Na początek muszę się wtrącić, tak to już będzie moja tradycja, bywa -,-
Nadal niedobór kawy i mnie chcą zagłodzić na śmierć i zabiłam swój komputer, więc piszę na fonie wybaczcie, więc błędy.
Chciałam powitać nowych czytelników. Jednak odnoszę wrażenie, że niektóre osoby zapomniały o tym blogu, cóż trudno... chociaż staram się pisać i piszę to nie wiem po co to robię ?
****
-Świat schodzi na psy, razem z nim. Ty wierzysz mi ? Policzone są twoje dni...-nuciła cicho Sara, lecąc na mniejszej formie oversoula, swojego feniksa.-Co ona mówi ?-spytał Choco.
-Nie widzisz ciemna maso, śpiewa-warknął Lenny. Żałował, że jednak znał trochę Polski, może tylko tego, że kiepsko znał ten język, mógł się przyłożyć do nauki.
-A znacie ten żart o słowiku ? -spytał "komik".
-Zamknij się !-krzyknął Trey, uderzając czarnoskórego i tym samym udaremniając McDanielsowi jego żart.
-W tym się zgadzam, zamknij się-dodał Lenny przykładając Guan-dao do szyi "udanego" żartownisia.
-No, ale....-zaczął chłopak, ale Rio mu przerwał.
-Cicho Sara-sama ładnie śpiewa. Wolę tego słuchać niż Ciebie!
-Nawet ja uważam, że nie potrafisz opowiadać kawałów-oznajmił Lyserg, a chłopak z afrem na głowie, się załamał.
-Bez wyciskania łez, notoryczny stres, coraz bliżej kres. Samo zagłada przez duże "S"...
-nuciła dalej, słuchając mp3, nawet Anna zwróciła na to uwagę. Było to dość dziwne...
-Co jej ?-spytała Pilica, obserwując dalej zachowanie ognistej szamanki.
-Nie wiem, ale się dowiem-odpowiedziała Kyoyama z uśmiechem.
Sara :
Męczyło mnie to, że nie mogę powiedzieć Yoh o jego bracie. To, że żyje podniosło by go na duchu, może by koszmary się skończyły, a może nie ?Sama nie wiem. Jestem na siebie wściekła, że mu to w pewnym sensie obiecałam, jednak jestem mu winna jakąś przysługę.
Nudzi mi się na tej pustyni. Jego obóz jest tak niedaleko Dobie, a my się tu szlajamy, może warto trochę przyśpieszyć ?
-Mam pomysł-oznajmiła zdejmując słuchawki z uszu. Taaa Yoh dał się przebłagać i jej pożyczył, swoje. O.o
-Taki jak wcześniej, że skończyłaś ze skręconą kostką, nie dziękujemy-mruknął przedstawiciel rodu Tao, ale został obrzucony przez mnie gniewnym spojrzeniem.
-Iie, ale można by było polecieć na moim stróżu, nie ?-zaproponowałam z nikłym uśmiechem.-Co wy na to ? Len-kun, Anno, Yoh-kun ? Yoh-kun ?!-krzyknęłam, bo szatyn był w innym wymiarze chyba...
-Nani ?-spytał nieprzytomnie Asakura.
-I jak było w innym świecie ?
-Całkiem spoko, a teraz możesz powtórzyć ?
-Niet =.=-odpowiedziałam, a mój ognisty przyjaciel, przybrał Wielką Formę Ducha, przez co był w stanie wszystkich pomieścić.
-Starczy Ci foryoku ?-spytała cała czerwona na twarzy Tamao, a Konchi i Ponchi posłużyli jej jako przytulanki.
-Właśnie, Saro to chyba nierozważne-dopowiedział Morty, był bardzo przyjazny, ale dość gadatliwy, jednak teraz zastanawiał się jak pomóc swojemu najlepszemu przyjacielowi.
-Nie martw się, starczy. Mam rację Anno ?
