15. Ty naprawdę jeździłaś na tej deskorolce i to jeszcze po śniegu ?! / Ponowne spotkanie, w trochę dziwnych okolicznościach...
Sara :
Poczułam, że ktoś delikatnie mną szturcha, jak na Anne to za delikatnie, a reszta by się nawet do mnie nie dotknęła, po wczorajszym pokazie.Zresztą bardzo dobrze, przynajmniej może nikt już nie będzie się wtrącał, tam gdzie nie trzeba.
-Sara-kun obudź się-usłyszałam czyjś głos przez co lekko uchyliłam powieki, ale słońce przywitało mnie swoimi rażącymi promieniami, przez co znowu zamknęłam oczy.
-Gomenasai-usłyszałam i odchyliłam się i wstałam gwałtownie , tracąc przy tym równowagę. Pewnie zaliczyłabym upadek, gdyby osoba, która wybudziła mnie ze snu, by mnie nie złapała.
-Yoh ?-spytałam jeszcze ospałym głosem, ale po chwili wstałam i wyprostowałam się prosto, patrząc mu w oczy.
-Przepraszam Cię za nich, ale oni nie chcieli Ci sprawić przykrości-powiedział, smutno patrząc mi w oczy. Z tego co słyszałam, to zawsze był optymistą. Jednak przez to, że nadal obwinia się za zabójstwo, bardzo się zmienił.
-Wiem-odpowiedziałam, by nie obarczać go kolejnym poczuciem winy.-Nic nie szkodzi-dodałam promiennie się uśmiechając i dając mu do zrozumienia, że wszystko gra. Tylko gdyby wiedział, że jest zupełnie inaczej.
-Czemu tak się zdenerwowałaś ?-zapytał podchodząc bliżej i usiadł na tym samym miejscu, co ja wcześniej. Przysiadłam się obok. Jemu można zaufać ? Nie zniknie, tak jak mój wcześniejszy przyjaciel, który zostawił mnie całkiem samą...
Te pytania nurtowały i zakrzątały mi głowę, niestety nie na wszystkie pytania są odpowiedzi.
-Nie lubię o tym mówić, a po za tym...-miałam już dokończyć, ale urwałam zastanawiając się na tym czy to wypada i czy nie sprawie mu tym przykrości.
-Nie ufasz nam jeszcze, prawda ?-tak jakby wiedział o czym myślę, czy aż tak to po mnie widać ?
-To nie tak, po prostu ...
-Boisz się zaufać ?
-Hai , Yoh-kun, ale nie ma co się przejmować-odpowiedziałam wykrzywiając usta w uśmiech.
-Powiesz mi coś więcej o sobie. Czemu jesteś sierotą ?
-To dla mnie bolesne, ale jeżeli nikomu nie zaufam to będzie mi to ciążyć na sercu. Moi biologiczni rodzice, zginęli w wypadku samochodowym. Jakiś pijany kierowca ich potrącił, to się zdarza, ale boli mnie to, że nie poniósł za to żadnej odpowiedzialności.-oznajmiłam, z wyrazem twarzy bez jakichkolwiek uczuć. Nie czułam smutku, tylko złość na samą siebie, że nigdy nie próbowałam tego zmienić. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z własnej głupoty, przecież mogłam sama zacząć śledztwo, a teraz co?
Poszłam na łatwiznę startując w turnieju, ale może uda mi się wygrać i zmienić rzeczywistość, chodź szczerze w to wątpię.
-Arigato-odpowiedział, a jego twarz się rozpromieniła od uśmiechu jakim mnie obdarzył.
-Za co ?
-Za to, że mi zaufałaś i zechciałaś o tym powiedzieć. Nie martw się, czasem trzeba poczekać, a wiele rzeczy się ułoży na lepsze-stwierdził, wierząc w swoje słowa. Może jest to niepoprawny optymista, ale takich też nigdy nie za wiele.
-Może. Kto by pomyślał , że tak Cię to ucieszy.-westchnęłam z rozbawieniem. Miło, że na jakiś czas, przestał mieć negatywne myśli. Przynajmniej on...
Chciałabym, żebyśmy się zaprzyjaźnili, ale czy to nie jest nierealne ?
-Yoh, ja chciałam przeprosić, za moje zachowanie-chyba dopiero drugi raz w życiu okazałam przed kimś skruchę, niedobrze...
-Nie masz za co. To normalne, Len też nie był taki miły na początku.-odpowiedział.
-Dobrze wiedzieć-westchnęłam cicho.
-Może spróbujesz się z nami zaprzyjaźnić ?-to pytanie zupełni zbiło mnie z tropu i bardzo zdziwiło w swej prostocie.
-Spróbuje-odpowiedziałam, tak jakbym jeszcze się nad tym zastanawiała. chodź w rzeczywistości się w miarę cieszyłam.
