poniedziałek, 24 lutego 2014

19. Jednak tu nie stanowi problem tylko skręcona kostka, lecz tak naprawdę coś innego....

Nadal blogger odmawia mi posłuszeństwa =.= I będę tu pisać do póki wena mi się nie skończy, czyli długi czas, bo mam zaplanowaną fabułę >.>

Niestety nie mogę wam zdradzić kiedy bliźniaki się spotkają, to moja "gorzka" tajemnica i informuje, że nie ma tu żadnych romansów, a już szczególnie na pewno nie SaraxHao >,<

Jak na razie, zastanawiam się nad ta opcją, bo jest kusząca ^^ Jednak ja nie umiem pisać o pozytywnych uczuciach T.T

A teraz do rozdziału czas przejść....

KD: Niet =.= 

Cichaj, bo mam ładną, nową siekierę i zaraz ją na tobie wypróbuje *pokazuje pięknie naostrzoną siekierę i uśmiecha się "miło"* 

KD : *przełyka głośno ślinę i ucieka*

Ech... dopadnę go później -,-

*****

Długowłosy szatyn stał na przeciwko swoich "rywali". Szczerze powiedziawszy, to nie za bardzo mogli się z nim równać siłą, no może z Jeanne, ale to wyjątek, za to blondynka po prostu siedziała z nieprzytomnym wzrokiem. Z jej oczu ciekły szkliste łzy, a dolna warga cały czas drgała. Poczuła w ustach ten metaliczny smak, kiedy ją przygryzła, by się opanować.
-Żałosne-mruknął Asakura, patrząc z jakimiś iskrami, na X-laws.
-Jakim cudem ty żyjesz ?!-syknął przez zaciśnięte zęby Marco.
-Cóż.... powiedzmy, że pewna osoba mi pomogła-mruknął jeszcze szerzej się uśmiechając.-Może ta wasza blachara, wyjdzie w końcu z tej metalowej puszki i zaszczyci mnie swoją obecnością ?-spytał ze swoim słynnym uśmieszkiem.
-Nie jesteś godzien-warczał Lasso, ale Hao mu przerwał
-Tak mi przykro- i przewrócił teatralnie oczyma-To jak Jeanne, ruszysz się i w końcu pokażesz, czy mam uznać, że stchórzyłaś ?
-Dosyć tego !-krzyknął okularnik i wycelował w niego swoją bronią-Nie będziesz obrażał świętej panienki !
-Marco, uspokój się-oznajmiła swoim melodyjnym głosem przywódczyni Wyrzutów, ujawniając się znowu z wnętrza Żelaznej Dziewicy. (*śmieje się, bo nie może tego opisać w normalny sposób*).
-Ale Jeanne-sama...
-Nie Marco, sama to załatwię-stwierdziła, pokazując się w całej okazałości, a obok niej jej duch stróż-Mash, ale jakim cudem ?
-Ciekawe jakim cudem masz swojego dawnego ducha stróża ?
-Bóg jest w stanie wszystko zrobić...
-Znowu zaczynasz tą samą gadkę ?-spytał retorycznie-To już się robi nudne-dodał
Dzieliło ich kilka metrów, każdy z Wyrzutków był zdenerwowany, tylko ich przywódczyni wyglądała na spokojną.
Pierwszy nie wytrzymał czarnowłosy chłopak i wycelował swoim arcyduchem w Asakurę, ale Duch Ognia zablokował szybko atak.
-Może ktoś to ma jakieś szanse ?-ziewnął szatyn. Drugą osobą był Marco, ale tym razem Haoś nawet nie blokował, po prostu wokół niego pojawiła się ściana ognia, blokując atak i jakimś cudem odbijając go w stronę blondynka ^^
Białowłosa przyglądała się temu wszystkiemu z nikłym uśmiechem, spojrzała to na Asakurę, to na blondynkę i upuściła "przypadkiem" na ziemię dwie śrubki, w których było foryoku. Wokół Sary powstała klatka, prawie identyczna jak ta co kiedyś był w niej uwięziony Yoh, ale z tą różnicą, że ona się kurczyła...
-Cholera-warknął długowłosy, a jego stróż złamał Iron Maiden, w swoją łapę.-Chicchee na....
-Hao zostaw ją-oznajmiła blondynka, a szaman spojrzał na nią zaskoczony...
-Niby czemu ?-spytał uśmiechając się kpiąco.
-Zostaw ją-nakazała twardo, klatka zniknęła, a wokół niej wszystko się paliło.-Masz to zrobić debilu, bo wygrałeś z nimi dwa razy, do trzech razy sztuka-mruknęła, nadal jakoś dziwnie wyglądała, tak jakby nie mówiła tego szczerze. Jednak chłopak jej posłuchał.
-A teraz won, bo następnym razem obiecuję, że powybijam was co do jednego-warknął, ale po nich nie wyło było już śladu...
-A tak w ogóle, to dzięki za pomoc, ale bym sobie poradziła-stwierdziła, próbując wstać, ale na daremne to były próby.
-Właśnie widzę-prychnął rozbawiony, biorąc ją na ręcę, jednak spotkał się z czymś ciekawym, bo dziewczyna zaatakowała go jakimś nożem.-Zupełnie jak dziecko-westchnął zabierając jej przedmiot z ręki, dodatkowo się okaleczając i tym razem trzymał ją już, co prawda dziewczyna strasznie sie wyrywała i wierciła, bo stwierdziła, że da sobie sama radę.
-Puszczaj ! No zostaw mnie idioto-szepnęła, a z jej oczu znowu pociekły łzy ....


