sobota, 14 grudnia 2013

Dla Ayame

Właśnie odbywała się trzecia runda turnieju szamanów, wszyscy walczyli pojedynczo, zmagając się z trudnościami i treningami.
Mei właśnie pokonywała trzydziesty kilometr swojego biegu, wraz z przyjaciółmi. Musieli nie tylko trenować do turnieju, ale też i do walki z tysiącletnim szamanem, który chce zniszczyć świat.
Jego idee są chore i nie na miejscu, ale ma ku temu swoje powody. Niektóre osoby robią to dla zemsty, tak jak nasza Mei.
-Jakim cudem ty masz jeszcze siłę biegać?-zapytał, a raczej wysapał Yoh.
-W jakim sensie ?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Biegasz od dwóch godzin w glanach-zauważył i przystanął na chwilę, ona zaś zrobiła to samo.
-Rozumiem, że chcesz pokonać i tym samym odpłacić Hao za jego czyny, ale zbyt dużo od siebie wymagasz-powiedział stanowczo, rzadko kiedy był aż tak poważny.
-Wiem, ale chcę pomścić śmierć rodziny-odpowiedziała tym samym tonem co ona. Wiatr lekko wiał na jej włosy, przez co unosiły się w powietrzu.
Reszta szamanów była daleko w tyle, Len dlatego, że załapał sytuacje i nie chciał im przerywać.
-Nienawiść nie może Cię zaślepić-próbował jej przemówić do rozsądku, ale ona też wiedziała, że jego coś gnębi.
-Sam go nienawidzisz, prawda?-spytała retorycznie znając odpowiedź. Szatyn patrzył na nią zdumionymi i przesiąkniętymi żalem oczami.
-A więc to właśnie czujesz, ale musisz się tego pozbyć-wyszeptała odwracając się i odeszła zostawiając stojącego jak słup soli, szamana.
Poszła dalej trenować do lasu, kopiąc przy okazji pobliskie kamyki. Była trochę zła, ale i smutna jednocześnie. Wiedziała, że to co czuje jest złe, ale nie da się na to nic poradzić.
Zapomniała całkiem, że w tym właśnie miejscu znajduje się obozowisko Hao i jego popleczników.
Zamyślona weszła na ten teren, nie zwracając uwagi na innych szamanów. Patrzyła na nich tylko pustym wzrokiem, wysiąkniętym z jakichkolwiek uczuć. Każdy przy tym odwracał się od niej, takie spojrzenie było przerażające, jeszcze bardziej niż ich mistrza.
-Czego tu szukasz?-odważyła się zapytać jedna z Hanagumi i zaraz tego pożałowała. Odleciała z dość dużą siłą, ale Mei na tylke kontrolowała atak, że nie uderzyła o nic i wylądowała gładko na ziemi.
-Hm...?-odpowiedziała blondynka, zmieszana i nieobecna. Trochę jakby mówiła przez sen.
Reszta już do niej nie podchodziła, tylko odeszła i zajęła się swoimi sprawami. Miała właśnie przekroczyć granicę tego obozu koncentracyjnego, kiedy przypadkiem na kogoś wpadła.
Tym kimś był sam Asakura, obrzuciła go pełnym irytacji wzrokiem.
-Uważaj!-warknęła
-Ty jesteś tak zamyślona, że świata wokół nie widzisz. Ciekawe o czym tak intensywnie myślisz? Sam chciałbym wiedzieć, może o zemście,a może o mnie-rzekł rozbawiony. Czekając na jej reakcje, ale ta nie nastąpiła. Patrzyła na niego zamglonymi oczyma, tak samo jak na innych wcześniej.
Usłyszeli dzwonki wyroczni....
Na ekranie dziewczyny pisało, że jej przeciwnikiem jest Hao, a na jego, że Mei.
Odwróciła się i odeszła, ale z oddali jeszcze usłyszała :
-Powodzenia, musisz częściej tu przychodzić -krzyknął z kpiną, ale ona go zignorowała. Czyli jutro na arenie ma z nim walczyć, no to cudownie...

