14. Czas ruszać i znowu to samo ?! T.T Po co Ci deskrolka na pustyni ?!
Nasza dwójka szamanów doszła do domu, w jednym kawałku, jak na razie xD.Gdy tylko przeszli przez próg drzwi , od razu spotkali się z poirytowanym spojrzeniem Itako.
-Spóźniliście się-zauważyła i zmierzyła Sarę nieufnym spojrzeniem, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
-Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi i zmarszczek wcześniej dostaniesz-mruknęła złośliwie Sara, uśmiechając się cynicznie. Trochę tak jak Hao.
-Udam, że tego nie słyszałam-prychnęła itako.
Yoh przez cały czas się nie odzywał, po prostu stał z pustym wyrazem twarzy i obserwował tą krótką, wymianę zdań.
-Dobra wszyscy spakowani, więc czas ruszać-wydała polecenie, medium. Reszta od razu posłuchała, wszyscy ruszali na turniej, który może zmienić życie każdego z nich, na zawsze.
-Czekaj-mruknęła szamanka, biorąc do ręki jakieś ściśle owinięty przedmiot, gitarę i torbę z ubraniami. Nie przewidziała, że turniej tak szybko się zacznie, chociaż szybko by tam doleciała, ale zawsze wszędzie podróżuje sama, może czas coś zmienić, Ktoś drugi raz dał jej szansę, więc wart z tego skorzystać, że drugi raz w życiu jej rówieśnicy ją akceptują i są też powiązani z tym światem .
-Możemy już iść?!-zniecierpliwił się Len, nie lubił być niepunktualny, uważał to za brak szacunku.
-Hai (tak)-odpowiedziała dziewczyna i wyszła do czekających na nią szamanów.
Dom zamknięty, pobliskiego duchy będą go pilnować, więc nie ma zbytnio problemu, a tak po za tym, nikt raczej nie ma tu czego kraść.
Po jakiś dwudziestu minutach dotarli na lotnisko, a tam na nich czekał samolot należący przecież do rodziny Tao.
-Nie chcę lecieć tą kupą złomu, nie czuć przez to wiatru-burknęła pod nosem Sara, wchodząc do samolotu.
-Co mówiłaś ?-spytał zdziwiony Trey, wchodząc za nastolatką.
-Już nic-odpowiedziała westchnięciem, na jego pytanie. Siadając koło Anny, chyba jako jedyna się jej nie bała. Yoh siedział koło okna, tez obok Anny, dziewczyna siedziała na samym środku, a siedzenia były ustawione trójkami, więc taki układ odpowiedział chyba każdemu. Len, Trey i Choco , siedzieli niestety razem. Biedny Lay's siedział koło Ryo i Jun, a za nimi Manta, Tamara i Pilica...
-Słyszeliście taki dowcip o pilocie ?-krzyknął entuzjastycznie nieudolny komik.
-Zamknij się !-krzyknął jednocześnie przywódca rodu Tao i lodowy szaman, próbując powstrzymać czarnoskórego, przed powiedzeniem tego durnego kawału.
-Panie pilocie, panie pilocie-dziura w samolocie!-krzyknął chłopak, czekając na jakąkolwiek reakcje i doczekał się. Po samolocie rozległ się śmiech Pilici, i dźwięk uderzonego szamana, przez czuba i sopelka.
-Nie martw się, z nami zawsze możesz pogadać i się wyżalić-pocieszył dziewczynę, Ryu (Rio, jak kto woli -,-) [Dawno mnie tu nie było O.o-dop.KD] ( I dalej może Cię tu nie być -,-") [*chowa się przed dziewczyna trzymając w ręku 1080 korali, pożyczonych od Anny*]
Gomenasai za tego idiotę -,-
-Arigato-odpowiedziała z uśmiechem, ale kiedy szaman odszedł, to wykrzywiła usta w grymas, ukazujący jakieś negatywne emocje.-Lepiej, żeby jednak nikt nie znał moich myśli i problemów-dodała szepcząc pod nosem, że nikt jej nie usłyszał.
****
Yoh już spał.
Położył się od razu kiedy, samolot oderwał się od ziemi. Przelecieli już cały ocean, co bardzo zadowoliło Lena, miał dość chrapania niebieskiej czapy i głupich żartów tego ciemnego idioty.