*****
-Gdzie lecimy ?-spytała spytała. Obije siedzieli na Duchu Ognia, bo jej feniks wolał jej się na oczy teraz nie pokazywać. Wiedziałby jakby to się dla niego skończyło....
-Do mojego obozu-odpowiedział spokojnie i oberwał glanem po głowie.
-Nie zgadzam się-warknęła zakładając but, na obolałą nogę.
-To jak sobie wyobrażasz przemieszczanie sie po pustyni ?
-Mam swoje stróża, on jest bardzo chętny by mi pomóc-warknęła a ognisty ptak się pojawił, spojrzała na niego znaczącym i karcącym wzrokiem, przez co chłopak uśmiechnął się wrednie pod nosem.
-Widzę, jak sobie świetnie radzisz.... To kiedy mam Ci pomóc byś na nikogo nie wpadła, bo jak widać w twoim przypadku, sprawiasz tylko kłopoty...
-Wiem, może się z braciszkiem spotkasz -też uśmiechnęła się w podobny sposób co on. Wiedziała, że ta uwaga go dotknie.
-To nie jest mój brat-spoważniał, patrząc na nią wrogo, złapał ją za nargarstki i tak ścisnął, że syknęła z bólu.
-Jest i tego nie zmienisz-warknęła i spojrzała w duł, bo duch chłopaka zaczął obniżać lot. -No mówiłam, że nie chcę lecieć do twojego obozu !-wrzasnęła.
-Trudno, musze tam coś zobaczyć, później możesz sobie iść...


*****
Każdy z uczniów Asakury, patrzył wrogo na Sarę, która była obecnie niesiona przez ich mistrza. Ona tylko zamknęła oczy, ale ich myśli ją dobijały i denerwowały. Chciała mieć to już za sobą, wolała wrócić już do swoich przyjaciół i mieć święty spokój, oraz może powiedzieć Yoh, że jego brat żyje ?
-Mam do Ciebie prośbę.... Nie chcę byś coś wspominała o tym, że żyje, aż nie spotkamy się w Dobie-nakazał, a ta kiwnęła głową, że rozumie. Nie miała siły już się kłócić.
-Mistrzu-oznajmił jakiś czarnowłosy chłopak i przypadkowo spojrzał na blondynkę, a na jego ustach zagościł uśmiech, za to szamanka wyglądała na zdziwioną i zmieszaną, a jednocześnie smutną i szczęśliwą ?
Szatyn to zauważył.
-Mów.
-Opacho czeka na Ciebie w twoim namiocie, a tak po za tym widzę, że masz gościa Hao-sama to nie będę przeszkadzał.
-Yhym....-weszli do namiotu chłopaka, gdzie siedziała mała murzynka. Spojrzała podejrzliwie na Sarę, która się do niej uśmiechnęła.
-Kim był tamten szaman ?-spytała nastolatka.
-Izaya-mruknął, a ona kiwnęła głową, ale w rzeczywistości była szczęśliwa i smutna jednocześnie....- Po co Ci ta informacja ?-dodała widząc jej dziwne zachowanie.
-Tak w ciekawości spytałam-szepnęła z uśmiechem. Wyglądała już lepiej niż przy x-laws.-No już w twoim obozie nie ma armagedonu, więc ja spadam-westchnęła, a jej feniks pojawił się przy niej i wziął ją na swój grzbiet.
-Sądzę, że to zły pomysł....
-Baka, wracam i koniec-oznajmiła, a on wyglądał na wkurzonego, przez to jak go nazwała.

