piątek, 11 października 2013

6. Trening i Dieta Ryżowa xD

6. Trening i Dieta Ryżowa xD

Nie mogłam, tak zostawić ich spółki. O nich, też trzeba coś napisać od czasu, do czasu. :)

Życzę miłego czytania! 

 

Posiadłość Asakury :

 Nad ranem  (Czyli koło 5) , chłopcy zostali brutalnie obudzeni przez Anne i Pilice. ( Ta zmówiły się, nie ma to jak damska solidarność ;P ) 
Dziewczyny dobrze pamiętały co się wczoraj działo, jak chłopaki, zjedli fast foody mimo zakazu blondynki. 
Itako nie oszczędziła, nawet swojego narzeczonego . Była wściekła po tym co zrobili, jak śmieli się jej sprzeciwić i ją olać, o nie odpracują to wszytko. Chociaż widziała w tym jedyną zaletę. Yoh w końcu rozweselił się, choćby na chwilę, ale jednak. 
Treya, Choco i Lena obudziła krzycząc:
- WSTAWAĆ LENIE !!!- i zwalając szamanów z łóżek. Len w odpowiedzi mruknął coś obraźliwego na dziewczynę,.
Lyserg, Rio i Morti zaczęli krzyczeć najgłośniej jak mogli, ponieważ Pilica oblała ich na powitanie, zimną wodą.


Anna :

Skończyłam ich w końcu budzić. Co za lenie, żeby tak się ociągać. Swe kroki kierowałam w stronę pokoju Yoh. 
Stojąc przed drzwiami, zapukałam leciutko. Mając nadzieję, że jednak się obudzi, niestety nadzieje są żmudne. 
Weszłam do pokoju i ujrzałam śpiącego szatyna na parapecie. Na jego policzkach widniały ślady po zaschniętych łzach, zaś włosy przypominały jakaś nieznaną abstrakcję. 
Żal mi się go zrobiło, a serce kroiło. Jednak nad sercem, górę wziął rozsądek, który kazał mi go obudzić na trening. Podeszłam bliżej chłopaka i lekko go szturchnęłam. On w odpowiedzi mruknął coś niezrozumiale.
Poruszył się niespokojnie i uchylił zaspane powieki, powoli przecierając oczęta.
Uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę, wlepiając spojrzenie w moją osobę.


Yoh :

Jeju, ale się nie wyspałem i na dodatek bolą mnie wszystkie kości, po spaniu na parapecie. Dziwne i jednocześnie miłe wydało mi się to, że Anna obudziła mnie w miarę humanitarny sposób. To do niej nie podobne. 
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos blondynki :
- Yoh za chwilę, chce Cię widzieć na dole.
Już wiedziałem co to oznacza ŻELAZNY TRENING. 
Anna wyszła zostawiając mnie samego w pokoju.

****

Anna czekała zniecierpliwiona na, dopiero schodzących po schodach chłopaków.
- W szeregu zbiórka !!!- krzyknęła, a chłopców przeszedł zimny dreszcz po plecach . Szybko wykonali polecenie, bojąc się o własne zdrowie, jak i nie życie. Po chwili zastygli w bez ruchu, czekając na wyrok.
- Wiecie ile, jest 1x3 ?- zapytała 
- Tak- odpowiedzieli skazani, chórem
- No wiec, wiecie też ile to jest 85 km do przebiegnięcia sprintem, jak i 1500 brzuszków, pompek i przysiadów oraz pół godziny siedzącego psa.
Po salonie rozległ się głośny i żałosny jęk szamanów. Jednak medium się tym nie przejęła i po chwili sobie przypomniała, co chciała jeszcze powiedzieć.
- Morti, ty nie musisz ćwiczyć, ale idziesz na zakupy i dom ma lśnić. A i jeszcze przechodzicie na dietę ryżową. ( Ta nie ma to jak: pyszny, zdrowy ryż xD )
Ton jej głosu był tak chłodny jak lód na biegunie północnym.

Dziewczyna podała Mancie, liste obowiązków i zwróciła się do osłupiałych szamanów.
- A WY CO, GŁUSI ?!! JUŻ NA TRENING !!!!
Ponieważ oni nadal stali jak stali , itako z lekka już wkurzona wykopała ich na trening. Sama włączyła swoje ulubione telenowele.

U naszych szamanów:

Chłopaki dzielnie biegli przez wyznaczoną trasę, sprzeczając się trochę.  Zastanawiali się nad tym, dlaczego dała im aż taki wycisk. Tylko Yoh brakowało tego, lubił gdy taka była. Z jego myśli wyrwał go głos Treya :
- Yoh ?
- Tak - odpowiedział 
- Co ty taki nie obecny ?- wtrąci Len z Choco i Lysergiem.
- No właśnie Mistrzu Yoh, cały czas jesteś taki nieobecny .
- Nic się nie stało. Po prostu się zamyśliłem. - odpowiedział i wymusił szeroki uśmiech. Oni tego nie zauważyli, bo byli zbyt zmęczeni.