*****
-Nie przeszkadzam?!-spytała sarkastycznie Anna, przerywając im rozmowę. Widać było, że w duchu się cieszy, że osoba, na której jej zależy się rozpromieniła.
-Zbieramy się już-rzuciła oschle w kierunku szamanów, a sama wzięła jakiś gwizdek i dmuchnęła w niego. z tego, jakże małego przedmiotu wydobył się bardzo nieprzyjemny dla ucha dźwięk, budząc tym samym śpiące towarzystwo i od razu, stawiając ich na nogi.
-Pobudka, wy lenie !!! Zbierać się i idziemy !-wydawała polecenie, blondynka, a każdy wykonywał je w pośpiechu. Po niecałych dwóch minutach, ruszyli w dalszą drogę. Gdy doszli do jakiejś drogi to Ryu zaproponował coś, co wydało się dobrym, a nawet bardzo dobrym pomysłem.
-Może uda nam się zatrzymać auto-stopa i spotkamy Billego-zaproponował czarnowłosy, ale po chwili szybko dodał:
-Oczywiście jeżeli Anna-sama i Sara-sama, się zgodzą-jąkał się i plątał w słowach.
-Yhym, to dobry pomysł-odpowiedziała Anna, a wszyscy odetchnęli z ulgą, no może prawie wszyscy. Większości nie za bardzo, widziała się perspektywa chodzenia w taki upał, a przecież znali już drogę.
-Mi się ten pomysł nie podoba, ale do pewnego momentu możemy jechać -dopowiedziała właścicielka ognistego ptaka.
-No raz zaakceptuj-zachęcił dziewczynę, zresztą wiadomo kto...
.... oczywiście, że młodszy Asakura.
Nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy przed nimi ukazał się granatowo-niebieski jeep. (taki samochodzik).
-Kogo to ja znowu widzę. Wskakuj Ryu wraz z przyjaciółmi-rzekł entuzjastycznie Billi, z uśmiechem, w swoich okularach przeciw słonecznych, a więc zaczęli wsiadać do samochodu, co było istną tragedią.
-Przestań się pchać, Trey !!!-krzyknął Len, odpychając niebieskowłosego na bok, przez co ten uderzył, w jakąś metalową rurę.
-Przestań ty poddenerwowany czubie !!!-i chłopak oddał przyjacielowi.
-Co ty powiedziałeś, ty Wielorybi tłuszczu !!!?
-Hej wiecie, że...-zaczął Choco, ale nie skończył.
-Zamknij się-warknął jakże spokojny, zazwyczaj Lyserg, ale nawet on miał już serdecznie dosyć, bo ileż można.
-Ale, to naprawdę będzie dobre...-zachęcał komik, też wsiadając na pakę.
-Zamknąć się wszyscy, bo głowa mnie już boli. Nie dość, że nie potraficie nawet zablokować tych durnych myśli, to ciągle się drzecie-krzyknęła Sara, wyraźnie zdenerwowana, strasznie bolała ją już głowa, ale co będzie w dobie. Miejmy nadzieję, że będzie bardziej sprawna i lepiej użyje blokady.
Anna była zadowolona, z tego, że jest kolejna osoba, która jej trochę tutaj pomoże z tym całym harmidrem. Cóż może nie pałała do niej, przyjacielskością, ale potrafiła postawić się w jej sytuacji, sama cierpiała z Reshi.
-Gomen Sara-sama-przeprosiła za wszystkich, o dziwo Tamar, cała się czerwienią. Wzbudziło to duże rozbawienie u Sary, ale wolała to zachować dla siebie.
-Nie ma za co-odpowiedziała dziewczyna, ostatnia wsiadając z tyłu.
Len, Trey, Choco, Lyserg, Tamara, Manta, Faust u Pilica siedzieli z tyłu na pace, a na krawędzi zajęła miejsce Sara, z przodu siedzieli Anna i Yoh, oraz Jun z Lee Pai Longiem, trzymając się za ręce. Pewni gdyby było więcej miejsca, to Faust też by się adorował do swojej ukochanej.
*****
-Thanks (dzięki) zostawisz nas tu ?-spytała Sara, jednocześnie dziękując kierowcy.
-Znasz angielski ?-spytali jednocześnie Lyserg i Bill.
-No, tak trochę-odpowiedziała blondynka, ruszając dalej wraz z całą grupą. Zrobiła jakieś dziwne ruchy rękoma i przywołała swojego stróża, przenosząc ich w jakieś mroźne miejsce.
-Jakim cudem ?-spytał po raz pierwszy Amidamaru, nawet Asakura był tym faktem zdziwiony.
-Nani?
-Jak byłaś w stanie nas, aż tak daleko przenieść ?-powtórzył pytanie Bason.