~Do zobaczenia, bo wiem, że do mnie dołączysz szybciej niż myślisz i pomożesz w zrealizowaniu mojego marzenia~pomyślał...

~*~  (kilka godzin później)
-Gdzie ty byłaś ?!-wrzasnęła itako, a Sara uśmiechnęła się w jej stronę.
-Może powiesz gdzie byłaś ?-spytał już spokojniej niż swoja narzeczona, Yoh.
-A to niech zostanie moją tajemnicą-odpowiedziała, a większość zaliczyła glebę.
-A co Ci się w nóżkę stało, Sara-sama ?-spytał Rio.
-A to....-wskazała na obandażowaną nogę-Zleciałam z jakiejś skały-ziewnęła  i położyła się na ognistym ptaku, a reszta westchnęła z zażenowaniem...


******

Wyszło beznadziejnie T.T

KD: Wszyscy to wiemy xd 

Nie mam kawy, bo ktoś mi zabrał *patrzy znacząco na Hao i Yoh*

Bliźniacy :  My nic nie zrobiliśmy, tylko uznaliśmy, że za dużo tego piszesz...

Bo mi są potrzebne hektolitry tego ?! Oddawać kawę ! Przez to nawet trudno mi się piszę. Schrzaniłam cały rozdział przez was !



11 komentarzy:

  1. Wiesz, że przynudzasz, Mari? :c
    Stwierdzam, że dawno mnie to nie było, ale niezbyt wiele mnie opuściło jak widać.... dalej jest tu nudno, a fabuła jak dla mnie w ogóle nie idzie do przodu *ziewa*, obudźcie mnie jak nauczysz się pisać *idzie spać*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Li ja wiem, że nie wyszło i nie idzie do przodu; 3
      Pisać to się chyba już nie nauczę, ale nie jest mi z tego powodu przykro, mam przecież inne blogi i one mają inną fabułę,sama wiesz > .>

      Usuń
  2. Znowu ci dwaj działają ci na nerwy... co? Jeśli pozwolisz to Mei może ich ustawić do pionu... Ale to twoja wola.
    Teraz rozdział. Widzę, że jak Hao coś robi to jeździ po bandzie. Na przykład nazwał Jeanne blacharą, czy coś w tym guście. Ale przynajmniej się pofatygował, żeby uratować Sarę. Co nie zmienia faktu, że jest totalnym idiotą.
    Hao: Kiedy przestaniesz wysyłać wyzwiska pod moim adresem?
    Do puki:
    Primo: Nie przestaniesz być nadętym zadufanym w sobie bubkiem
    Secundo: Razem z bratem nie przestaniecie dokuczać Mari. Bo Mei poślę!
    Wracając. Rozdział na prawdę bardzo ciekawy i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Parzy na Sarę, patrzy na Hao, znowu na Sarę i na Hao. (kręci głową) Nie ma bata, oni będą razem.
    Yoh: Ale wiesz, że Mari ma inne plany.
    No i co? I tak będą razem! Ja już to załatwię...
    Y: Niby jak?
    Nie chcesz wiedzieć... No, po czymś takim muszą być razem!!!
    Y: Po czym?
    Ehhh, nie ważne i tak nie zrozumiesz... Ja też się nie rozumiem X_x
    A tak właściwie to co Izayi chodzi po głowie, hym?
    Jestem ciekawa jak będzie z tą nóżką i czy X-lawsi się ogarną... No bo ile można być fanatycznym sekciarzem? O.o?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ren: Jak widać Hoshi postanowiła wreszcie się zmotywować i nie bać się komentować u Ciebie...
    Tak. No i w takich momentach, kiedy trzeba sporo nadrabiać cieszę się, że rozdziały nie są zbyt długie... ^ ^"
    Ren: No ale do sedna!
    Tajes! Zacznę oczywiście od Yoh i Anny. Widzę tu nawiązanie do Powrotu na górę Osorezan i podoba mi się to, co widzę. Ach, po prostu kocham tą parę. W takiej uroczej wrsji jak Ty to pzedstawiłaś też. W sumie to jeśli chodzi o samą Annę to uwielbiam ją i w tej nieśmiałej wersji i w tej ostrej. Dziękuję też za jasne i przejrzyste zasygnalizowanie, że Yoh ceni Annę i Sarę w inny sposób. ^ ^
    Biedny Yoh... Strasznie mi go szkoda kiedy tak widzę jak cierpi. Mógłby wreszcie spotkać się z Hao! Chociaż... Gdy już się spotkają, to pewnie dojdzie do kłótni jakich mało... Jak u mnie na S.S.... ^ ^"
    ,,Przecież to prawie niemożliwe odnaleźć się na tak dużym obszarze terytorialnym"
    Obszarze terytorialnym, obszarze terytorialnym... Aw, kocham Lysia za tego typu teksty! <3
    Ren: I czemu mnie to nie dziwi? -.-
    No ale tak na serio to nie dziwię się, że Sara chce od nich odpocząć, nawet jeśli chodzi po prostu o towarzyszy Hao. Ja za nic w świecie nie chciałabym usłyszeć myśli Horohoro. Miałabym potem traumę do końca życia...
    Ren: Witam w klubie.
    Tak czy inaczej Sara jest w opłakanym stanie i spotyka Jeanne? Moja pierwsza myśl: ,,Co z tego wyniknie?". Z początku myślałam że faktycznie zaczną się nawalać, ale wyskoczyła Jeanne ze swoją propozycją. O rany... Jak ja ją niemożliwie lubię. A Ty, Ren?
    Ren: Dajże mi wreszcie spokój!
    Oki, oki... No ale Jeanne była taka bardzo anime-kanoniczna. Plus dla Ciebie. Cieszę się też, że Hao nie okazał się kompletnym dupkiem bez uczuć i przybył jej z odsieczą. Walka oczywiście polega na tym, że anioły lecą w stronę S.o.F. a ten odtrąca je niczym patyczki. Haosiowy standard. No i ta akcja... Skojarzyła mi się z anime. Szkoda mi Jeanne, a Tobie Ren?
    Ren: Zaraz naprawdę zrobię Ci krzywdę!
    Tak czy inaczej akcja z niesieniem na rękach i przypuszczaną przeze mnie zazdrością Hao świetna. Izaya? Kojarzy mi się z postacią z Durarara... Kojarzysz to anime?
    Jeśli chodzi o szablon to chciałabym (poza tym, co mówiłam Ci w mailach) dodać, że kocham obrazki Asakurów na nim, bo nie wiem, czy o tym wspominałam.
    Pozdrawiamy,
    Shaman Hoshi i Ren Tao