***

Po paru godzinach. Zmęczeni, głodni i obolali szamani wrócili do domu. Każdy ich mięsień wołał o pomstę do nieba.
 Gdy tylko weszli do salonu, od razu padli trupem na ziemię. W końcu wstali i zobaczyli tylko ryż na obiad, to znowu zaliczyli spotkanie z glebą 2 stopnia, czyli twarz+ podłoga.
Anna zmroziła ich wzrokiem gdy już się pozbierali, a Manta wyglądał jak siedem nieszczęść po sprzątaniu. Cały brudny i zakurzony.

Po pokoju, nagle rozległo się burczenie w brzuchu Treya, reszta też nie lepsza. 
Więc zasiedli do stołu i zaczęli pałaszować jedzonko. Nie obyło się bez kłótni, dennych dowcipów Choco oraz śmiechów, Tylko Yoh siedział jakiś cichy i nieobecny, a Anna z Pilicą zachowały spokój. 
Po obiedzie Choco próbował coś powiedzieć :
- A słyszeliście ten dowcip o ...
- Nie!!!- rozległ się krzyk zebranych.
- Nie? No to wam po...
Nie dokończył, ponieważ Len przyłożył mi swoje Guan-Dao do szyi.
- Nawet nie próbuj niedorobiony komiku, bo zaraz przekonamy się czy w środku, też jesteś taki pusty.- warknął Len, na co Coco głośno przełknął ślinę, a Trey i Rio śmiali się w najlepsze.
Morti i Lay's oglądali wspólnie TV, a raczej przerzucali kanały, pilotem bez sensu.

Reszta dnia i wieczora, minęły w miarę spokojnie. Jeżeli przy nich można spokojnie. 

**** 


Yoh :  Dlaczego znowu dieta? Co ja Ci takiego zrobiłem ?
Ja: AAAAA, Yoh co ty tutaj robisz ?!
Yoh : Wnoszę skargę >.<
Ja; No to nie moja wina, taka wena sorry. ^^"
Yoh: Czemu ? T.T 
 Ja : Life is brutal, oj nie jęcz. Mi wystarczy, że KD bez przerwy marudzi.
KD: Nie prawda
Ja: Prawda i siedź cicho 
KD: Nie 
Ja: * wyprasza Yoh do innego pokoju i podchodzi do KD *
 Ze względów na to jakie obrażenia obnosi teraz Król Duchów, ta scena nie będzie dalej opisywana. 
*Yoh wchodzi do pokoju, gdzie leży na podłodze jogurtowa masa zwana potocznie KD*
Ja: Mówiłam abyś nie wchodził. -,-
Yoh:*przełyka głośno ślinę* Dobrze, ale mam jeszcze jedno pytanie.
Ja: Jakie?
Yoh: Czy mogłabyś wskrzesić Hao do życia ?
Ja: A co ja jestem cudotwórca? Zmarłych nie można przywrócić do życia, a po za tym skąd wiesz, że Hao nie żyje ?
Yoh: *zaczyna skakać ze szczęścia* Czyli żyje?!
Ja: Tego nie powiedziałam.
Yoh: Czyli nie ? *szklą mu się oczy, ale dzielnie  powstrzymuje łezki*
Ja: Na to też Ci nie odpowiem!! No dobrze już nie płacz, chcesz maliny albo mandarynkę? (Ta kocham owoce ^^ )  
*Podaje pojemnik z malinami i torbę z mandarynkami *
Yoh: Dzięki, uwielbiam owoce *bierze mandarynkę i malinki do rączki i zaczyna wcinać *


Dobra koniec tego dobrego


****

Trochę krótkie, ale taka wena. 

Ten rozdział planowałam dodać dopiero w drugiej połowie października, ale nie jestem pewna czy później uda mis się cokolwiek dodać więc trochę przyśpieszyłam..

Pozdrawiam Mari Asakura : >







4 komentarze:

  1. Anna przechodzi samą siebie w dyscyplinie "uprzykrz komuś życie do cna". Ogólnie rozdział nie wniósł nic nowego do historii, ale lekkie opóźnienie akcji też jest dobre. :D CZekam na wątek z Sarą i Hao~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, ale ledwo się z czymkolwiek wyrabiam, może dodam coś 1 listopada xD

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny :D. Nie będę wypisywać wszystkich rzeczy, które mi się podobały lub rozśmieszały, bo komentarz może się okazać jakimiś 99% rozdziału twojego. Ogólnie wspaniale piszesz i jeszcze raz przepraszam, że tak dawno się wchodziłam, ale zawsze kiedy miałam czas to mój komp przekazywał mi, że internet ma focha. Lecę resztę komentować ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no to najśmieszniejszy rozdział jaki czytałam. I ty twierdzisz że nie umiesz pisać? Powinnaś mieć miano mistrzyni humoru bo to opowiadanie jest zabawne.

    OdpowiedzUsuń