-Akurat teraz tak-o przyznała mi racje. Fajnie, tylko to nadal nie rozwiązywało kluczowego problemu : Jak pomóc Asakurze ? Poczucie winy mnie za to zżera...
****
-Boże zwolnij, Saro !!!!-krzyczeli, kiedy dziewczyna przyśpieszyła lot, a może raczej jej stróż na jej polecenie, ona za to była w niebo wzięta. Jedyną osobą, która milczała to był Yoh, przez co kiedy blondynka na niego spojrzała to mina jej zrzedła. W pośpiechu odwróciła wzrok i szepnęła coś Annie na ucho, a ta szybko załapała i przytuliła lekko Asakurę, wprawiając wszystkich w zdziwienie, łącznie z samym chłopakiem.
Byli prawie przed Dobie, ale szamanka zdecydowała, że wyladuję trochę dalej, niech jeszcze dzisiaj odpoczną, a jutro już dojdą. Musza odpocząć, bo to byłoby za łatwe, to przecież Wielki Duch i mu się nudzi, więc musi pomęczyć biednych szamanów.
[Nie prawda !-dop.KD] (Jesteś pewny *bierze jakieś krzesło do ręki*) [*przełyka głośno ślinę i zwiewa pod koc*] (Idiota, po prostu. Idiotus ever -,-)
-Już jesteśmy-jęknął Choco, schodząc na ziemię z ptaka, a ta usmichnęła się lekko.
-Len, ratuj, nie dobrze mi-oznajmił Trey, a Tao spojrzał na niego z pogarda, ale kiedy obaczył, że bierze jego torbę, to się wkurzył.
-Niebieska czapo, zostaw to ! -wrzasnął złotooki, ale już za późno. Najpierw niby się załamał, albo tak raczej wyglądało, a w rzeczywistości wziął swoje Guan-Dao i wytworzył kontrole ducha, by zabić Horohoro, ale kiedy Choco dorzucił jeszcze do tego jeden ze swoich słynnych "żartów" i właściciel Basona, był już tak wściekły, że chciał ich wszystkich pozabijać.
-Spokój!-wrzasnęła Pilica, łapiąc swojego brata za ucho by przestał, przez co ten jęknął cicho, bo to nie jest zbyt przyjemne uczucie.
-Właśnie, mój blaciszek zlobił by wam krzywdę-zaśmiała się cicho Jun, przez co na twarzy Lena pojawiły się rumieńce, z zawstydzenia.
-Hej co ty taka blada ?-spytał Faust, przypatrując się Sarze. Anna nadal przytulała Yoh, który też nie wyglądał najlepiej.
-Hej, słyszysz mnie-spytał jeszcze raz swoim melodyjnym głosem, Niemiec. Dziewczyna po prostu patrzyła nieobecnym wzrokiem na wszystkich, będąc przy tym blada jak ściana.
~Czemu, musze dotrzymać słowa ? A co jak on już wie, jak go nie dotrzymałam, ale jeśli nie wie, to pogrąży się w poczuciu winy, ale jak ja mu powiem, to nie dotrzymam słowa i zawiodę zaufanie Hao ? Co mam robić, ale....~myślała szamanka, ale obraz jej się urwał. Po prostu, straciła przytomność.
****
-Hej już wszystko, okey ?-spytał szatyn z uśmiechem, kiedy blondynka się obudziła.
-Co się stało ?-spytała nieprzytomnym głosem i oberwała bananem po głowie.-Hym.... Po co mi ten owoc ?-spytała, ale jednak obrała ze skórki wcześniejszy produkt i podzieliła się nim z Asakurą, a drugą połowę chciała oddać Annie, od której to dostała.
-Nie dzięki. Stwierdziłam, że powinnaś coś zjeść, ale i tak nie myśl sobie za dużo-mruknęła itako, siadając naprzeciwko szamanki i narzeczonego. Wszyscy już dawno spali.
