości było ciepło jak na tą porę dnia.
Pewna blondynka podeszła bliżej drzewa, a swoją obecność zdradziła przez łamane gałązki pod stopami.
Gdy była już obok drzewa, na którym siedział chłopak, to pierwsza zabrała głos :
-Wiesz, że zachowujesz się jak idiota.
Szamam spodziewał się czegoś takiego z jej strony, cóż czasem jej postępowanie jest dość oczywiste.
-Możesz powtórzyć -warknął zirytowany jej postawą i dziecinnością.
-Jak masz jakieś problemy ze słuchem, to się leczy, a tak na marginesie jesteś skończonym idiotą i to nie tylko przez to, że wczoraj się pokłóciliśmy. Myślisz, że co ? Zemścisz się na Yoh i co Ci to da? Świat przez te tysiąc lat jakoś nie popadł w Armagedon, przez brak twojego "Królestwa". Też mnie skrzywdzili, też jestem sierotą, ale ja nie planuję wypić połowy ludzkości. Tylko dlatego, że uczynili mi sporo zła. Każdy ma prawo do drugiej szansy, ale ty zamiast ją dać, to dodajesz wszystkich do dwóch kategorii. Ci silni szamani i Ci niepraktyczni ludzie oraz słabsi szamani. Twoja postawa jest żałosna.-powiedziała chłodno czarnooka mrożąc go lodowatym spojrzeniem, jednak wyglądała na spokojną w swojej posturze.
-Jak nie wiesz i mnie nie znasz to się nie wypowiadaj. Tobie jednak się udało znaleźć rodzinę i dom-warknął
-To prawda nie znam Cię, ale co z tego, jeżeli krzywdzisz innych i podoba Ci się to ? A tak dla twojej wiadomości oni nigdy nie będą, ani nie byli moimi rodzicami. Nigdy nie znalazłam domu, bo Oni mnie nie chcieli, wzięli mnie tylko z litości. Nigdy mnie nie kochali, aż wręcz odrzucali. Czy dla Ciebie jest to normalne, kiedy zostawia się dziewczynę w moim wieku, a nawet jeszcze wcześniej na trzy lata samą,a oni wyjeżdżają za granice . Nawet nie pisali, ani nie dzwonili, ale nie mam do nich jakoś stosunkowo żalu, bo jak mnie nie chcieli, to nie mogę ich winić o brak jakiegokolwiek zainteresowania.-odpowiedziała starając się nie wyglądać na zdenerwowaną, tylko ciekawe czy jej wyszło ?
-Jednak masz gdzie mieszkać nikt, Cię nie wyrzuca !
-To ja już bym wolała na ulicy, niż użerać się przez te lata z nimi. Wiesz jakie to szczęście dla osoby, która przez całe swoje życie w domu dziecko, nic nie miała i nagle, ktoś ją "chce", ale jak widać też się pomyliłam, wzięli mnie dla statusu społecznego, ale nie ma co się użalać nad sobą, tylko wybaczyć im ten czyn i żyć dalej, mierząc się z rzeczywistością-rzekła z determinacją w głosie, ale jednocześnie goryczą, że nigdy sobie tego wcześniej nie chciała uświadomić ani wracać, do tego kim jest i co jej tutaj robili. Jednak nie będzie się nad sobą użalać, oraz nad tym, że los dał jej solidnego kopa. Trzeba wstać z ziemi i jak na przekór starać się wyjść na swoje, tylko wtedy człowiek osiągnie podstawowe szczęście i spokój duchowy!
-Jesteś dość zuchwała jak na taką młodą osobę-mruknął Asakura z przymrużeniem oczu, na jej stwierdzenia. Niepoprawna optymistka.
-Jestem, ale każdy ma w sobie jakąś nieciekawą cechę Asakura, możesz przy okazji powiedzieć co chcesz w zamian, za wczorajszą pomoc z Reshi- rzuciła krótko siadając na trawie i podbierając się o pień drzewa.
-Zobaczysz w turnieju-powiedział tajemniczo i zszedł drzewa.