Sara siedziała zamyślona, a Anna czytała jakąś starą księgę, która prawie, że kruszyła się w jej dłoni.
-Anno czemu tak szybko mi zaufałaś?-spytała itako, blondynka, dając upust jednego z jej nurtujących pytań.
-Czułam , że to nic złego nie przywróży. Po prostu intuicja, a po za tym twoja aura, bardzo mnie zaciekawiła, tak samo jak poziom foryoku. Jakbyś chciała skrzywdzić, Yoh za to, że Cię zaatakował, to byś po prostu mu oddała ze dwojoną siła, może nawet śmiertelną, a ty po prostu go zostawiałaś w spokoju... Nadal jestem ciekawa kim tak naprawdę jesteś, bo nic o sobie nie powiedziałaś-odpowiedziała Kyoyama, na nurtujące ją pytania.
-Aha, dobrze wiedzieć-mruknęła w odpowiedzi szamanka, podpierając głowę na ramieniu.
Anna :
Bardzo zaciekawiła mnie ta dziewczyna, sama nie wiem czemu jej zaufałam? Może przypominała trochę mnie, jak Yoh mi pomógł się uwolnić od Oni (demona), później niestety wymusiłam na nim tą obietnice, niepotrzebnie... Jeżeli on mnie nie kocha, to bezsensu jest być ze sobą na siłę.Westchnęłam cicho na te przykre stwierdzenia, przecież to oczywiste, że ma mnie za złą osobę. Wtedy pomógł mi, tak jak każdemu innemu.
-Czemu czytasz Senji Ryakketsu ?-usłyszałam pytanie, ale dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z jego treści.
-Księgę Szamanów ? By się czegoś dowiedzieć i sama się podszkolić-odpowiedziałam oschle, nie znosiłam gdy ktoś wtykał nos w nieswoje sprawy.
-Sokka (rozumiem)-odpowiedziała moja rozmówczyni i odwróciła głowę w przeciwną stronę, od mojej twarzy.
Po całym tym złomie rozległ się nieprzyjemny dla uszu dźwięk.
****
-Co się dzieje Len?-zapytało ospale, młody Asakura wybudzony ze snu.
-Awaria!-warknął wkurzony i wszyscy musieli wyskoczyć z samolotu. Bogu dzięki był ustawiony na pilota automatycznego, więc mogli sobie sami poradzić. Każdy był zmuszony do skoku, ale wcześniej wzięli swoje rzeczy i wyskoczyli.
Większość próbowała nieudolnie zresztą utworzyć kontrole ducha, więc w końcu blondynce się zechciało, przywołać duch stróża.
-Wiesz co robić-mruknęła, a feniks przybrał wielką kontrole ducha, łapiąc tym samym ich wszystkim .
-Arigato -powiedziała dziewczyna, głaszcząc ognistego ptaka, po główce, tym samym mu dziękują, na jej twarzy zagościł szczery i opiekuńczy uśmiech. Po chwili jednak krzyknęła zdenerwowana.-Moja deskorolka, gdzie ona jest ?.
Jej feniks zauważył pakunek i go pochwycił w swoje szpony. W końcu dany przedmiot znalazł się w jej rękach.
-Po ci Ci deskorolka na pustyni ?!-krzyknęli wszyscy, wyraźnie zirytowani jej postepowaniem.
-Po Dobie da się jeździć, po tej pustyni też. Jest to przecież kamienna pustynia.-odpowiedziała, a na czole większości drgała niebezpiecznie, charakterystyczna żyłka.
-Jesteś skończoną wariatką !!!!-krzyknął Trey, ale po chwili się zamknął.
-Jest lepsza od Ciebie i Choco. Waszego poziomu głupoty, nie da się pobić-w obronie dziewczyny stanął Tao.
-Jestem dumna ze swojego braciszka-rzekła uśmiechnięta Jun, na co jej brat spalił buraka.
-Może będziemy się zbierać?-zaproponował Dithel, próbując coś namierzyć swoim wahadełkiem. Jego maleńka wróżka uśmiechnęła się do swojego przyjaciela, a ten to odwzajemnił.
-Genialny pomysł !-krzyknął Ryu i przytulił zielonowłosego.
-Duszę się-wyszeptał, ledwo biorąc oddech.
-Ryo odstaw go już-zagroziła Sara, przykładając mężczyźnie miecz do gardła. Trochę dziwnie to wyglądało, bo była przecież od niego niższa, ale co tam ...