-Dobra, ja też się muszę zdrzemnąć, ktoś was musi jutro obudzić i wam radzę też się położyć-nakazała srogo Kyoyama. Otrzymała od Sary telepatyczną wiadomość, że musi o czymś z nim porozmawiać...
-Dobranoc-mruknęli razem szamani.
-Yoh-zaczęła blondynka-Czy wybaczyłbyś bratu, gdybyś dowiedział się, że nie zabijał dla zabawy, tylko udawał i musiał to robić ?
-Nie wiem, nikt nie musi zabijać bez potrzeby-odpowiedział cicho chłopak.
-Wiem, ale przeze mnie też ktoś kiedyś zginął i teraz znienawidziłbyś mnie za to ? On miał pewnie ważny powód, ale mniejsza w tym, chodzi o to, co byś mu próbował zrobić, gdybyś wiedział, że żyje ?
-Przeprosiłbym i sam nie wiem.... wątpię by udało się nam cokolwiek naprawić, ale chciałbym i to bardzo by tak było. Wiesz, pewnie co to samotność ?
-Wiem-odpowiedziała cichutko, wsłuchując się uważnie w to co mówił. Musiała wszystko dokładnie analizować.
-Kiedyś czułem się strasznie samotny, nie miałem przyjaciół przez....
-Przez szamaństwo-dokończyła za niego.
-Hai. I nie potrafiłem sobie z tym radzić przez większość czasu. Moja rodzina bardzo stara się bym utrzymał linię rodu Asakura, więc znaleźli mi narzeczona, którą okazała się Anna. Kiedy pierwszy raz ja zobaczyłem, to pierwsza myśl jaka mi przyszła to "Jaka ona jest smutna. Nigdy nie widziałem, kogoś tak smutnego i samotnego". Chciałem jej pomóc, ale ona nie chciała tej pomocy przyjąć. Pomyślałem, że może ona właśnie zostanie moja przyjaciółką, przez swój dar wytworzyła demona, inaczej *Oni, z Matamune go powstrzymaliśmy, ale on za to przepłacił najwyższą cenę. Gdy poznałem jej historię, to zrozumiałem, że i ona potrzebuje bliskości, jak każdy. Ona za to, uratowała mi rok później życie, a ja jej obiecałem, że zostanę Królem Szamanów.-opowiedział swoją historie chłopak i po chwili dodał.-Ale jednak, ja zawsze czułem, że rodzina cos ukrywa przede mną. Nigdy nie pozwalali mi wchodzić do świątyni... i teraz wiem już czemu. A ja nie dałem mu szansy, tylko go zabiłem, zrobiłem coś gorszego niż on robił-stwierdził, a po jego policzkach spłynęły łzy, jednak po chwili się uśmiechnął.-A ty na pewno nikogo nie zabiłaś...
-Nie zabiłam, ale przez swoje czyny się do tego przyczyniłam, kiedyś Ci to wyjaśnię, ale teraz posłuchaj mnie uważnie-rozkazała, biorąc wdech i wydech-Każdy z nas ma na swój sposób ciężko, ale jeszcze wiele przed nami, nie będę Cię pouczać, że jest inaczej, ale spójrz na to tak. Kiedyś nie potrafiłeś sobie z wielu rzeczy zdać sprawę, ale teraz jesteś w stanie zmienić to wszystko, sama nie do końca w to wierzę, jednak Yoh-kun. Nadzieja, zawsze umiera na końcu. Obiecuję Ci, ze kiedyś wszystko się zmieni...
~I to już nie długo~pomyślała.
Hao :
Kolejna nieprzespana noc. Już powoli jestem tym zmęczony. Ona coraz częściej mi się śni, właśnie moja matka. Kiedy już jestem przy niej, chce jej dotknąć i ma mi powiedzieć o co chodzi, to wszystko się urywa. Czuje pustkę w sercu, ale nie powinienem. Nie mam serca...-Hao-sama i co, znowu nie śpisz-usłyszałem głos Izayi, który usiadł koło mnie.
-Może ?
-Męczy Cię coś-zauważył chłopak i miał rację...-Może chodzi o Sarę, o przeszłość czy o Yoh, a może o wszystko na raz ?-spytał z uśmiechem, czytając coś na telefonie. Zamknął klapkę urządzenia i wpatrywał się w pełnię.
~Jacy wy ludzie jesteście interesujący~usłyszałem jego pojedynczą myśl, czasem się zdawało. Nie wiedziałem czemu, ale świetnie potrafił przewidzieć co kto zrobi.
-A właśnie, skąd znasz Sarę ?-zapytałem, przecież jej nie przedstawiałem nikomu, po za Opacho.
-Długa historia, ale wiedz po prostu, że ja znam. Ta dobre czasy, albo i złe, ale nie martw się przeszłością, nawet gdy wraca, bo to dobre. Sara- nie przejmuj się, ona nie wygada, taka już jest, a Yoh to sam nie wiem, ale miejmy nadzieję, że wszystko się polepszy, bo nadzieja zawsze umiera na końcu-stwierdził z uśmiechem i zniknął w swoim namiocie, a ja próbowałem cos zrozumieć z jego "mądrości". Nie, nie wszystko da się zrozumieć, a ja przez swoje czyny jestem potworem i tego nic nie zmieni....
Jednak musze zrobić to co obiecałem, zniszczę ludzi, za to co zrobili nie ważne kto będzie mi stać na drodzę, nawet jeśli będę musiał, to tą osobę zabije, nawet gdy to będzie Yoh, albo Sara, nie zawaham się...
****
Napisałam i umieram Q_Q Padnieta jestem, a to ich wina *wskazuje na Asakurów*
Hao i Yoh: Za dużo tego pijesz *zabierają Mari z przed nosa, słoik z ziarnami kawy*
Q_Q potwory
KD: Ona się na mnie znęca przez was T.T
I dobrze, nawet bez tego bym się znęcała, wiesz T.T
Proszę o wielka Mari o przebaczenie, ale byłam zajęta bardzo i nie miałam czasu (robiłam karty postaci na swoim blogu... Jak jesteś ciekawa efektów mojej pracy to zapraszam), lecz jak tylko pojawiła się jakaś notka tu... czytam i śmigam piorunem.
OdpowiedzUsuńNajpierw one-shot: Ciekawa interpretacja Alicji w Krainie Czarów mimo iż zapożyczona od Vocaloid. Lubię mrok, krew i zabijanie więc bardzo mnie zaciekawiłaś ty jedno strzałowcem.
Teraz Rozdział: Jak piszesz na telefonie to nie trudno o błędy, lecz się tym nie zrażam. Też je popełniam nawet na kompie. A teraz treść... ciekawa jestem kiedy dojdzie do spotkania Yoh z Hao. A gdyby to tego doszło to pewnie nasz słuchawkowy szaman dostałby zawału więc już szykuję telefon by wezwać karetkę xD. Ale bardzo interesująco się zrobiło. Izaya też zrobił na mnie wrażenie.
I przestań się martwić, że nikt nie czyta bloga. Ja na pewno czytam i czekam na kolejny post z twojej strony.
Wchodzę spokojnie na kompa,pierwsza rzecz jaka mi się rzuca w oczy to to,że Shaman Hoshi bloga zawiesiła,ale później patrzę,że Mari-sama dodała rozdział!Humor mi się od razu polepszył^^
OdpowiedzUsuńSasuke:No wiesz,załamana jest stanem Shaman Hoshi.
Niom.Ale nic to,rozdział!
Miło,że Sara tak pociesza Yoh.A Hao tak jakby ma chyba do braciszka taki jakby sentyment...*Sherlock Holmes made on*
Kyuu:Z jej składnią zdań coraz gorzej...
Oj tam,zostawcie moją składnię w spokoju,wy głupie człowieki i demony!Nie martw się Mari-sama błędami,jeżeli ich jest niewiele jak na warunki,a nadrabiane wszystko fabułą jest,to w porządku^^Rozdział podobać mi się bardzo:3 I moja lubić,jak twoja znęcać się nad KD^^
Król Duchów:Za co?