-Dzisiaj wracam do swoich uczniów, miło było Cię poznać-oznajmił kpiącym tonem, szczególnie drugą część zdania.
-Nawzajem Asakura- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Hao wezwał Ducha Ognia i wskoczył mu na ramię, gdy był już wysoko ponad chmurami. dziewczyna mruknęła pod nosem:
-Mam nadzieję, że zapamiętasz.Kkażdy ma prawo do drugiej szansy, by naprawić swe czyny. Do zobaczenia- i wróciła do domu, a tam czekał na nią shikigami listka z listem.
-Czego znowu ?!-warknęła dziewczyna i wzięła kopertę do ręki, otwierając ją i wyjmując zwartość. Przeczyła korespondencje na której pisało:
"Saro !
Chcemy byś do nas przyjechała z pewnym dokumentem, jesteś nam bardzo potrzebny więc mamy nadziejże, że szybko to zrobisz. W kopercie masz bilet, jeżeli zdecydujesz się na przylot samolotem, ale równie dobrze możesz przylecieć na swoim feniksie. Wiesz o który dokument chodzi, więc weź teczkę ze sobą i przyleć jak najszybciej. Radzę Ci się dobrze spakować.
Czekamy "
Sara :
No to cudowanie, czyli spędzę resztę dnia na pakowaniu i locie do Tokio. No po prostu cudnie, ale przynajmniej lubię Japonię więc mogę pozwiedzać.Nie mam ochoty lecieć jakąś plastikowo-medalową puszką, wić polecę na moim Feniksie, tak jak zaproponowali.
Poszłam po tą teczkę, swoją torbę i zaczęłam się pakować do podróży. Ten bilet to mogą sobie zabrać. Wiedziałam, że prędzej czy później, będę musiała im coś dostarczyć dla ważnych spraw służbowych i szpitalnych do ich kliniki. Przynajmniej ratowali życie innym ludziom, więc nie można im zarzucić całego zła. Nikomu tak naprawdę nie można.
Spakowałam parę ubrań, może ze dwie płyty i odtwarzacz MP3. Do ręki wzięłam kopertę i katanę, którą uwielbiałam walczyć. Każda broń zawsze przydatna, przecież jakoś trzeba się bronić.
-Feniksie powstań-powiedziałam, a duch od razu przybrał wielką kontrole ducha, foryoku powinno mi jak na razie starczyć na ta podróż.
-Dziękuje , że zawsze przy mnie jesteś powiedziałam i wskoczyłam na stróża, przytulając się do jego szyi.
Wcześniej jeszcze zamknęłam dom i poleciałam.
-Nie ma za co Saro, to ty mi pomogłaś-odpowiedział ptak, a ja zasnęłam na jego grzbiecie, myśląc wcześniej o tym co dziś rano powiedziałam. Pewnie go skrzywdziłam, mimo iż tego nie chciałam, powinnam bardziej uważać na słowa, które dobieram. Jak zwykle musiałam kogoś skrzywdzić, sprawiając mu tym samym ból, a tak strasznie nie chciałam tego zrobić ....
Dobrze słyszeć, że póki co nie zanosi się na romans Hao i Sary. Jeśli o mnie chodzi, może zostać tak, jak jest;)
OdpowiedzUsuńOj no i zaraz się smucisz, że nie jest ciekawe. Mam nadzieję, że to nie przez mój komentarz, bo nie chciałam odnieść nim takiego efektu:( To dopiero 11 rozdział i właściwie do tej pory jedynie zapoznawaliśmy się z bohaterami i sytuacją. Myślę więc, że to właśnie teraz akcja zacznie się rozkręcać:) Trochę więcej wiary w siebie;)
Tia... Jak widzę Hao uparty jak zwykle. Sara będzie musiała się naprawdę napracować, żeby przemówić mu do rozsądku. Ale mam wielką nadzieję, że kiedy Hao zobaczy, jak bardzo Yoh się obwinia i cierpi przez niego, to ruszą go wyrzuty sumienia. No bo weź, mieć takiego wspaniałego braciszka i z tego nie korzystać? No Haoś...;P
Postaraj się sprawdzać rozdział przed opublikowaniem, masz sporo literówek. I nie bój się kropek, bo nawet ja nie mam tylu tasiemcowatych zdań^^'
Buziaczki i czekam na next:)
Wesołych Mikołajek:D
Wiem, skąd wynikają literówki. Obecnie mam gips na sześć tygodni i to głównie przez rękę w gipsie jest ich trzy razy więcej.