****

Następnego dnia, trybuny były całe zapełnione. Wszyscy byli ciekawi, chociaż znali już wynik. Pewnie Hao wygra i ją zabije, zawsze tak robi, jeszcze nikogo nie oszczędził.
Przyjaciele też się martwili, nawet Anna znała przecież możliwości Asakury i wiedziała, że nie będzie się oszczędzał.
-Gotowi ?-spytał Silva, a Mei kiwnęła głową na tak, a Hao uśmiechnął się z pogardą.
-No to zaczynajcie-powiedział o machnął ręką na start. Nikt nie chciał pierwszy atakować, dziewczyna nauczyła się, że nie warto ponosić się gniewem. Wyglądała na opanowaną, a raczej zaspaną i znudzoną rzeczywistością.
Zamknęła oczy i oczekiwała ataku, który szybko nastąpił. W jej stronę poleciała ogromna kula ognia, większość szamanów myślała, że już po niej. Nawet oczu nie otworzyła, dopiero kiedy ogień był pół metra od niej, uchyliła powieki i uniknęła ataku, odchodząc w bok. Szaman stał na swojej kontroli ducha, więc ona też wykonała kontrole ducha trzeciego stopnia, na swojej gitarze (sorrka, ale nie mogłam się powstrzymać).
-Co mi tym chcesz zrobić, dać w łeb tą gitarą?-zakpił
-Nie, ale kusząca propozycja-odpowiedziała i uśmiechnęła się zadziornie, to właśnie była ona, jaką każdy ją znał. Pełna energii i odwagi, oraz anarchizmu.
Przed nimi ukazał się wielki i okazały smok. Zaczęła bawić się wodą, przecież to przeciwnik ognia i często wygrywa, bo nie zawsze.
Byli równi siłą, każdy o tym wiedział. Nie poziomem foryoku, ale siłą. Obydwoje byli zdeterminowani i nastawieni na wygraną.
-Może czas skończyć tą walkę?-zapytał retorycznie i utworzył z ducha ognia miecz, ona za to wyjęła ojcowską katanę, co będzie korzystać z cięższej broni, żeby miała później nie przyjemności. Wytworzyła z tego coś w rodzaju małego medium, takiego jak ma brat Hao.
Ich miecze skrzyżowały się nawzajem i iskrzyły aż, od nadmiary foroyku.
Szamanka cicho podśpiewywała pod nosem, refren takiej jednej piosenki :
-Looking down on the virulent city. The skyscrapers rise Even men with the greatest intentions Start believing in their own lies Rip them off from their future But eventually someones has got to pay The only way out of the cycle Is to strike out and pave your own way!.
( LINK )
Obydwoje tak się atakowali, aż Hao nie podciął dziewczyny. Przez co ta w efekcie upadła, na ziemie. Już chciał jej wbić miecz, kiedy udało jej się przeturlać i wstać, zastosowując tak zwaną sprężynę. Podbiegła i oddała mu za nadobne, wykręcając mu miecz, który poleciał w górę, ale on go złapał. Obydwoje już byli trochę zmęczeni, więc zaatakowali t tym samym czasie i ...
-Remis!-wykrzyknął sędzia, a dwójka walczących szamanów spojrzała na niego, jak na idiotę.
-Obydwoje zostajecie w turnieju, jak na razie-mruknął członek Rady ....

****

Mam nadzieję, że się podoba, ale ostatnio źle się czuje...

2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem sceny walki jaką opisałaś. Czuć było, że Mei i Hao byli jak równi sobie. Najbardziej spodobała się scena ze smokiem i tekst Hao, który myślał, że zarobi od dziewczyny gitarą
    Mei: Ja w każdej chwili mogę mu dać. * Bardzo mocno uderza w głowę Hao pudłem rezonansowy.
    Hao: AUA ZA CO TO?! *Łapie się za bolącą część ciała.
    Mei: Dla dobra społecznego. *Śmieje się ironicznie gdy ognisty szaman zaczyna ją ścigać.
    Uspokójcie się...! Wracając one-shot świetny. I to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam!!! Przeczytałam!!! Żebyś nie myślała, że nie, nie? XD onestot świetny! A ten mój bedzie?
    I co się tak kurczak Mari nie odzywasz? U mnie rozdział jest ^^
    Gomenne ale moja nie mieć siła na dłuższy komentaż bo moja być dzisiaj flak xD
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń