5. Rosołek i lekka kłótnia
Sara wleciała do kuchni niczym tornado, przewracając przy okazji kilka rzeczy po drodze. [ To ona potrafi latać? dop.KD] ( Ty naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz ?) [ Ale o co Ci chodzi ] ( Mi, o nic... ) [ To dobrze ] ( CHODZI MI O TO, ŻE JESTEŚ GŁUPI ) [ Nie prawda!! ] ( Radziłabym ci nie krzyczeć, BO NIEDŁUGO NIE BĘDZIESZ MÓGŁ TEGO ROBIĆ * look na na krzesło, przy stole* ) [ * piskliwy głosik* Tak, już nie będę krzyczeć, obiecuję ]Takim o to sposobem pozbyłam się Króla Duchów.
PS; Jeżeli, ktoś chce się nim zająć, to pożyczę z wielką przyjemnością * wredny uśmieszek*
Wracając do opowiadania :
Dziewczyna przechadzała między blatami stołów, w poszukiwaniu książki kucharskiej, ponieważ gotowanie było jedyną wymówką, na jaką wpadła.Aby się nie zbłaźnić.
Po za tym ona była trochę głodna, więc nie była to taka głupia myśl. Niestety okazało się, że nic interesującego w tych książkach nie było. Czyli czytanie tego poszło na marne. ( Ta syzyfowa praca, książki kucharskie są spoko można znaleźć fajne przepisy xP )
Szybko wpadła jednak na jakiś pomysł :
" Dobra zrobię rosołek, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. A tak po za tym da się tym najeść, czyli nie będzie żadnego problemu. Jak Hao nie będzie smakować, to po prostu nie zje i będzie siedział głodny ".
Jak pomyślała tak też zrobiła, szybko przygotowała i umyła składniki. Na blacie postawiła dwa garnki.
Marchwie, pietruszki i inne warzywa obrała, a mięso ( czyli parę skrzydełek drobiowych ) wrzuciła do garnka z zimną wodą i włączyła płytę, wstawiając jednocześnie na niego garnek. Po pewnym czasie gotowania się wywary, zaczęła go delikatnie mieszać. Następnie wrzuciła przygotowane już warzywa i wzięła się za krojenie cebulki. W drugim garnku wstawiłam makaron i wyjęłam patelnie. Polawszy ją oliwą wrzuciła na nią pokrojoną cebule i czekała aż się zarumieni. Później gdy cebulka była zrobiona, to wrzuciła ją go garna z wywarem, pomieszała i przykryła pokrywką .
Po pewnym czasie zupa była zrobiona i makaron też. Wyjęła tacę i dwie miseczki oraz łyżki. Do miseczek nalała zupy i odstawiła na tacę. Wziąwszy do rąk wcześniej podany przedmiot, zmierzała wolno ku pokojowi chłopaka. Gdy już dotarła, ujrzała szatyna usilnie próbującego wstać. Odruchowo odstawiła tacę na stolik nocny i pobiegła do chłopaka pomagając mu usiąść. Niestety opatrunek na brzuchu zdążył już przesiąknąć krwią szamana.
Sara:
Czy ten idiota zawsze musi udowadniać, że da sobie radę sam. Tyle włożyłam w to pracy, żeby rana pięknie się zrosła, a on zamiast poprosić o pomoc, był na tyle uparty by zlekceważyć to, że nie jest w pełni sił.-Trzeba było poprosić o pomoc, a nie podnosić się samemu. Tyle się nad tym napracowałam. No tak zapomniałam Pan-Wielkie-Ego, wszystko robi sam i nigdy nie prosi o pomoc!!!! - krzyknęłam, na co on tylko prychnął pogardliwie. Czym prędzej popędziłam do apteczki i wyjęłam stamtąd bandaże i wodę utlenioną oraz maść na szybsze skrzepnięcie rany.
Hao :
Sara stanęła w drzwiach z opatrunkami, podeszła do mnie i zaczęła zdejmować stary bandaż. Zdziwiłem się, że robi to tak delikatnie jakby nie chciała sprawić mi bólu. Nie chciałem jej pomocy, ale wiedziałem, że sam sobie nie poradzę, ledwo usiadłem a co dopiero walki szamańskie i kontrola ducha, po za tym chciałem się czegoś o niej i jej zdolnościach, dowiedzieć.Po tym jak skończyła, podała mi miseczkę z jakąś zupą. Byłem strasznie głodny, ale głód to oznaka słabości, ona zaś patrzyłam na mnie czekając chyba aż spróbuję, ale ja na razie nie zamierzałem jeść. Ona zrezygnowana zaczęła sama jeść i dodała :
- Smacznego
W końcu przełamałem się i spróbowałem, nie było to takie złe jak myślałem,a nawet lepiej to było pyszne, ale nie chciałem zbytnio tego okazywać. Podałem jej naczynie,a ona odstawiła je na tackę.
Lekko się uśmiechnęła w moją stronę i to nie był ten sam arogancki uśmiech co zawsze, ten był szczery i miły.
Między nami cały czas panowało milczenie. Po raz pierwszy w życiu nie mogłem tego znieść i zapytałem :
- Jak nazywał się twoja drużyna w czasie turnieju ? - Wymyśliłem na poczekaniu, chociaż już wcześniej chciałem o to zapytać .
Uśmiech momentalnie zszedł z jej twarzy i po chwili jakby zastanowienia odpowiedziała :
- *Shi to Yami . Chwile później dodała
-Ale to nie ja tą nazwę wymyśliłam, chociaż nie jest taka zła
- Aha - mruknąłem.
Mogłem się spodziewać się takiej nazwy po jej stroju można było wywnioskować, że jest inna. Różniła się wyglądem, zachowaniem i siłą. Nawet jak się odzywała, to było widać, że może, specjalnie denerwować rozmówcę.
- Nie słyszałem, o was- wypaliłem na poczekaniu
- No to raczej oczywiste, byłeś zajęty innymi sprawami - odpowiedziała, wzruszając lekko ramionami.
-Czy ty coś sugerujesz ?! -zdenerwowałem się tym co powiedziała. I pomyśleć, że wyprowadza mnie z równowagi dziewczyna, której nawet nie znam.
- Nie no coś ty - powiedziała z wykrywalną ironią.
- Co ty do cholery jasnej, do mnie masz ?!
- Wiesz, większość szamanów nie zabija swoich przeciwników. Mówiąc przy tym, że są za słabi do jego jakiegoś tam Królestwa tylko dla szamanów- i znów ten sarkazm . No po prostu nie wierzę inni szamani uciekali by na sam mój widok, a ona najzwyczajniej w świecie jeszcze się ze mną kłóciła.
- TO NIE JEST TAM JAKIEŚ KRÓLESTWO, A PO ZA TYM TY NIC NIE ROZUMIESZ, NIKT NIE ROZUMIE, TO NIE JEST TAKIE PROSTE !!!- wykrzyczałem w odpowiedzi, znowu zapadła ta niezręczna cisz dla nas obojgu. Przypomniały mi się te wspomnienia, dlaczego zacząłem nienawidzić ludzi.
Sara :
Nie chciałam go aż tak urazić . Wiem, że jestem wredna i niemiła, ale staram się być inna chodź mi nie wychodzi. Zastanawia mnie to co powiedział, jak to nie takie proste !!! Chociaż rozumiałam dlaczego nie znosi ludzi . Ja też za nimi nie przepadam, a szczególnie za ich myślami. Są tacy sztuczni i nie akceptują tego co jest dla nich obce, ale to nie powód, żeby ich zabijać .Niestety ten głupek znowu musiał dodać swoje trzy grosze :
- Twoi rodzice nie mają nic przeciwko, że tu jestem?
- Raczej nie ani jedni, ani drudzy nie mają z tym problemu. Tak na marginesie tych drugich nie ma w domu, bo mają to gdzieś, praca i wszystko inne ważniejsze.
W moim głosie było słychać żal, złość i smutek, na twarzy też, ale szybko zmieniłam wyraz twarzy na bezuczuciowy i pusty wzrok.
- Jak to drudzy rodzice ?- zapytał
- Za ciekawość wiele się płaci.A po za tym, nie twoja sprawa - warknęłam i skierowałam się do wyjścia. Na odchodnym rzuciłam oschle :
- Wiesz dobrze Cię rozumiem, ja też nie za bardzo cieszę się z obecności ludzi. Mi też wyrządzili wiele zła, ale to nie powód, żeby ich zabijać.
****
Nastolatka skończyła swoją wypowiedź końcową i wyszła., zostawiając zszokowanego szamana samego ze swoimi myślami i pytaniami na ten temat . Zaś ona sama kierowała swe kroki do swojego pokoju .**** Tłumaczenie :
*Shi to Yami- Śmierć i Ciemność. Nazwa z języka japońskiego, ponieważ dziewczyna z którymi była Sara, pochodziły z Japonii .
Czy ty coś sugerujesz? Te pytanie tak znane i często używane... Ale w ustach Haosia jest tak egzotyczne xD. Jestem ciekawa jaka historia kryje się za: "Mi też wyrządzili wiele zła (...)". Nie mogę się doczekać, aż Sara dowie się o historii Hao ;). A tak z zupełnie innej beczki to ja już od kilku lat mam suczkę o imieniu Sara xD. Piszesz cudowne rozdziały i nie mogę się doczekać kolejnego :D Pozdrowionka i dużo zdrówka. ;) i ^^
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słówka, ale to TY piszesz cudownie, nie piszę tego, żeby Ci pochlebić, po prostu to prawda, gdyby tak nie było to bym nie czekała, aż z taką niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńMasz po prostu lepszy styl pisania, bo twoje opowiadanie jest zabawne, a to raczej nie za bardzo, ale się nie zniechęcam ^^
Dzienna, że znalazłaś czas by zajrzeć i skomentować.
Pozdrawiam :)
Z ich rozmowy można pomyśleć, że znają się od daaawna. Jak widać podobne dusze odbierają na tych samych falach. :D Oczywiście Asakura jak zwykle zgrywa wielkiego bohatera, którego nic nie złamie i nie zachwyci. Oj, Hao, Hao~ I tak wszyscy wiemy jaki jesteś naprawdę~ :3
OdpowiedzUsuńCo do gotowania, ostatnio odkryłam, że to może być przyjemne (chociaż przez większą część mojego życia starałam się unikać garów na kilomentr XD).