UsuńJak ja kocham moich kolegów -,-
Cieszę się, że dałaś mi szanse ^^, a ja nie lubię romansów. Uważam, że przyjaźń lepsza.
Nie zniechęciłaś mnie, tylko zmotywowałaś. Mnie denerwują tylko komentarze typu "Żal"-bo nie da się wywnioskować co się niepodoba i tego poprawiać
Pozdrawiam ^^
Rozdział normalnie rewelacyjny. Szkoda że Hao postanowił wrócić do swoich, ale zabawa pewnie się rozkręci zając życie. Ciekawa jestem czy Sara w Japonii spotka Yoh i resztę jego ekipy. Coś czuje że zapowiada się badzo interesująco.
OdpowiedzUsuńSporo się ostatnio u Ciebie pojawia. To bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Sarze uda się rozmowami przemówić do Hao. On serio potrzebuje takich rozmów i pomocy ze strony drugiej osoby. Tylko szkoda, że Hao odszedł od niej...
Sara leci do Japonii? O... No to zapowiada się ciekawie. W Japonii są pewne osoby (czyt. Yoh i spółka) na które warto wpaść.
Czekam na następny rozdział i biorę się komentowanie następnej notki.
Jej ^w^
OdpowiedzUsuńRozdział *w* Kocham czytać Twojego bloga ^^ Najlepszy prezent na Mikołajki jaki mogłabym dostać ^-^ Dobrze ,że dzięki Willci zaczęłam oglądać SK i wiem o co w tym chodzi xD Do tego natknęłam się na Twojego bloga i przeczytałam go w 30 min. :D Bardzo mnie wciągnął ^w^ Masz wierną czytelniczkę ^w^ Chociaż na pewno dużo ich :) Ale jednej więcej nie zaszkodzi ^w^ A teraz rozdział ...
Haoś zostawił Sarę ,ale tak łatwo się od niej nie uwolni xD Nie sądzę żeby byli razem ... Szczerze to nie przepadam za takimi romansidłami ... Dla mnie to trochę oklepane ... Ale jak kto woli ... To tylko moje skromne zdanie co nie ? ^^''
Fajnie byłoby gdyby Sara spotkała w Japonii Yoh i resztę ^w^
Mnóstwa weny i powodzenia w pisaniu z tą ręką ^w^
Ps: Mam dość nietypową prośbę ...
Mogłabyś podać mi tytuły piosenek z Playlisty ?
Zakochałam się po prostu xD
Bay *macha jak opętana do monitora* xD
Pozdrawiam M.
Miło, że wpadłaś, oraz muszę podziękować Will za to, że pokazała Ci SK.
UsuńSkrót "M" kojarzy mi się z panną "M", ale to bardzo dobrze ^^.
Muszę popracować trochę nad szablonem, ale mi się nie chce i nie wiem kiedy to zrobić, szczególnie z tą "cudowną" ręką, jest mi niewygodnie, ale pisać będę !
Buziaczki <3
*drapie się nerwowo po głowie* To z tytułów piosenek z Playlisty nici ? ._. M.
UsuńNo ^^
UsuńMy lady is very bad. ^^
Przez nią nie mogę pisać noci i straciłam wenę, a moją lady jest moj przyjaciółka ^^
Hej! Nadrobiłam... dopiero. U mnie notka może będzie jutro. Rozdziały genialne, ale rozwaliło mnie jedno:,,Tak mało waży, porównywalnie do Opacho."Nie wytrzymałam wybuchłam. Chyba mam dziwne poczucie humoru:P Słodko musi wyglądać Hao noszący Opacho:P Haha:P
OdpowiedzUsuń