-Tak panienko -powiedział dla żartu, by rozluźnić atmosferę, chyba jednak efekt był odwrotny.
-Jeszcze raz się tak do mnie zwrócisz, to zabiję-warknęła, ale po chwili dodała z łobuzerskim uśmiechem.
-Wystarczy Sara-jednak dalej trzymała przy nim broń, ostrzem ku tętnicy czarnowłosego.
-Hai Sara-sama-odpowiedział wystraszony, gdy coraz bardziej zaczęła przybliżać ostrze.
-Saro proszę-odezwał się Yoh. Nikt się tego nie spodziewał, że będzie ją o cokolwiek prosić. Anna była niezadowolona z takiego postępowania, ale najwidoczniej to właśnie wystarczyło zrobić, bo dziewczyna schowała katanę do pochwy (taki jakby pokrowiec ochronny na miecze). Czyli wystarczyło tylko poprosić....
****
Zaczęło już się ściemniać, co wróżyło zimną noc...
-Dobra zatrzymujemy się tu i robimy postój -zarządziła Anna, swoim niewnoszącym sprzeciwu tonem.
Reszta od razu posłuchała, z wyjątkiem jednej osóbki.
-Przeszliśmy marne trzydzieści kilometrów-stwierdziła z wyraźnym niezadowoleniem.
-Marne trzydzieści kilometrów!-krzyknęła wściekła, bo im prędzej dotrą, tym mniej trzeba będzie się z tym wszystkim użerać.
-To dużo, jak na to ile mieliśmy na to czasu-podzielił się swoimi uwagami, różdżkarz.
-Niech wam będzie-mruknęła, dając tym samym za wygraną. Położyła swoje rzeczy, koło miejsca gdzie miało być ognisko. Zobaczyła, jak usilnie próbują je rozpalić , więc trochę im pomogła w tym. Pstryknięciem palców, rozpaliła ogień zaskakując tym samym szamanów. Nikt nie wiedział, że tak potrafi.
-Jak ?!-zapytali na raz chłopaki, nie odrywając oczy od niej.
-Normalnie-odpowiedziała, a w jej ręku pojawiła się kula ognia, którą zaczęła się bawić, siadając koło palącego żywiołu po turecku.
-Hao Cię uczył ? Bo tak naprawdę to nic o tobie nie wiemy, z wyjątkiem tego, że brałaś udział w Turnieju i masz Reshi-powiedział podejrzliwie Len.
-Nie uczyłam się tego od Hao. Nad ogniem zawsze potrafiłam panować. Jestem od niemowlęcia sierotą, wziętą jak miałam kilkanaście lat z domu dziecka. W turnieju biorę udział, by zmienić ten świat na lepsze i żeby przywrócić rodziców do życia, albo chociaż dowiedzieć się kim byli i kim ja jestem. Proszę bardzo chcieliście wiedzieć, więc się cieszcie, że znacie prawdę-warknęła gwałtownie wstając i odchodząc od nich. Podeszła do jakiejś skały, na skraju kanionu i tam usiadła.
Sara :
Myślą, że to tak łatwo o tym wszystkim mówić ?! Nie jest to dla mnie proste, nie znoszę swojej przeszłości i nie lubię gdy ktoś próbuje się w to mieszać!Nie ważne co będę robić, to miła i grzeczna nie będę. Wiem, że jestem strasznie chamska i arogancka, ale tego mnie jak na razie nauczyło życie. Okaż chwilę słabości, a ludzi Cię zniszczą i odbiorą jakąkolwiek radość z życia...
Ohayo!
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza:) Dziękuje za pierwszą notkę w tym roku, dzięki tobie mile rozpoczęłam rok 2014. Tobie również życzę wspaniałego Nowego Roku.
Co do notki... Ktoś się nie boi Anny! Nowość! Anno nie płacz wszystko będzie dobrze!:P
Dobrze, że Sara wyjawiła coś o sobie, może w końcu znajdzie przyjaciół.