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, nie jestem typem komentatora. Przyznam się bez bicia, że czytam chyba każdego twojego bloga jakiego udało mi się odszukać i internecie i wiele wiele innych. Historie są wciągające, przez co szybko się czyta i notki wydają się krótkie (przynajmniej dla mnie). Z niecierpliwością czekam na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam zaraz jak tylko się pojawił ^^''' Mówiłam, że jestem tu codziennie, nie? ^^'''
    Ale do rzeczy! Dlaczego Sara nie chce być uratowana przez Hao? C: Ja bym chciała... i pewnie każda inna fanka Shaman King też xD
    Mari-chan czy ta niebieska paciaja zawsze cię tak krytykuje? >.< To nie fajne >.< Mogę go odstrzelić? C: *wyciąga strzelbę*
    Shun: Skąd ty to wytrzasłaś?O.o
    Z szafy tatusia C: Jest jeszcze jedna, chcesz?
    Shun: Nie. Wolę shurikeny.
    Jak sobie chcesz.
    Poza tym Mari-chan, uważam że bliźniacy mają po części rację. Nie powinnaś przesadzać z kawą i to dobrze, że ci ją zabrali. Mi Shun zabiera pepsi -,-
    Shun: Bo jesteś w stanie wypić dwa litry dziennie!
    To prawda C:
    I na koniec jeszcze Izaya C: Mrrr... albo raczej Drrr xD Widać, że lubisz to anime xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć to ja Ayame...
    U mnie nowy rozdział i chcę cię poinformować, że wywiązałam się z umowy. No może dużo "Tego" nie ma, ale wiesz. Mam nadzieje, że będziesz zadowolona.
    Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Maatko, nie wiem kiedy Ty masz czas na takie częste pisanie. Ja się męczę z jedną notką na miesiąc i muszę nadrabiać milion rozdziałów innych opowiadań. ;-;
    Dobra, ale wracając do rozdziału - wg. mnie scena "walki" z Iron Maiden była aż nazbyt dynamiczna. XD Ja wiem, że Hao jest potężny i tak dalej, ale to jednak Iron Maiden - dziewczyna, która również posiada ogromną moc i nie raz pokazała na co ją stać. Powinien się z nią trochę bardziej namęczyć, chociaż wiadomo, że i tak by wygrał. : DD
    Charakter Sary znów daje o sobie znać! No jak ona mogła uciec od Hao~?! Trzeba mieć naprawdę silną osobowość, by nie oprzeć się jego urokowi. XD
    Ok, zabieram się za kolejny rozdział~ >_>

    OdpowiedzUsuń