-Właśnie czy to jakieś zakazane techniki ?-dopytywał się Tokageroh , a ognista szamanka (brak synonimów) westchnęła cicho.
-Zużyłam na to prawię całe foryoku, ale przynajmniej w ponad połowie drugi. Za trzy dni będziemy na miejscu- powiadomiła ich, o zaistniałej sytuacji i położeniu.
-Na jakąś godzinę, tu zostańcie, ja chcę iść w zdłuż rzeki- oznajmiła tonem niewznoszącym sprzeciwu, takim jak Anna.
*****
Dziewczyna przechadzała się przy korycie rzeki, była cała zlodowaciała, ale udało jej się ja roztopić. Obecnie siedziała już od paru minut w lodowatej wodzie, jakoś nie specjalnie jej to przeszkadzało. Miała przecież kimono, które kiedyś dostała, więc je właśnie przemoczyła. Nikogo przy niej nie było, a przynajmniej tak mogło by się zdawać. W końcu mogła odpocząć, od wszystkich i ból głowy już ja prawie opuścił.
-Nareszcie spokój-mruknęła, zanurzając się w tafli wody, coraz głębiej.
-Masz okazje odpocząć, ale nie bądź dla nich taka szorstka-skarcił dziewczynę, jej stróż, a ta kiwnęła głową, że zrozumiała.
-Nie jest ci zimo ?-spytał dobrze znany jej głos, a ona zamknęła tylko oczy i nawet się nie odwróciła.
-Nie jesteś przypadkiem w swoim obozie ?-spytała z sarkazmem, otwierając, ale nadal nie patrzyła na osobę, która ją zapytała.
-Przeniosłem się tutaj by pomyśleć-westchnął, siadając nad brzegiem potoku.
Blondynka, nie czuła się jakoś zagrożona., ale bezpiecznie też nie. Miała przecież dopiero dziesięć tysięcy punktów foryoku, co u niej było mało. Chociaż i tak już sporo zregenerowała w tym krótkim czasie, to pewnie przez to, że odpoczęła psychicznie.
-Nie boi się tu siedzieć sama ?
-Nie za bardzo, przecież nic mi się nie stanie-odpowiedziała, kładąc się na wodzie i znowu zamykając oczy.
-Wiesz, jak znasz takich ludzi jak ja, to woda może być dla Ciebie nawet niebezpieczna-mruknął chłopak, i jednym ruchem ręki zamroził wodę, w której przebywała Sara.
-Z taki tanimi pokazami to do cyrku-warknęła, starając się zniszczyć lód. Niestety niebyt jej to wychodziło, ale jakoś nie specjalnie się tym przejmowała, bo po co ?
Szatyn widząc jej zmagania z żywiołem, postanowił jej pomóc. Był rozbawiony tą sytuacją.
-Popisujesz się swoją siłą. Czyżby Wielki Hao Asakura miał jakieś kompleksy, że musi to robić. Nie do wiary-powiedziała z ironią, teatralnie przewracając oczami.
-Jesteś strasznie bezczelna i pokazujesz się z silnej strony, ale tego może kiedyś zabraknąć-odpowiedział szaman, z jakimś dziwnym blaskiem w oku.
-Dobra, dobra idź już sobie i do zobaczenia, ale jeżeli będziesz mi i grupce tych genialnych popaprańców, przeszkadzał, to ja się zemszczę-pogroziła, ale ten się tym nie przejął. Nastolatka wszyła z wody, na ten śnieg, a z jej przemoczonego kimona ciekła woda, tak samo jak z jej długich, blond włosów. Ona jeszcze obrzuciła go wyzywającym spojrzeniem i wzięła z pakunku deskorolkę.
-Możesz wziąć moją torbę, ja wezmę gitara-rzekła do swojego ducha stróża, a ptak pokiwał głową twierdząco i wziął to co chciała dziewczyna.
-Jesteś niepoważna, wredna i arogancka, dlatego Cię polubiłem-stwierdził szczerze, szatyn i śladu po nim nie było, za to Sara zupełnie to olała i tylko weszła na górkę by na niej pojeździć, ale podświadomie słowa Asakury, wywołały u niej jednak jakieś uczucia, tylko ciekawe jakie... ?
***
-Głupia jesteś !!!!-darła się na Sarę, Kyoyama. Po tym jak widziała, jak ta jeździła w mokrym ubraniu. w śniegu to jeszcze na deskorolce, to pomyślała, że ta jest niezdrowa umysłowo.
-Tak jestem !-odkrzyknęła szamanka. Trey i Choco śmiali się z tej sytuacji do póki nie napotkali wściekłego spojrzenia Anny.
-Dobra, nie denerwuj się zaraz się przebiorę-mruknęła cicho, by nie wszczynać kolejnej awantury.
-Tutaj ?-spytali szamani i Manta, patrząc na nią jak na wariatkę.
-Jakiś problem ?-spytała udając, że nie wie o co im chodzi, zaczynając zdejmować przemoczony nagajuban. Wszyscy się odwrócili w przeciwną stronę, a chłopaki byli cali czerwoni na twarzy i o to jej chodziło. Wystarczyło ich zawstydzić i będzie spokój.
Po chwili była już w normalnym ubraniu, miała kilka draśnięć jeszcze od lodu, ale co tam...
-Horohoro chcesz ze mną pojeździć? -podeszła do chłopaka, a ten od razu się zgodził.
-Ktoś jeszcze?-niestety nie dostała odpowiedzi, ale jak Ryu chciał się przyłączyć, to powiedziała, że wyląduje i skończy jak bałwanek w śniegu.
Rozdział świetny^^ Sara znalazła bardzo efektowny sposób na naszą ukochaną bandę^^ Udało się jej nawet (trochę) rozchmurzyć Yoh^^
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji. Czy przyrostek -kun nie stosuje się przypadkiem do chłopców? Mogę się jednak mylić^^
Na szczęście coś w tym miesiącu jednak wyszło^^ Czekam na następną notkę^^
Miło, że Sara zaczęłam wreszcie otwierać się bardziej przed Yoh. Bałam się, że już na zawsze pozostanie taka zimna i zdystansowana. W końcu Yoh to taka pocieszna, optymistyczna istotka. Naprawdę jak mam gorsze dni, to mam ochotę mieć kogoś takiego obok. On zawsze potrafi swoim optymizmem zapalić komuś światełko w tunelu. Wyjątkowa postać. ^ ^
OdpowiedzUsuńKontrola Ducha! Wielki Kciuuuuuuuuk!
Ta akcja zawsze będzie bliska memu sercu. To był najlepszy Over Soul Ryu. Walić Yamata no Orochi, do kibla z Sushi Knife Susanoo. Wielki Kcuik! To była przyszłość O.S.! Szkoda, że tak mało razy używał go w mandze... :(
Wielorybi tłuszcz... To chyba najlepsza ksywka dla Horohoro, jaką udało mi się kiedykolwiek przeczytać. Ren ma naprawdę niesamowite teksty.
Ren: W końcu jestem cały niesamowity.
I skromny. -.-
Lyserg się denerwuje na przyjaciół w takich sytuacjach? To on tak umie? O.o
Tak czy inaczej z początku nie byłam pewna, kto ,,odwiedził" Sarę, ale zorientowałam się po tym obozie. Oj Haoś, Haoś... Nie boisz się, że braciszek cię znajdzie? xD
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Lycerg się wkurzył... Grrr...
OdpowiedzUsuńLycerg: błagam powiedzcie, że to nie na jej łaskę będę zdany!!!
Hao: Niestety tak, taki jest nas marnu los...
Ja: Oj, zamknąć się. Ja tu piszę! Otóż rozdział siwietny! ( choć miałam ochotę się zemścić za to okropny na moim blogu XD) Sara się otwiera! Nareszcie będzie mieć przyjaciół! I co ten Hao kombinuje?
H:Ja nic!
J: Nie ty! Muszę przestać was wpuszczać do pokoju gdy pisze!!! Tak po za tym to podobał mi się sposób w jaki Sara uciszyła chopów, był taki... Mój! Nie żebym ja jakoś lubiła się szczycić mymi wdziękami, poprostu faceci zgrywają taki oblatanych z kobietami i co to nie oni! Wystarczy że zaczniesz się przebierać a zwieje raki gdzie pieprz rośnie, jakby na coś liczył... Idioci.
Rozdział jak zwykle świetny i okraszony humorem... a ta akcja z deskorolką na śniegu? DLA MNIE BOMBA JAK TO MAWIA BINLADEN.... Myślałam, że posikam się ze śmiechu. Spodobała mi się tak akcja Ryu z Wielkim Kciukiem! bo przecież nie mogło tego zabraknąć. Teraz zastanawia mnie tylko jedno... Czy jak Yoh zobaczy żywego Hao na oczy to co zrobi...
OdpowiedzUsuńOpcja Pierwsza: Umrze na skutek zawału serca?
Opcja Druga: Wyląduje w psychiatryku, gdyż uznał że jego umysł nawala i ma przywidzenia?
Opcja Trzecia: Rzuci się na braciszka, żeby go uściskać?
Ja wolę tę ostatnią...
Hao: Ja wolę tę pierwszą *Wrednie się Uśmiecha*
Mei: Znowu chcesz z gitary dostać?! *Wyciąga instrument i gania się z przerażonym, ognistym szamanem*
Zwariować można... A wracając do tematu, Rozdział świetny i czekam na następny.