Za chęć do życia i miłość do ojczyzny,ty galaretowa ciemna maso*wkurza się*
Ale zostawię cię w rękach Mari-sama^^I nie martw się Spokoyoh,zwalmy to wszystko na to,że ma sesje,czy co tam na studiach ma:3
Dobra,kończę,weny życzymy!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
Kurczę, rzeczywiście Sara ma zagwostkę... Chociaż, chwila! Kiedy jej tak na Hao zaczęło zależeć? Węszę ro...
OdpowiedzUsuńHao:Ty już lepiej nie węsz!
Ale...
Yoh:On ma racje! Pisz komentarz.
Dobra. Rozdział generalnie super^^ ale niestety widać, że z komórki. Nie martw się u mnie by to wyglądało dużo gorzej, dlatego cieszę się, że mój komuter dycha. Życzę żeby i twój wyzrowiał, albo znalazł godnego następcę, bo bez rozdziałów ani rusz! A jak mi sprójesz zawiesić to znajdę i ukradnem ci wszystkie postacie BŁAHAHAHAHAAAHAA!
Więc się strzeż i pisaj rozdział.
Haoś na koniec pokazał sentymenty, Hym... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują spotkanie braci XD! A po za ty węszę roma...
(Komentarz opublikował Hao ponieważ ma dosyć Dary i jej pomysłów)
No wreszcie udało mi się nadrobić! ^ ^
OdpowiedzUsuńRen, Ty znasz polski? O.o
Ren: No wiesz, było się tu i tam...
Acha, fajnie. Ogółem Lyserg załamujący Choco i Anna, która zżera ciekawość super. Tylko jedno pytanie. Czy mi się zdaje, czy Ren pod koniec anime nie używał czasem (tak jak w mandze) tego miecza rodzinnego, bo jego Guan Dao zostało zniszczone? Dziwi mnie też nagłe zmienienie narracje przy Sarze...
Tak czy inaczej lot na feniksie musi być fajny. Nie wiem, czemu innym się nie podobało... No i to spojrzenia Rena pełne pogardy xD
Ren: Na Horohoro można patrzeć TYLKO z pogardą.
Ty tak twierdzisz. Martwi mnie bardzo stan Sary i jej poczucie winy. Mam nadzieję, że w końcu wszystko się jakoś ułoży. Podoba mi się sposób, w jaki połączyłaś Osorezan Reviour z historią Yoh i Anny ukazaną w anime. Ciekawy zabieg. :)
Jeśli chodzi o Hao, to mam nadzieję, że jednak przejrzy na oczy i wszystko jakoś sobie poukłada. No i że skorzysta z mądrości Izayi.
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Haha, przejażdżka była świetna~! XD
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, kim jest ten Izaya.Mam dziwne przeczucie, że jest bratem, ale kuurde.. o_o Poczekamy, zobaczymy.
Bardzo podoba mi się scena rozmowy z Yoh. On jak i Sara bardzo fajnie ukazali tutaj swoje historie, a przez to też własne charaktery. Wnioskuję po raz kolejny, że dziewczyna jest bardzo zamkniętą w sobie osobą, która tak naprawdę boi się pokazać swoje prawdziwe "ja". Otwiera się tylko przy Yoh, co z pewnością jest dla niej bardzo ciężkie. A że w powieściach najbardziej lubimy bohaterów dynamicznych, czekam na powolną ewolucję z niepewnej dziewczynki do silnej i świadomej swojej własnej wartości szamanki. ^^
Nie wiem, czy na początku miałaś na myśli również mnie, ale zapewniam - nie zapominam o żadnym opowiadaniu, a szczególnie o SK. Po prostu mój wolny czas jest bardzo skurczony, ale czytam KAŻDY zaległy rozdział. Dlatego czekam na dalszy rozwój akcji w tym opowiadaniu~ :D