Ja tam żadnych błędów nie zauważyłam, choć ja ich nigdy nie widzę xD
Nie mogę się doczekać spotkania Hao i Sary:)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://anna-itako.blog.pl/
Hej! No i mamy pierwszą notkę w nowym roku! Fajnie! Jestem ciekawa jak to wszystko się rozwinie, no bo oni już wiedzą o wszystkim... i, kurka przypomniało mi się o pracy którą muszę zrobić na WDŻ o rodzinie... o mojej rodzinie! Po prostu kocham te nauczycielkę która pcha się w nie swoje sprawy, co gorsza ma być to praca semestralna, czyli moja ocena od tego zależy... tak jakoś mi się skojarzyło z tą dociekliwością naszej grupki. Bardzo nie lubię jak ludzie pchają się w nie swoje sprawy X_x Po za tym co z Hao?
OdpowiedzUsuńHao: Jestem!
Ja:Nie ty idioto! Tamten Hao.
H:Aaaaa.
J:Bbbbb, nie ważne! Marii życzę Wszystkiego naj! W kolejnym roku życia i żeby był lepszy od poprzednich!
Świetny rozdział. Jak zwykle dużo humoru, sarkazmu i no właśnie sarkastycznego humoru. Bardzo się cieszę, że wstawiłaś pierwszą notkę od nowego roku. Nie mogę się doczekać dalszego rozwinięcia wydarzeń. A i przede wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji już spóźnionego sylwestra :).
OdpowiedzUsuńAnna- jedno polecenie i w kilka sekund każdy jest gotowy. Uwielbiam tą dziewczynę. xD
OdpowiedzUsuńFajnie, że dodałaś notkę w tak ciekawą datę. Miły prezent Noworoczny. ^ ^
Choco i jego żarty to coś cudownego. W dodatku posadziłaś go między naturalnymi wrogami jego ,,komizmu"- Renem i Horohoro. xD
Ren: Bo jak idiota męczy nas jakimi dennymi pseudokawałami, to należy mu wybić z głowy, że ma tego nie robić!
,,Położył się od razu kiedy, samolot oderwał się od ziemi. Przelecieli już cały ocean, co bardzo zadowoliło Lena, miał dość chrapania niebieskiej czapy i głupich żartów tego ciemnego idioty." - toż to takie twoje, Ren...
Ren: To był sarkazm?
Wręcz przeciwnie. ^ ^
No ale muszę jeszcze napomnieć o Lysergu. Biedny chłopak... Posadzić go obok Ryu to na prawdę niczym kara. W dodatku potem Bokuto no Ryu prawieże go zamordował. Chyba nie wybaczyłabym Ci tego morderstwa. No ale miło, że Sara i Anna się zaczynają dogadywać. Tylko jeśli Sara będzie się tak buntować przeciwko niej, to nasza itako jest zagrożona utratą swojego autorytetu.
No ale notka ogółem mi się bardzo podobała.
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Hejcia! ;D
OdpowiedzUsuńOto i ja przybyłam, a ze mną jeden mały, ale jednak ciekawy błąd "Jeżeli ona mnie nie kocha, to bezsensu jest być ze sobą na siłę." Chyba że to ja się mylę ;) Jeśli tak to szczerze przepraszam :)
Nasi kochani szamani chyba nigdy nie dotrą do Dobi tak jak chcą... Zawsze ten samolot się musi rozpaść xD Czyżby rodzinka Tao robiła to specjalnie >.> A może to strażnicy! -,- Tamci to zawsze muszą coś utrudnić -,- Ale już taka ich natura...
Smutną ma Sara historię :(( Bycie sierotą od dziecka to na prawdę straszne przeżycie... W ogóle zostanie bez rodziny jest okropne... Nawet nie chcę o tym myśleć :(
Mam nadzieję, że Sara w końcu dowie się kim byli jej rodzice :))
Czekam na następną notkę :D
Uznałam, że skomentuję ostatni rozdział opowiadania jaki jest dostępny^^ Sara to taka druga Anna... No może w takim trochę bardziej "pokojowym wydaniu". Hm... Największym problemem jest to, że nie wiem z kim mam ją paringować T^T Czekam na następną notkę^^
OdpowiedzUsuńSara bardzo szybko zaprzyjaźniła się z szamanami. Ale nawet pomimo tego, ciężko jej rozmawiać o przeszłości. Mam nadzieję, że w końcu się otworzy i zrozumie, że nawet te przykre doświadczenia staną się dla niej bardzo cenne. c:
OdpowiedzUsuńPomysł z deskorolką - świetny. Każdy ma jakieś odchyły, nawet taka niepozorna Sara. XDD